poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 7 ''-Ostrzegałem-''

- Nikki, hej Nikki ! Obudź że się ! Jezu, Nicole ! - słyszę jakby z daleka jakieś głosy i cholera ktoś mnie bije po policzku !
- Dobra już ! Okey, spokój - mówię i próbuję odgonić od siebie czyjeś natrętne ręce.
- Aaaa, boże Nikki już myśleliśmy, że nam odleciałaś na amen ! - piszczy rudowłosa postać przede mną.
- Nie drzyj się tak ! - chwytam się za głowę i z powrotem zamykam oczy. Kurwa jak boli ! Zaraz chyba mi głowa eksploduje.
- Co się stało, aż tak ? - ledwo dukałam. Co ja wczoraj robiłam, nie mam pojęcia.
- Tak się rozkręciłaś, że to co było tutaj ci nie wystarczało i poszłaś do SPIŻARKI ! Wydoiłaś tam jeszcze kilka butelek i już raczej nie byłaś w stanie się stamtąd wytoczyć. Tomi szedł się przewietrzyć i cię znalazł. Boże jak ja się wystraszyłam ! - opowiedziała i rzuciła mi się na szyję. Ale co jak to ?
- Ja nic nie pamiętam, znaczy pamiętam, że nie chciałam już pić ale Josh mi cały czas lał ! Ej to przez ciebie ! - pokazałam palcem już nieco rozbawiona na mojego oprawcę.
- Sama mi kazałaś złotko ! - uniósł ręce w obronnym geście na co machnęłam ręką. Nie ma sensu rozstrzyganie przez kogo się tak opiłam, bo przecież gdybym nie chciała to bym nie piła, proste.
Po jakimś czasie siedzenia na podłodze przy kominku moja głowa przestała dziwnie pulsować. Eh ten kac, uwielbiam wręcz. Tsa jasne. Postanowiłam więc się ogarnąć i najpierw odwiedzić łazienkę. Trzeba oddać to co się wczoraj wypiło.
- Jaasna cholera ! - podniosłam się i opadłam z powrotem na ziemię łapiąc się za podbrzusze. Przecież okres miałam tydzień temu. To dla czego tak potwornie boli ?!
- Nikk co jest ? - zapytał zatroskany Mike.
- Ym, czy... wiecie ja coś wczoraj robiłam... Z którymś z was ? - zapytałam bojąc się nowych ciekawostek o moim wczorajszym zachowaniu. Towarzystwo zrobiło zdziwione miny i zaczęło się śmiać.
- Nie no co ty ! Aż tak to nie zabalowałaś, ale no kurde szkoda, trzeba było skorzystać nie Mike ? I tak byś nic nie pamiętała - zażartował Josh, na co rzuciłam w niego poduszką. Co za bezpośrednie stworzenie !
- Hahaha, Josh mogłeś wcześniej wpaść na ten pomysł, zabawilibyśmy się w czwórkę - dodał Matt, specjalnie, żeby zrobić na złość Emm.
- Tom by się nie odważył ! Ciota, całkowicie pod papuciem Hol - zaczęli się śmiać z biednego blondaska, który nawet nie próbował się wybronić.
- No dokładnie, nie tknął bym jej - rzucił dość chamsko jak na sytuację i zmierzył mnie podstępnie wzrokiem. Co za typ !
- Nie podobam ci się ? - zapytałam wypinając pierś. Jasne, że na żarty. Wszystko co mówiliśmy tutaj było na żarty, no prawie.
- Moja Hol jest najpiękniejsza - oznajmił i przyciągnął do siebie rudą całując ją w policzek. Słodcy są !
A wracając do tematu moich bolących mięśni brzucha i narządów płciowych, dalej nie mam pojęcia dla czego bolą skoro kolejna możliwa przyczyna odpadła. Może to jakieś bóle pomiesiączkowe. Nie mam pojęcia. Flaszki sobie raczej tam przecież nie wtykałam. Ugh !

