środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 6 '' i dalej nie widzę, ani nie słyszę już nic ''

Od czasu imprezy i wizyty w domu państwa One Direction minęły już prawie dwa tygodnie. Przez cały ten czas nie mogłam pojąć zachowania Harrego. Co mu odbiło ? O co chodziło ? A no i oczywiście nie raczył się odezwać od tego czasu. Wczoraj tylko zadzwonił do mnie ten uroczy Irlandczyk, Niall. Spytał się co u mnie. No proszę jaki troskliwy się znalazł ! Oznajmił, że są z chłopakami bardzo niezadowoleni, ponieważ przedłużył im się pobyt w Ameryce o dwa tygodnie, czyli, że do domu wrócą za jakieś 3/4 dni. Oj jak mi przykro. Czujecie ten sarkazm ? Poza tym nic więcej nie mówił, śpieszyło mu się ponoć. No ale mniejsza z tym, miło, że w ogóle zadzwonił. Jeszcze milej by było gdyby jednak ten dupek zebrał się na odwagę i sam zadzwonił.

- Nikki !! Holly przyszła ! - woła mama z dołu. Zbaczając na temat mamy. Wtedy po powrocie wygłosiła mi straszne kazanie, ale cała złość przeszła jej już na szczęście na następny dzień. I jakże bym mogła zapomnieć o ciekawskim nosie Hol, której musiałam wyspowiadać się z tego gdzie byłam i co robiłam. Opowiedziałam jej mniej więcej gdzie wylądowałam w co z początku i tak nie uwierzyła, także zatrzymałyśmy się na tym, że koleś od lady był zwykłym kolesiem, a nie jakąś super gwiazdą i że po prostu zabrał mnie na spacer, a potem grzecznie odwiózł do domu.

- No to ją wpuść ! - odkrzyknęłam i jak na zawołanie otworzyły się drzwi do mojego pokoju.
- Heej stara - przywitała się ruda tym swoim nowym tekstem. (Ruda ? no tak nie wspominałam chyba, że moja Hol się przefarbowała kilka dni temu)
- No cześć. Możesz nie mówić do mnie stara ? - na prawdę irytuje mnie to jak tak do mnie mówi.
- Ok ok, nie marudź tylko się zbieraj ! - zaczęła biegać po moim pokoju i wyciągać z szafy ubrania dla mnie. Z każdym dniem przekonuję się coraz bardziej jaka jest z niej wariatka, ale i tak ją uwielbiam.
Przeciągnęłam się jeszcze kilka razy i wydostałam się spod tej mięciutkiej pościeli.
- Gdzie dzisiaj idziemy ? - pytam zbierając swoje cielsko z łóżka.
- Jedziemy do domku Mika za miastem, teoretycznie - mówi i podaje mi ubrania, które wygrzebała z mojej szafy. Domek Mika za miastem ? Hm, brzmi ciekawie.
- No ruszaj że się ! - marudzi i pcha mnie do łazienki.
Gotowa i pełna energii wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że Hol grzebie mi po telefonie.
- Ej co ty robisz z moim telefonem ? - pytam. Nie mam w sumie tam nic do ukrycia to nie będę się pieklić jak ona gdy ja biorę jej telefon.
- Szukałam numeru do Emm, tyle, że po drodze napotkałam jakiegoś Horanka, Harrego, Liasia i cholera wie kogo jeszcze ! Laska ty serio pocipiałaś na ich punkcie ? - zrobiła skwaszoną minę i oddała mi telefon. Co ? Jakim sposobem ja mam ich wszystkich zapisanych.
- Rozumiem, jesteśmy w mieście gwiazd, ale no proszę cie to wcale nie jest takie proste ich spotkać - kontynuowała. No ludzie, nie wierzy mi dalej. Wychodzę teraz na jakąś pustą idiotkę, która dopisuje do swoich kontaktów byle jaki numer i podpisuje go przezwiskami swoich słodkich idoli.
- Hol, dziewczyno ogarnij się. Kiedyś mi uwierzysz i będziesz błagała, żebym załatwiła ci autografy, a ja w tedy pokaże ci środkowy palec i powiem, że ich nie znam - wystawiłam jej język i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra chodź bo chłopaki już czekają, a i twoja mama już wie, że nie wrócisz na noc - oznajmiła i pociągnęła mnie za sobą. Po drodze jeszcze rzuciła we mnie zapakowanym plecakiem. Ona jest niemożliwa. Kidy mnie spakowała ? Zabrałam jeszcze szybko moją kosmetyczkę i szybko zeszłyśmy na dół.
- Nikki, może tak do widzenia ? - zawołała za mną mama zanim zdążyłyśmy wyjść. Odwróciłam się i szybko do niej podbiegłam.
- Pa mamo, nie bój się o mnie. Nic mi się nie stanie. Wrócę jutro, ale to już chyba wiesz - mówiłam jak najszybciej. Cmoknęłam ją jeszcze w policzek i wybiegłam z domu. Przed bramą czekało już czarne BMW Toma.
- No wsiadaj że już ! - pośpieszył mnie blondas. Mike otworzył bagażnik do którego wrzuciłam torbę, zamknął i wpakowaliśmy się na tylne siedzenia. Zapięliśmy pasy i z piskiem ruszyliśmy w drogę. Ludu, lubię szybką jazdę, ale znowusz to chcę pożyć jeszcze trochę !
Hol włączyła jakieś walenie po uszach prawie na fula i oznajmiła, że czeka nas jakaś godzina jazdy. No ok, ale niech to ściszy !!
- Hej Nikk, nie lubisz tego ? - Mike chyba zauważył moją skwaszoną minę.
- Po prostu nie mój gust. Mocne basy, ryczenie zamiast śpiewania, dudni w uszach. Nie to nie dla mnie. HOL ! możesz przyciszyć ?! - starałam się przekrzyczeć ''muzykę'' i w końcu się udało. Z wielkim marudzeniem przyciszyła. No ale co mi z tego jak i tak Ci wariaci słodko sobie śpiewali te ryki godowe. Nie zostało mi nic innego jak dołączyć się do nich i wydzierać niezrozumiałe rzeczy.

