poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 4 ''Już jesteś moja''

- Ej ej, patrz ! Rób zdjęcie ! - usłyszałam czyjś rozbawiony głos, a zaraz odezwał się kolejny trochę oburzony:
- No kurwaa ! - Nie miałam siły nawet otworzyć oczów. Dawno się tak nie opiłam i kac po prostu był zakurwisty. Kiedy jednak udało mi się jakoś przejrzeć na oczy zobaczyłam tuż przed swoim nosem słodko śpiącego chłopaka. Na usta samowolnie wkradł mi się lekki uśmieszek. Wyglądał na prawdę uroczo. Zerknęłam do szyby powyżej niego, było ciemno.
- Weźże ich obudź, chce się w końcu położyć w swoim łóżku - odezwał się ten mniej zadowolony. Przekręciłam się powoli, wydostałam z uścisku jeszcze śpiącego Ed'a, czy Harrego nie wiem już w końcu które imię jest jego prawdziwym, i usiadłam prosto na siedzeniu chwytając się za pulsującą głowę.
- Co jest ? - zapytałam. Na przednich siedzeniach siedziało dwóch chłopaków, którzy momentalnie się do mnie odwrócili. Przez zmrużone oczy i ciemność panującą dookoła nie za bardzo widziała  ich twarze.
- Księżniczka się obudziła ! - zaśmiał się czarnowłosy. Zamknęłam oczy i pokiwałam zirytowana głową.
- Księżniczka na kacu, a księciu dalej śpi - burknął ten drugi. Przypuszczam, że to on jest właścicielem wcześniejszego marudzenia.
- Tak, też mi was miło poznać - odburknęłam do niego. Zaśmiał się pod nosem i odwrócił.
- Co jest ? - zapytał czyjś głos, który był jeszcze bardziej zachrypnięty niż wcześniej. Jego właścicielem jest nie kto inny jak sam loczek. Rozpoznałabym go nawet na końcu świata.
- To samo pytanie zadała przed chwilą ta skacowana piękność którą właśnie przeleciałeś w NASZYM wozie - zaśmiał się mulat i pomachał w naszą stronę paskiem. Piękność, no no miło się robi, ale chwila co ? Przeleciał ? Boże co ja zrobiłam ?
- Kto i coo ?! - przetarł swoje zaspane oczy i zawiesił wzrok na mnie zdezorientowany. Momentalnie się zarwał i wyprostował podobnie jak ja.
- No obudził się ! Możemy już kurwa jechać ? Styles dawaj kluczyki ! - znowu niemiło odezwał się pan maruda. Styles, jak mi się wydaje to jego nazwisko, patrzył się na mnie z szeroko rozdziabionymi, szklącymi się oczami.
- Ale my chyba nic ? Prawda ? - zapytał wystraszony i zaczął błądzić oczami wszędzie gdzie się tylko dało. Przełknęłam głośno ślinę i starałam się przypomnieć co działo się wcześniej. Na marne jednak.
- Harry daj mu w końcu te kluczyki, bo serio nawet ja bym już chętnie wyłożył się w wygodnym łóżku i zasnął - przerwał ciszę już poważnym głosem czarnowłosy. Lokaty zaczął grzebać po swoich kieszeniach w spodniach, aż w końcu wyciągnął kluczyki i podał chłopakom do przodu.
- Masz Lou możemy jechać, tylko nas nie zabij ! - ostrzegł przyjaciela (?) siedzącego za kierownicą. Lou ? No to już znam imię jednego, jeszcze trzeba poznać jakoś drugiego, ale nie teraz, teraz muszę przypomnieć sobie co wydarzyło się między mną Harrym, a no i mam pewność, że Harry to prawdziwe imię mojego towarzysza z tylnego siedzenia.
- Pamiętam ! - krzyknęliśmy jednocześnie po chwili ciszy. Wyprostowaliśmy się jednocześnie i patrzyliśmy na siebie z radością ?
- Przecież nie wypiłem tyle, żeby niczego nie pamiętać ! Całowaliśmy się tylko się całowaliśmy, a pasek ściągnąłem bo po prostu mnie gniótł - zadeklarował loczek. Odetchnęliśmy równocześnie się rozluźniając. Też jestem już tego pewna, że do niczego więcej nie doszło, na pewno bym to pamiętała, albo w jakiś sposób czuła. Spuściłam wzrok i zaśmiałam się pod nosem, że zupełnie się nie stoczyłam. Oparłam się wygodnie o siedzenie i w momencie gdy popatrzyłam przez szybę skapłam się, że przecież ja z nimi gdzieś jadę.