Po tym jak jakoś doprowadziłam się do normalnego stanu, zabraliśmy się za robienie obiadu, trzeba coś w końcu zjeść. A i zapomniałam dodać, że zostaliśmy w czwórkę, ja, Hol, Mike i Josh, bo reszta się ulotniła.
- Hej patrzcie ! Mamy sąsiadów. Nikki pewnie nie wiesz ale mają tu swój ''letni'' domek chłopaki z tego zespołu One Direction - oczy wyszły mi na wiesz gdy Mike powiadomił mnie o tym.
- Ale nie liczył bym na autograf czy wspólne zdjęcie. Praktycznie w ogóle nie wychodzą na zewnątrz, czasami nad jeziorko ale w ogrodzeniu z ochroniarzy - machnął ręką i z powrotem zaczął mieszać ciasto na naleśniki. Czy oni muszą być wszędzie ?! No prawie. Kurde musieli akurat tutaj ? Jest tyle ładnych miejsc na tej ziemi, a oni akurat wybrali sobie na urlopik to zadupie ?

Kiedy skończyliśmy pochłaniać naleśniki z toną czekolady i przeróżnymi syropami zaczęła się walka w ''kamień-papier-nożyce'' o to kto zmywa. Mike wygrał z Hol, Hol z Joshem no i niestety Josh wygrał ze mną. Czyli, że pani Stamp pobawi się w zmywarkę.
Wzięłam na tackę wszystkie brudne naczynia i udałam się do kuchni. Nalałam do zlewu wody i płynu, następnie wrzucając wszystkie naczynia popatrzyłam do okna. Przed sąsiednim domkiem stały trzy, wielkie czarne SUVy. Bosh, Nikki weź, przecież oni cię nie obchodzą. Tak samo jak ty ich.
Wszystkie naczynia już błyszczały na ociekaczach. Miałam odchodzić, kiedy zupełnie niechcianie popatrzyłam do okna. Pod domek państwa 1D podjechał kolejny samochód, czerwone audi. Przykuł moją uwagę ponieważ z jego środka zaczęła wychodzić jakaś panienka z fioletowymi włosami. Czyżby chłopcy sprowadzili sobie jakąś panienkę do towarzystwa ? Pf, miałam już iść ale moja uwaga znowu została przyciągnięta tym razem przez dosłownie wylatującego z domku chłopaka z lokami. Harry. Podbiegł do tej dziewczyny i dosłownie się na nią rzucił. Fioletowowłosa od razu odwzajemniła uścisk. Co do cholery ? Temu nie dzwonił ? Znalazł już sobie kogoś ? Wkurzona rzuciłam w ich stronę pozdrawiający gest środkowym palcem i udałam się do salony gdzie reszta moich towarzyszy oglądała jakąś denną komedie, śmiejąc się przy tym wniebogłosy.
Postanowiłam olać tego palanta i się nim nie przejmować. Przecież ja mogę mieć każdego. Ts, od tak. Nawet Josha, o teraz już, choćby nawet. CHOLERA, ale ja nie chce Josha, nie chce każdego ! Chce tego dupka z wełną BARANA na głowie !

Humor poprawił mi się trochę podczas oglądania drugiego filmu, który na szczęście był horrorem, a jakimś dennym romansidłem. Tak bardzo śmieszyło mnie to jak Hol chowała się pod kocem na moich kolanach podczas gdy rodzeństwo Jenner uciekało przed straszliwym Smakoszem.
Josha tak zainteresowały dalsze przygody wygłodniałego stwora, który co ileś tam lat wyrusza na łowy zabijając niewinnych ludzi, żywiąc się ich strachem i organami. Przy najmniej się nie nudzi.