Po niecałej godzinie jazdy dojechaliśmy na miejsce. Las, jezioro, cicho, spokojnie, kilka drewnianych domków w dość sporej odległości od siebie. Zaparkowaliśmy przy jednym z nich.
- Przystanek raj ! No ekipa, wysiadamy ! - krzyknął Tom i wszyscy wyszliśmy z samochodu. No nie powiem ładnie tu. Nie jest to to co sobie wyobrażałam, ale myślę, że przerwa od luksusów dobrze nam zrobi. Wyciągnęliśmy swoje torby z bagażnika i udaliśmy się w stronę domku, gdzie Mike już siłował się z drzwiami.
- Co jest ? - zapytałam podchodząc bliżej niego.
- Nie jest młodziakiem. Czasami lubi być trochę niesforna.
- Niesforna ? Przecież to drzwi - zmarszczyłam się.
- Ciii ! To jest Doris !! - uciszył mnie.
- Doris. To cały ten domek. Z szacunku do niego i przywiązania postanowiliśmy go nazwać. To tutaj odbywają się nasze posiedzenia. Tutaj przyjeżdżamy jak mamy wszystkiego dość. Tutaj się najlepiej bawimy ! To tutaj poznałam tego o to przystojniaka ! - tłumaczyła Hol klejąc się do swojego chłopaka. Zaśmiałam się i pokręciłam zrezygnowana głową.
- Nosz kurwa otwórz się do chuja ! - krzyknął nasz Mikei i kopnął z całych sił drzwi, które szybko ustąpiły. No brawo, od kiedy on taki nerwowy. Już uśmiechnięty puścił nas przodem i wszedł za nami kopniakiem zamykając drzwi. Na prawdę, tyle szacunku w to włożył.
W środku było niesamowicie przytulnie. Jedno duże pomieszczenie z kominkiem ! Wspaniale, uwielbiam kominki ! Trzy brązowe sofy, mały stolik między mini, kilka puf, ale co będę opisywać każdy szczegół. Po prawej stronie kolejne pomieszczenie. Kuchnia. Jak brązowo ! Wszędzie drewno, nawet ściany. Chociaż w sumie to się nie dziwię w końcu to drewniany domek. Dalej łazienka. Prysznic, umywalka, kibelek. Nic specjalnego. Na przeciwko kuchni drzwi do spiżarki, jak mi to przedstawili. Zaraz obok, wielkie, otwarte, drewniane schody. Na górze podobno jest kilka łóżek i jedna zamknięta sypialnia, którą zarezerwowała już sobie nasza kochana para.
- Dobra, dajcie te torby wyniosę je na górę - zaproponował Tom. Dałam mu swój plecak, wziął jeszcze tamtej dwójki i poszedł na górę jak powiedział.
- Nikk chodź do kuchni ! Pomożesz mi z przekąskami - zawołała mnie Hol. Jak prosiła, a raczej oznajmiła tak zrobiłam.
Jakoś godzinę bawiłyśmy się z kanapeczkami, szaszłykami, rozkładaniem ciastek, chipsów i różnych pierdół do jedzenia.
- Tom ! Mike ! Zeszlibyście na dół ! Trzeba iść do spiżarki - krzyknęła rudzinka wychylając się z kuchni.
- Daj im spokój, niech sobie posiedzą no ! Chodź same pójdziemy - zadeklarowałam i pociągnęłam ją w stronę wyznaczonych drzwi, jednak szybko mi się wyrwała.
- Uwierz nie chcesz tam iść - zdziwiłam się na jej wypowiedź.
- Dla czego ? Co może być strasznego w spiżarce ? - zapytać nie zaszkodzi.
- Trzydzieści lat temu zamordowano tam kobietę. Nie wiem jak ty ale ja nie mam zamiaru tam wchodzić - oznajmiła. Co !
- No nie wierze. Serio ? - przecież to bujda.
- Na prawdę. Zanim państwo Koryan kupiło ten domek mieszkał tutaj psychol z żoną, która go zdradziła. Biedak tak się wkurzył, że ją zamordował jak układała słoiki z dżemem. Ugh ! - skończyła w tym samym czasie co chłopaki zbiegli z góry.
- No co jest ? Straszysz ją tą bajeczką ? - podszedł do mnie Mike i zarzucił rękę na moje ramiona, a Tom objął Hol od tyłu.
- To to w końcu jest prawda ? Czy jak - ciągnęłam temat.
- Jasne, że prawda, ale spoko to było dawno, domek odświeżony, żadnych morderców, można spać spokojnie - zapewniał brunet.
Matko, straszne, aż mnie przetrzepało, ugh...
- Zobaczysz kochanie, wejdziesz tam kiedyś ze mną i będzie... milutko - Tom zaczął namiętnie mamrotać do ucha swojej dziewczynie i włazić jej łapami pod koszulkę.
- Blee, rzygam wami ! Jesteście tacy słodcy ! A teraz ok, idźcie już po to po co macie iść - wystawiłam im język i pchnęłam Mika w stronę drzwi do tego od tej pory strasznego miejsca.
- Zaaazdrooościiisz ! - szturchnął mnie Tom wymijając. Pf, może i zazdroszczę, ale co mi po facetach. Harry jest tylko potwierdzeniem tego, że nie potrafią być stabilni emocjonalnie i durni jak but. Dobra co ja gadam ! Pragnę mieć faceta ! Pragnę Ciebie idioto ! Harry słyszysz to ?! Kurwa odezwij się !
Czy ja właśnie pomyślałam to co pomyślałam ? Oh god !
- Będziesz tak stać ? Chodź, przeniesiemy to do ''salonu'' - zaświergotała wesoło z tacą w rękach. Pewnego dnia też będę taka szczęśliwa zobaczycie.