- Ej gdzie my jedziemy ?! - krzyknęłam znowu się spinając.
- Spokojnie, nic ci nie zrobimy. Jedziesz do nas. Prześpisz się, a rano cię odwieziemy - odezwał się spokojnie Harry. Z powrotem opadłam na oparcie i po jakimś czasie nieświadomie zaczęłam wpatrywać się w lusterko nad głową kierowcy widząc w nich łagodne, błękitne oczy.
- Gapisz się - oznajmił z rozbawieniem mój aktualny obiekt zainteresowania. Potrząsnęłam głową i poczułam jak na moje policzki wylewa się rumieniec. Ja ?! Nicole Stamp się rumienie ? Co się ze mną dzieje ? Nawet nie wiedziałam co powiedzieć, jak się usprawiedliwić. Zupełnie odjęło mi mowę. A gdzie jakaś cięta riposta ? W samochodzie rozległ się tylko śmiech chłopaków. Podparłam się ręką i patrzyłam przez szybę podziwiając okryte nocą ulice. Kątem oka wiedziałam jak Harry przygląda mi się tymi swoimi szklącymi, idealnie zielonymi oczyma i co jakiś czas przygryza wargę. Poczułam pożądanie, jakby wróciła do mnie prawdziwa ja. Może się trochę zabawimy ? Nie odrywając wzroku od widoku za szybą przyłożyłam do ust wskazujący palec. Powoli i zmysłowo przejechałam nim po dolnej wardze. Drugą ręką narysowałam szlaczek na siedzeniu tuż obok mojego do połowy odsłoniętego uda. Styles chyba załapał o co chodzi. Poruszył się niespokojnie i zacisnął mocniej szczękę. Popatrzyłam się na niego zalotnie, dalej trzymając palec przy lekko rozchylonych ustach. Jego wzrok był jeszcze bardziej przeszywający. Mierzył mnie z góry do dołu, ledwo oddychając. W duchu zaśmiałam się i przeniosłam wzrok razem z ręką na moje udo, przejeżdżając po nim wzdłuż i bardziej je odsłaniając. Zatrzymałam się zanim całkowicie podwinęłam sukienkę. Przeniosłam wzrok z powrotem na chłopaka. Wyglądał tak, jakby miał za chwilę wybuchnąć. Jego oczy były wbite w moją rękę czekając aż odsłoni jeszcze więcej. Wyobraźcie sobie wygłodniałego psiaka widzącego karuzelę kości, taki właśnie był w tym momencie Hazza. Hazza ? Podoba mi się to przezwisko !
Męczyłam go tak jeszcze chwilę lecz gdy zauważyłam, jak przypuszczam, zupełnie niekontrolowanie łapie się za krok wybuchłam śmiechem. Po prostu nie mogłam dłużej dusić go w sobie. Styles schował twarz w rękach i sam zaczął się śmiać. Pasażer z przodu odwrócił się w naszą stronę zdezorientowany z wielkim pytajnikiem wyrysowanym na twarzy.
- Co wam tak wesoło ? - zapytał w końcu czarnowłosy. Śmiałam się dalej nic nie mówiąc, a loczek cały czerwony ze śmiechu i pewnie zawstydzenia palnął tylko krótko w moją stronę:
- Mała, wredna jędza ! - i rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Kopałam na wszystkie strony, wiercąc się i próbując zakryć miejsca w których miałam największe łaskotki. Na marne jednak, bo gdy przyległ do mnie swoim ciałem unieruchomił mnie całkowicie. Przez nasze śmiechy usłyszałam tylko westchnięcie i cichy pomruk:
- Jak dzieci. - Należał do bezimiennego.
Łaskotał mnie tak dość długi czas, aż w końcu oboje straciliśmy siły. Do tego od śmiechu bolały nas już brzuchy, przynajmniej mnie. Kiedy zaprzestał swoich poczynań ułożył obie swoje ręce po bokach mojej głowy i nie zapowiadało się aby ze mnie zszedł. Z lekkimi uśmieszkami wpatrywaliśmy się w siebie. Zieleń jego oczu pochłaniała mnie coraz bardziej. Jego mina stawała się coraz bardziej poważna. W końcu swoimi białymi kiełkami przygryzł dolną wargę i przeniósł wzrok na moje usta. Odruchowo zrobiłam to samo co on, również przygryzłam wargę, a rękami złapałam za szlówki w jego spodniach. Jak już zauważyliście uwielbiam to robić, takie moje zboczenie. Przywarł do mnie mocniej i poczułam na swoim udzie coś coraz bardziej twardego. Nie, to nie była noga, ani telefon !