Scott wychyla się by zobaczyć czy udało im się zabić stwora (od autorki: nie pamiętam już kto dokładnie to był ale wydaję mi się, że Scott). Chwila grozy. Odwraca głowę i ...
- Przepraszam - odzywa się za nami zupełnie obcy głos. Piszczymy z Hol jak głupie ! Chłopaki nawet się wystraszyli, ale szybko udało im się to zamaskować i zaczęli się z nas śmiać.
- Em, sory, że tak po prostu wchodzę, ale pukałem kilka razy i nikt nie otwierał, drzwi były otwarte - czy ja tego głosu już gdzieś nie słyszałam ? Odwracam się, żeby się przekonać. Zamarłam... - i pomyślałem, że ... Nicole ?! - się zdziwił. Przepraszam, ale ja też.
- Najwyraźniej - burknęłam pod nosem i z powrotem odwróciłam się w stronę telewizora.
- Wy? W-w-wy się znacie ? - zapytał zdziwiony Mike.
- To była prawda ! Serio się z nim przespałaś ! - krzyknęła Hol wstając na równe nogi.
- Co ?! Nie ! Ja z nim nie spałam ! - obroniłam się od razu, a ten palant tam stał i nic się nie odzywał.
- Co ?! Czemu ja o niczym nie wiem ? - zapytał oburzony Josh.
- Harry złotko po co przyszedłeś ? - odwróciłam się do niego z słodkim uśmieszkiem. Oczywiście wszystko to było udawane. Miałam ochotę powyrywać mu te śliczne loczki za to, że tak mnie potraktował.
- Em - chwycił się za kark speszony, wow ! - ja chciałem tylko zapytać czy też nie macie wody jak my. To znaczy czy też... No nie ważne. Może wpadniecie do nas ? - odpalił z zaproszeniem ! Pf. Chciałby. Prychnęłam i z powrotem się odwróciłam.
- Jasne ! Nie można odrzucić takiego zaproszenia ! - uradowany Josh skoczył na równe nogi i podbiegł do Stylesa. W ślad za nim zaraz rzuciła się Hol i Mike.
- Co ?! Nie, ja nigdzie nie idę - splotłam ręce na piersiach i wgniotłam się głębiej w miękki wypoczynek.
- Nikki no chodź, fajnie będzie ! - no to się zaczyna. Holly i jej miłość do ''imprez''.
- Może ja z nią pogadam. Idźcie już tam, my zaraz przyjdziemy - zainterweniował intruz. Grubo się myli, jeżeli myśli, że gdzieś z nim pójdę i że w ogóle z nim będę rozmawiać.
Usłyszałam jak ci zdrajcy potakują i wychodzą. Dzięki, że mnie zostawiliście. Z NIM ! Nie nie nie nie ! Nie podchodź ! Podłoga zaskrzypiała i ktoś sprawnie wskoczył na miejsce obok mnie. Ta, ktoś. Harry, nie kto inny.
- Hej, Nikki jesteś zła ? Szczerze też bym był - cóż za pytanie ! Spostrzegawczy !
- Nie, no gdzie ! Pf, widać, żebym była zła ?! A tak przepraszam, widać ups ! - nie mam ochoty na rozmowę z nim.
- Przepraszam ! Wkurzyłem się w tedy. Na siebie. Kretyn ze mnie. Nie chciałem, żeby tak wyszło okej ?! - nie tym tonem chłoptasiu !
- Tak, nie chciałeś ? To brawo, ale ci wyszło ! - jak on mnie wkurza !
- Co chciałeś udowodnić, co ? Że możesz mieć każdą ? Że wystarczy jak powiesz kilka miłych słów ?! - zaczęłam wrzeszczeć.
- Nie ! Uspokój się proszę. Wytłumaczę Ci, ale proszę porozmawiajmy normalnie, spokojnie - przybliżył się do mnie i złapał moje 'latające' ręce. O nie tak szybko. Wyrwałam się zaraz i przesiadłam na fotel.
- Po prostu, nie chciałem się angażować. Nie mogę ! Rozumiesz ? Nie chce, żeby moja dziewczyna była skazana na oglądanie mnie wyłącznie w TV. Nie mogę być w normalnym związku. Moja praca polega na ciągłych trasach, wyjazdach. W tedy jak byłaś przy mnie, było tak pięknie, a kiedy chłopaki powiedzieli mi, że musimy się zbierać bo wylatujemy... - tłumaczył z bólem w oczach, głosie. Był przejęty. To o to chodziło ? Boże, a ja go tak potraktowałam. Ale przecież skąd mogłam wiedzieć, mógł wcześniej wytłumaczyć, albo w ogóle dać mi spokój ! I w ogóle czemu cała złość na niego w tym momencie ze mnie wylatuje ?!
- Uwierz nie chciałem się z tobą żegnać w tedy, a co dopiero jak bylibyśmy... - urwał, jakby nie mogąc się wysłowić - w jakimś innym stosunku do siebie. Nie potrafiłbym się z tobą żegnać na tak długi czas - skończył i popatrzył mi się głęboko w oczy tymi swoimi szklącymi szmaragdami.
- Harry - nie mogłam nic więcej powiedzieć. Mówił prawdę. To jaką miał teraz minę, jak wyglądał. Taka mała, słodka, bezbronna kruszyna.