Była już prawie 20:30. Od godziny jest już z nami Josh, Emm i jej chłopak, którego poznałam bardziej oficjalnie. Na imię ma Matt. Mega przystojny, ale już zajęty.
Harry !!! Boże co się ze mną dzieje ? Ja go nawet nie znam ! Uspokój się Nicole, zapomnij tak jak on to zrobił !
- No dawaj ! Nicole ! Jeszcze jednego, za mnie ?! - ślinił się do mnie ten cieć z fullcapem na głowie (czyt. Mike)
- Wypiłam piwo i cztery drinki. Na razie dość Mike zrozum. Później - marudziłam, bo nie powiem, ale czuję, że po tym drinku byłabym już mocno wstawiona. Znam swoje granice i nikt nie będzie zmuszał mnie do ich przekroczenia.
- Ok Ok. No to Hol siup ! - uległ i podał szklankę rudej, która bez oporu wzięła i wypiła na raz prawie całą zawartość, siadając z powrotem na kolanach Toma. Nie ja dłużej nie wytrzymam. Dajcie mi tu zaraz kogoś. Mówią, że muszę mieć powodzenie u chłopaków. Bulshit, może i faceci oglądają się za mną, ale jakoś nie zostają ze mną na dłużej. Dobra dość tego zadręczania. Wyrwałam Mikowi kieliszek i połknęłam całą zawartość. Jak ja dawno nie piłam czystej ! Uderzyła we mnie momentalnie. Za dużo mieszam. Skończy to się mega kacem, ale chrzanić to.
- Josh polewaj - rozkazałam. Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha i wykonał moje polecenie napełniając puste kieliszki.