Na samą myśl o TYM w brzuchu pojawiło mi się to miłe uczucie, którego nie czułam już tak dawno. Z każdą sekundą było coraz mocniejsze. Nasze usta dzieliły minimetry i gdyby nie czyjeś znaczące chrząknięcie bezczelnie nam nie przeszkodziło znowu złączylibyśmy się w pocałunku tylko tym razem na ''trzeźwo''.
- Możecie się w końcu przestać migdalić. Zaślinicie mi auto - burknął Lou, gasząc silnik. Harry zaśmiał się pod nosem i oparł głowę na moim ramieniu. Wypuścił z siebie całe powietrze i zgramolił się ze mnie. Kiedy wysiadaliśmy pasiasty i mulat już dawno dobijali się do drzwi wejściowych ogromnej willi. Czy wszyscy ludzie tutaj sa tak bogaci i mają wielkie wille ?
Stałam i lustrowałam dokładnie cały dom, dopóki czyjeś, a raczej Harrego ręce chwyciły mnie w pasie i popchały delikatnie przed siebie. Pokonaliśmy schody i stanęliśmy koło śmiejącego się czarnulka (nie był murzynem po prostu miał ciemną karnację) i walącego po drzwiach pięściami pana burczymuchę.
- Louis proszę przestań, łeb mi pęka, nie tłucz się, po prostu zadzwoń może co ? - powiedział do niego loczek.
- W samochodzie jakoś wyglądałeś na całkiem sprawnego - odgryzł się Louis. Czyli, że Lou to zdrobnienie, a jego pełne imię to Louis.
- Stary co cię ugryzło ? - odparł czarnowłosy i położył na jego ramieniu rękę. Ten szybko ją strącił i pod nosem burkną, że nic. Nie znam go długo, ale już mnie wkurza. Jak oni z nim wytrzymują ?!
Staliśmy pod drzwiami dość sporą chwilę, czekając na... no właśnie na co czekaliśmy ?
- Będziemy tu tak stać ? Jeżeli tu mieszkacie to nie macie kluczy ? - zapytałam w końcu. Louis oparty był głową o futrynę i nic się nie odezwał. Mulat też nic się nie odezwał, więc szukając odpowiedzi popatrzyłam na stojącego obok Stylesa.
- Mieszkamy tu w piątkę. Liam z Niallem stwierdzili, że nie dadzą nam kluczy bo znowu je gdzieś zgubimy jak ostatnio - wytłumaczył mi w końcu. Pokiwałam tylko głową i oparłam się o filar.
- Zayn zadzwoń, że do tych debili. Zaraz tu korzenie zapuszczę - znowu odezwał się niezadowolony Lou. Przewróciłam oczami i aż mnie sparaliżowało. Harry, Louis, Niall, Liam i jeszcze teraz Zayn ! To jakiś zbieg okoliczności czy ... ! O matko ! Pisnęłam i zakrywając usta rękami lekko się cofnęłam. Czy to mogą być ci z One Direction za którymi tak wariowała zawsze Kornelia (przyjaciółka) ? Niemożliwe !
- Coś nie tak ? - zapytał Styles. Harry Styles ! Zakręciło mi się w głowie. Spotkałam już kilka ''gwiazd'', więc nie było to raczej nowe i zawsze byłam zdania, że przecież to są normalni ludzie, a że trochę bardziej powiodło im się w życiu, bo ktoś odpowiedni dowiedział się o ich talencie i wylądowali gdzieś w mediach, to tyle.
- Ona po prostu pewnie dopiero teraz skapła się, że to MY byliśmy ONE DIRECTION ! - stwierdził zgryźliwie, udając zachowanie tych mniej inteligentnych fanek. Wszyscy popatrzyli na mnie pytająco. No co ja miałam powiedzieć ? Jakby czytał mi w myślach. Opanowałam swoje emocje.
- Ty jesteś jakąś wróżką czy coś ? Sorry, świat 'gwiazd' to jakoś nie moja bajka, nie siedzę w tym tak, żeby na zawołanie wszystkich rozpoznawać ! - odgryzłam się Louisowi na co tylko prychną wyciągając telefon. Oparłam się z powrotem o filar i czekałam, aż ktoś raczy otworzyć te drzwi !
- Kurwa otworzycie nam te zasrane drzwi w końcu ?! - krzyknął pasiasty do telefonu, po czym schował go z powrotem do kieszeni i przyjął swoją wcześniejszą pozę. Gdyby mnie tak nie wkurzał przyznałabym teraz, że jest nawet przystojny.
Po krótkiej chwili drzwi w końcu się otworzyły, a zza nich wyłonił się słodki, zaspany blondynek w samych bokserkach. Klatę miał nawet całkiem dobrze wyrzeźbioną.