- Na prawdę, chciałem zadzwonić, ale nie mogłem... -
- Szzz, już okey. Nie rozumiem tylko dla czego brałeś mnie z tego klubu jak wiedziałeś, że to nie ma sensu ? - przerwałam mu. Spuścił wzrok na podłogę i potrwała chwila zanim się odezwał.
- Nie wiem. Po prostu pierwszy raz jak zobaczyłem cię w tym sklepie... - przerwał, żeby nabrać powietrza - nie mogłem przestać o tobie myśleć. Nawet na koncercie pomyliłem słowa ! Nie chcesz wiedzieć jak głupio to wyszło - zaśmiał się pod nosem i potrząsnął głową na wspomnienie. Nic nie mówiłam, nie miałam nawet co.
- Potem w tym barze jak do mnie podeszłaś. Właśnie ! To ty pierwsza zaczęłaś ! - zorientował się i z uśmiechem znowu popatrzył na mnie. To fakt, zaczęłam, ale nie miałam pojęcia kim jest ! Moje policzki zaczęły lekko palić. No co jest ? Czy ja się rumienię ?
- Właściwie... - i tym razem to ja patrzyłam w ziemię - wydawałeś się być spoko, a ja lubię zawierać nowe znajomości - odparłam bardziej pewna siebie i odważyłam się podnieść wzrok.
- Wydawałem ? A nie jestem ? - zapytał urażony, ale widać było, że jest bardziej rozbawiony. Poprawił się i wypiął pierś do przodu nadymając jak paw. Nie mogłam wytrzymać, po prostu zaczęłam się śmiać i wzdrygnęłam ramionami.
- Fajnie, że już nie krzyczysz. I brakowało mi tego dźwięku - wypuścił powietrze i zrobił tą swoją sławną flirciarską minę.
- Jakiego dźwięku młody człowieku ? - starałam się udawać dorosłą i tym razem to ja wypięłam pierś.
- Twojego śmiechu - odparł. Zaraz mu te ząbki wylecą, albo przesuszą się i w sumie tak czy tak wylecą. Poczułam, chęć przytulenia się do niego, ale przecież po co ? Żeby znowu poszedł, pojechał gdzieś i mnie zostawił. Nie, wolę się nie przywiązywać, jak On to sam grzecznie oznajmił.
- Chodź tutaj, ten fotel nie wygląda na wygodny - poklepał miejsce obok siebie na kanapie.
- Ależ przeciwnie, jest bardzo wygodny - skłamałam, był cholernie wysiedziany i czułam każdą sprężynę pod swoim tyłkiem, ale rozłożyłam się bardziej i udałam, że jest mi wygodnie.
- Po prostu chodź tutaj i się przytul - rozłożył ręce i oparł się o oparcie, które lekko zaskrzypiało. Może jeden uścisk jakoś nie sprawi, że nie będę mogła bez niego żyć. Cóż... Wstałam i jak najpowolniej się dało kroczyłam w jego stronę udając zupełnie obojętną. Widząc jego skwaszoną minę, postanowiłam się z nim jeszcze bardziej podroczyć. Niech potrzyma jeszcze chwilę te ręce w górze. Odwróciłam się
- Chwilka zapomniałam zabrać z ... - nie zdążyłam postawić nawet kroku. Silne ręce chwyciły mnie w talii i pociągnęły do tyłu gilgocząc. Harry, uwielbia to robić. Zaśmiałam się i w sekundzie posadził mnie sobie na kolach, kończąc tortury. Podniosłam głowę, zupełnie niezamierzanie i stało się ! Jego usta wylądowały na moich. Znowu te miękkie, idealnie dopasowujące się do mich usta. Mój mózg wrzeszczał, żebym nie poddawała się tej pieszczocie, ale ciało zupełnie to ignorowało. Oddałam pocałunek. Było tak pięknie. Nie przerywając usiadłam na nim okrakiem i ułożyłam ręce na jego barkach. Jego ręce natomiast automatycznie powędrowały na moje pośladki, co nakręciło mnie jeszcze bardziej.
- Em, ekhem - odezwał się jakiś głos - nie, żebym chciał przeszkadzać, ale pomyślałem, że lepiej będzie sprawdzić czy się tu nie wyzabijaliście bo chłopaki zdążyli nam już wyjaśnić... - jąkając tłumaczył, jak się okazało Mike. Momentalnie zeskoczyłam z Harrego siadając obok i poprawiając koszulkę, która zdążyła już podwinąć się do góry.
- Ale widzę, że doszliście do porozumienia... Em, to może już pójdę, jak skończycie to przyjdźcie do nas, gramy w butelkę i może... no nie ważne, przyjdźcie - speszony miał się już odwracać i iść, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby poszedł i wygadał wszystkim co tu się działo.
- Hej Mike ! Poczekaj, już idziemy tylko się przebiorę - wstałam i szybko jeszcze rzuciłam okiem na rozbawionego loczka, który raczej nic sobie nie zrobił z tego, że nas przyłapano. Pobiegłam na górę by zmienić wygodne rozciągnięte dresy na coś bardziej przyzwoitego.