Godzina 23:45. Jaki świat jest piękny nie wyobrażalibyście sobie tego ! Jest cudownie. Tylko jakby trochę się kręci. Dobra kilka szotów za dużo.
- Hej mała, chcesz wyjść, blado wyglądasz - zaproponował mi miły blondyn. Ups, a to jest chyba chłopak Holly. No cóż.
- Dobry plan chodź - wstałam na równe nogi i gdyby nie on pewnie runęłabym z powrotem na ziemię. Jak się wszystko kręci ! Dobra jeden krok, drugi, ha ide ! Widzę jakiś kręcący się tunel ! A nie to chyba drzwi. Ok, już nie daleko, ale czekaj, czekaj, gdzie skręcamy ?
- Ej co jest ? - zostałam wepchana do jakiegoś pomieszczenia i przyparta do ściany. Co się dzieje ? Tom ? Co on robi ? Dla czego zamyka drzwi ? Jego chwiejąca się postać jest coraz bliżej mnie, aż w końcu jego ręce lądują na mojej talii i agresywnie przyciągają do siebie.
- Tom co ty kurwa odpierdalasz ? - szarpię się i próbuję wyrwać z silnych objęć.
- Ciiii - i dalej nie widzę, ani nie słyszę już nic...









____________________________________________________
Nie jest jakiś długi, ani moim zdaniem zapierający dech w piersiach, ale akcja się dopiero rozkręca.
Chciałam też od razu przeprosić za tak długą przerwę. Czas jakoś tak leciał po prostu. Nie miałam kiedy siąść i się za to zabrać. Nie obiecuję, że teraz rozdziały będą pojawiać się częściej, bo tego nie wiem.
Mam nadzieję, że nie zostawili mnie niektórzy i że mimo to czekali i będą czekać.
Dziękuję za nieliczne bo nieliczne komentarze, ale zawsze to coś i mam nadzieje, że będzie ich coraz więcej :)

A no i zapomniałabym, ciekawi jak wygląda Em, Josh i Matt ? no to zapraszam BOHATEROWIE !

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!



niedziela, 10 sierpnia 2014

Przepraszam !!!

Hej wam, czytającym ! Strasznie przepraszam, że nie ma kolejnego rozdziału, ale nie mam go kiedy skończyć... są wakacje i nie chcę przegapić ich przed kompem, mam sporo planów i no po prostu NIE MAM CZASU pisać. Przepraszam was strasznie :( :*

Mam tylko nadzieję, że zostaniecie jednak ze mną ;)
Pozdrawiam :*