- Później się nie dało ? - zapytał przecierając oczy. Czekałam tylko na jakąś uszczypliwą odpowiedź Louisa, aż w końcu się doczekałam:
- Ta, zapytaj Stylesa, jemu zachciało się bzykania - prychnął, wskazał na nas palcem i wszedł pierwszy do domu trącając blondyna ramieniem. Niall (przypuszczam, że to on nim jest) popatrzył się w naszą stronę i szeroko otworzył oczy gdy mnie zauważył, bo prawdopodobnie dopiero teraz zorientował się, że chłopaki nie przyjechali sami. Chyba się trochę speszył bo zaraz schował się za drzwiami.
- Chodź już wystarczająco długo się tu wystaliśmy - szepnął mi Hazza do ucha i znowu lekko mnie popchał chwytając za biodra. Zayn, tak już wiem jak ma na imię czarnowłosy, w końcu to jego Korek miał na tapecie we wszystkich możliwych urządzeniach, szedł przede mną. Kiedy mijaliśmy blondyna ukrytego za drzwiami kątem oka spostrzegłam, że dosłownie prowadzi mnie wzrokiem. Lubie jak faceci się za mną oglądają, ale teraz czułam się dziwnie. Tak jakbym była jakąś panienką do towarzystwa prowadzoną właśnie na jedną wielką orgię, chociaż za pewne nie mieli nic takiego w planach.
Pokonaliśmy korytarzyk i weszliśmy do dużego salonu. Myślałam, ze skoro mieszka tu piątka chłopaków to dom będzie jednym wielkim pobojowiskiem, a tym czasem jest tak czysto. Wypoczynek jest wielki, kremowobiały. Na środku stoi niska, kwadratowa, biała ława ze szklanym blatem. Po bokach są jeszcze dwa fotele z tego samego materiału co kanapa. Wszystko to stoi na kremowym dywanie. W kątach poustawiane są jakieś rośliny, na jednej ścianie, tej na przeciwko wypoczynku (bo to chyba oczywiste) wisi wielka plazma, a pod nią na półce jest PS i wszystkie urządzenia wchodzące w jego skład (movey itp). Jedyne miejsce chyba w całym salonie gdzie panuje mały nieład. Obok stoi szafka z milionem płyt (filmów, gier). Ogólnie po ścianach wyrozwieszanych jest dość sporo zdjęć. Cały salon jest bardzo stylowy, idealnie zaprojektowany, kolory, głównie biel i brąz, idealnie dopasowane do wszystkiego.
- Może usiądziesz ? - przerywa mi podziwianie zachrypnięty głos Harrego. Wzdrygam się kiedy jego ręce znowu lądują na moich biodrach i kieruje mnie na białą kanapę. Siadam na samym kraju. Matko, jaka ona jest wygodna !
- Chcesz coś do picia ? - pyta kierując się w stronę kuchni, która jest połączona z salonem i małą jadalnią (wielki stół, krzesła i ot co cała jadalnia). Kuchnia jest również idealnie zaprojektowana i wyposażona, w różnych odcieniach brązu. Jeżeli sami to wszystko planowali to na prawdę mają zajebisty gust.
- Szklanka wody wystarczy - mówię i posyłam mu szeroki uśmiech. Odprowadzam go wzrokiem, a dokładniej podziwiam jak pięknie rusza się jego tyłek w tych ekstremalnie, jak na chłopaka, obcisłych spodniach.
- Emm, ty przyszłaś z Harrym ? - wyrywa mnie z transu głos blondasa. Odwróciłam się w jego stronę i zauważyłam, że był już ubrany w zwykłą białą koszulkę i jeansy. Wyglądał na prawdę dobrze, tak na luzie. Kiedy Kornelia molestowała nas ich zdjęciami, żaden z nich mi się nie podobał, a teraz ? Na żywo są niesamowicie przystojni ! Wszyscy, ale najbardziej ciągnie mnie do loczka. Tak, to jest mój ideał.
- Sorry nie ważne, tak w ogóle to Niall jestem - zmieszał się, ponieważ mu nie odpowiedziałam, a właściwie to czemu ? A no tak pogrążyłam się w 'głębokich' przemyśleniach.
- Nicole, ale mów mi Nikki - uścisnęłam jego dłoń, którą szybko puścił, kiedy Harry wrócił z dwoma szklankami soku. Popatrzył się na niego i posyłając mi krótki uśmiech udał się po schodach na górę. Loczek usiadł zaraz obok mnie podając mi napój.