~ w tym samym czasie w salonie ~

- Słuchaj koleś, spróbuj ją jeszcze raz tknąć, skrzywdzić ! To pożegnasz się z tymi pięknymi, sztucznymi ząbkami - Mike przycisną do ściany nieco postawniejszego Harrego grożąc mu przy tym.
- Po pierwsze, wyluzuj, po drugie, ona wie czego chce i sama lgnie do tego bym ją dotykał, a po trzecie te zęby są bardziej prawdziwe niż twój piepszony wizerunek dobrego chłopczyka i udawanie, że nic do niej nie czujesz... a no i zapomniałbym. Po czwarte tym paluszkiem możesz posmyrać się jedynie po jajach - wygłosił i bez żadnego wysiłku odepchnął od siebie czerwonego już ze złości bruneta. Z satysfakcją wymalowaną na twarzy wyminął go, jednak nie było mu dane ujść daleko. Słaba ręka szarpnęła jego ramię. Odwrócił się i łapiąc zaczepnika za łachy dosłownie rzucił mim na fotel.
- Nie próbuj tego więcej ! - ostrzegł i znów odwrócił się by odejść. Mike nie dał za wygraną, szybko pobierał się z fotela i podbiegł do Harrego, mając nadzieje, że zaskoczy go od tyłu. Jednak zanim zdążył wymierzyć cios, poczuł twardą pięść na swoim policzku i upadł na ziemię.
- Ostrzegałem - wydusił Styles przez zęby niskim tonem, tak by przypadkiem dziewczyna na górze nic nie usłyszała i odszedł zostawiając oszołomionego chłopaka na podłodze.

* Nicole *

- Idziemy ? - zbiegłam po schodach i zobaczyłam czekającego już Harrego przy drzwiach.
- Jasne - odparł radośnie, ale trochę jakby sztucznie.
- A gdzie Mike ? - zapytałam, ponieważ miał czekać, a nigdzie go nie było. 
- Poszedł się przewietrzyć, powiedział, że dołączy do nas... za jakiś czas. Chodź piękna - wytłumaczył i otworzył drzwi puszczając mnie pierwszą. 










_____________________________________________________________________
Przepraszam Przepraszam Przepraszam Przepraszam Przepraszam !! Ci, którzy czekają musieli się długo naczekać, za co jeszcze raz przepraszam, ale szkoła to totalny zjadacz czasu... Jest dopiero wrzesień a nauki jest już w cholerę. 2 kl liceum to wcale nie przelewki, chociaż mogłoby być gorzej. Ale nie o tym tutaj. Więc jest rozdział 7 ! Zadowolił mnie w nim tylko kawałek o tym co dzieje się między Harrym a Mikem, tak szczerze, ale nie mi to oceniać :) Sooo, co myślicie ?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!
Komentarze = więcej motywacji, szybciej rozdział :)