- Sok był na wierzchu więc stwierdziłem, że będzie smaczniejszy od wody - powiedział dumnie i upił łyka nie spuszczając za mnie wzroku.
- Co to było to w aucie ? Lubisz drażnić się z facetami co ? - zapytał odstawiając szklankę na stolik. Nie patrzył już na mnie. Postanowiłam, że nic się nie będę odzywać. Sączyłam powoli tylko swój sok i czekałam na dalsze rozwinięcie. Kiedy wypiłam cały sok i nie miałam już jak wykręcić się od nic nie mówienia chyba to wyczuł i popatrzył się na mnie z lekkim, zadziornym uśmieszkiem. On najwyraźniej też lubi bawić się dziewczynami więc co mi szkodzi znowu to zrobić. Przyłożyłam pustą szklankę do ust, przejechałam nią po dolnej wardze i skończyłam trzymając ją przy policzku. Używałam przy tym jak najbardziej uwodzicielskiego spojrzenia. Styles chwilę mi się przyglądał z wyraźnymi płomykami w oczach. Znowu nie mogłam wytrzymać, odłożyłam szklankę na stolik i głośno zaczęłam się śmiać wytykając jego minę. Stało się to samo co w samochodzie, zaraz również zaczął się śmiać i wskoczył na mnie tylko tym razem nie łaskotał, pewnie ułożył swoje ręce po bokach mojej głowy i bez żadnego cackania przeszedł do rzeczy. Zaczął całować moją szyję przy okazji łaskotając moje policzki swoimi uroczymi loczkami. Śmiałam się dalej i próbowałam go od siebie odepchnąć, nie używałam to tego ani połowy swojej siły, ponieważ tego nie chciałam i on to dobrze wiedział. Po moim ciele przebiegały przyjemne dreszcze z każdym dotykiem jego ust. Kiedy przestał mnie całować z niezadowolenia przestałam się śmiać. Patrzył mi w oczy tymi swoimi szmaragdowymi oczami i zabójczo zadziornie się usmiechał.
- Piepszył bym cię teraz najlepiej jak umiem, ale zaraz Louis zejdzie na dół po sok, którego i tak ma w cholerę w swoim pokoju - oznajmił i przywarł tym razem do mojego obojczyka. Na same te słowa zakręciło mi się w głowie. Pierwszy raz mam styczność z chłopakiem, który jest tak pewny siebie i nie boi zachowywać się niegrzecznie, czy przynajmniej mówić takich rzeczy. Wplotłam swoje dłonie w jego włosy i syknęłam kiedy ugryzł mnie w miejscu gdzie szyja styka się z obojczykiem. Chwilę potem zassał moją skórę i zrobił mi malinkę !
- Ej ! - krzyknęłam i szturchnęłam go w ramię. Zaśmiał się i dmuchnął zimnym powietrzem w podrażnione miejsce. Przez moje ciało znowu przeleciały dreszcze, a w brzuchu miałam jeden wielki żar. Co ten koleś ze mną robi ?!
- To tak na wszelki wypadek. Już jesteś moja - wyszeptał mi do ucha i podnosząc się ze mnie ostatni raz musnął mój policzek. Dosłownie sekundę po tym jak oboje usiedliśmy już prosto na kanapie z góry zszedł Louis, ten maruda.
- Hazza kochanie nie przeszkadzajcie sobie ja tylko po sok - prychnął ze sztucznym uśmieszkiem na ustach i pomaszerował w stronę kuchni. Skąd Harry wiedział, że zejdzie na dół ? Po sok ? Czyżby takie sytuacje tutaj były na porządku dziennym ? Czyżby Harry przyprowadzał tu tyle dziewczyn ? A może po prostu zawsze o tej samej porze Louisowi zachciewa się pić ? I co to miało znaczyć ? ''Już jesteś moja''. Oznaczył mnie ?






______________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale po prostu nie mogłam napisać tego rozdziału ! Pisałam go codziennie praktycznie po kilka zdań i tak się ciągnęło, aż w końcu pomogła mi Agu i voila ! Jest !
Podoba się w ogóle ?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!
Komentarze = szybciej rozdział :)

3 komentarze:

  1. Takk ,to jest super!
    Bardzo mi sie podoba ten ff :P
    Czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział :*. Pisz dalej kochana, bo masz talent ^^. Najlepsze momenty były wtedy kiedy się ze sobą droczyli :D. Czekam na kolejny, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha teraz cytuję pana Jacka " Mogła mu sie wyżej ustawić, to by gdzie indziej malinkę miała" :D
    nie no wooow, super ci to wychodzi, lepszy ten blog niz tamten xd :D

    OdpowiedzUsuń