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 6 '' i dalej nie widzę, ani nie słyszę już nic ''

Od czasu imprezy i wizyty w domu państwa One Direction minęły już prawie dwa tygodnie. Przez cały ten czas nie mogłam pojąć zachowania Harrego. Co mu odbiło ? O co chodziło ? A no i oczywiście nie raczył się odezwać od tego czasu. Wczoraj tylko zadzwonił do mnie ten uroczy Irlandczyk, Niall. Spytał się co u mnie. No proszę jaki troskliwy się znalazł ! Oznajmił, że są z chłopakami bardzo niezadowoleni, ponieważ przedłużył im się pobyt w Ameryce o dwa tygodnie, czyli, że do domu wrócą za jakieś 3/4 dni. Oj jak mi przykro. Czujecie ten sarkazm ? Poza tym nic więcej nie mówił, śpieszyło mu się ponoć. No ale mniejsza z tym, miło, że w ogóle zadzwonił. Jeszcze milej by było gdyby jednak ten dupek zebrał się na odwagę i sam zadzwonił.

- Nikki !! Holly przyszła ! - woła mama z dołu. Zbaczając na temat mamy. Wtedy po powrocie wygłosiła mi straszne kazanie, ale cała złość przeszła jej już na szczęście na następny dzień. I jakże bym mogła zapomnieć o ciekawskim nosie Hol, której musiałam wyspowiadać się z tego gdzie byłam i co robiłam. Opowiedziałam jej mniej więcej gdzie wylądowałam w co z początku i tak nie uwierzyła, także zatrzymałyśmy się na tym, że koleś od lady był zwykłym kolesiem, a nie jakąś super gwiazdą i że po prostu zabrał mnie na spacer, a potem grzecznie odwiózł do domu.

- No to ją wpuść ! - odkrzyknęłam i jak na zawołanie otworzyły się drzwi do mojego pokoju.
- Heej stara - przywitała się ruda tym swoim nowym tekstem. (Ruda ? no tak nie wspominałam chyba, że moja Hol się przefarbowała kilka dni temu)
- No cześć. Możesz nie mówić do mnie stara ? - na prawdę irytuje mnie to jak tak do mnie mówi.
- Ok ok, nie marudź tylko się zbieraj ! - zaczęła biegać po moim pokoju i wyciągać z szafy ubrania dla mnie. Z każdym dniem przekonuję się coraz bardziej jaka jest z niej wariatka, ale i tak ją uwielbiam.
Przeciągnęłam się jeszcze kilka razy i wydostałam się spod tej mięciutkiej pościeli.
- Gdzie dzisiaj idziemy ? - pytam zbierając swoje cielsko z łóżka.
- Jedziemy do domku Mika za miastem, teoretycznie - mówi i podaje mi ubrania, które wygrzebała z mojej szafy. Domek Mika za miastem ? Hm, brzmi ciekawie.
- No ruszaj że się ! - marudzi i pcha mnie do łazienki.
Gotowa i pełna energii wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że Hol grzebie mi po telefonie.
- Ej co ty robisz z moim telefonem ? - pytam. Nie mam w sumie tam nic do ukrycia to nie będę się pieklić jak ona gdy ja biorę jej telefon.
- Szukałam numeru do Emm, tyle, że po drodze napotkałam jakiegoś Horanka, Harrego, Liasia i cholera wie kogo jeszcze ! Laska ty serio pocipiałaś na ich punkcie ? - zrobiła skwaszoną minę i oddała mi telefon. Co ? Jakim sposobem ja mam ich wszystkich zapisanych.
- Rozumiem, jesteśmy w mieście gwiazd, ale no proszę cie to wcale nie jest takie proste ich spotkać - kontynuowała. No ludzie, nie wierzy mi dalej. Wychodzę teraz na jakąś pustą idiotkę, która dopisuje do swoich kontaktów byle jaki numer i podpisuje go przezwiskami swoich słodkich idoli.
- Hol, dziewczyno ogarnij się. Kiedyś mi uwierzysz i będziesz błagała, żebym załatwiła ci autografy, a ja w tedy pokaże ci środkowy palec i powiem, że ich nie znam - wystawiłam jej język i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra chodź bo chłopaki już czekają, a i twoja mama już wie, że nie wrócisz na noc - oznajmiła i pociągnęła mnie za sobą. Po drodze jeszcze rzuciła we mnie zapakowanym plecakiem. Ona jest niemożliwa. Kidy mnie spakowała ? Zabrałam jeszcze szybko moją kosmetyczkę i szybko zeszłyśmy na dół.
- Nikki, może tak do widzenia ? - zawołała za mną mama zanim zdążyłyśmy wyjść. Odwróciłam się i szybko do niej podbiegłam.
- Pa mamo, nie bój się o mnie. Nic mi się nie stanie. Wrócę jutro, ale to już chyba wiesz - mówiłam jak najszybciej. Cmoknęłam ją jeszcze w policzek i wybiegłam z domu. Przed bramą czekało już czarne BMW Toma.
- No wsiadaj że już ! - pośpieszył mnie blondas. Mike otworzył bagażnik do którego wrzuciłam torbę, zamknął i wpakowaliśmy się na tylne siedzenia. Zapięliśmy pasy i z piskiem ruszyliśmy w drogę. Ludu, lubię szybką jazdę, ale znowusz to chcę pożyć jeszcze trochę !
Hol włączyła jakieś walenie po uszach prawie na fula i oznajmiła, że czeka nas jakaś godzina jazdy. No ok, ale niech to ściszy !!
- Hej Nikk, nie lubisz tego ? - Mike chyba zauważył moją skwaszoną minę.
- Po prostu nie mój gust. Mocne basy, ryczenie zamiast śpiewania, dudni w uszach. Nie to nie dla mnie. HOL ! możesz przyciszyć ?! - starałam się przekrzyczeć ''muzykę'' i w końcu się udało. Z wielkim marudzeniem przyciszyła. No ale co mi z tego jak i tak Ci wariaci słodko sobie śpiewali te ryki godowe. Nie zostało mi nic innego jak dołączyć się do nich i wydzierać niezrozumiałe rzeczy.

Po niecałej godzinie jazdy dojechaliśmy na miejsce. Las, jezioro, cicho, spokojnie, kilka drewnianych domków w dość sporej odległości od siebie. Zaparkowaliśmy przy jednym z nich.
- Przystanek raj ! No ekipa, wysiadamy ! - krzyknął Tom i wszyscy wyszliśmy z samochodu. No nie powiem ładnie tu. Nie jest to to co sobie wyobrażałam, ale myślę, że przerwa od luksusów dobrze nam zrobi. Wyciągnęliśmy swoje torby z bagażnika i udaliśmy się w stronę domku, gdzie Mike już siłował się z drzwiami.
- Co jest ? - zapytałam podchodząc bliżej niego.
- Nie jest młodziakiem. Czasami lubi być trochę niesforna.
- Niesforna ? Przecież to drzwi - zmarszczyłam się.
- Ciii ! To jest Doris !! - uciszył mnie.
- Doris. To cały ten domek. Z szacunku do niego i przywiązania postanowiliśmy go nazwać. To tutaj odbywają się nasze posiedzenia. Tutaj przyjeżdżamy jak mamy wszystkiego dość. Tutaj się najlepiej bawimy ! To tutaj poznałam tego o to przystojniaka ! - tłumaczyła Hol klejąc się do swojego chłopaka. Zaśmiałam się i pokręciłam zrezygnowana głową.
- Nosz kurwa otwórz się do chuja ! - krzyknął nasz Mikei i kopnął z całych sił drzwi, które szybko ustąpiły. No brawo, od kiedy on taki nerwowy. Już uśmiechnięty puścił nas przodem i wszedł za nami kopniakiem zamykając drzwi. Na prawdę, tyle szacunku w to włożył.
W środku było niesamowicie przytulnie. Jedno duże pomieszczenie z kominkiem ! Wspaniale, uwielbiam kominki ! Trzy brązowe sofy, mały stolik między mini, kilka puf, ale co będę opisywać każdy szczegół. Po prawej stronie kolejne pomieszczenie. Kuchnia. Jak brązowo ! Wszędzie drewno, nawet ściany. Chociaż w sumie to się nie dziwię w końcu to drewniany domek. Dalej łazienka. Prysznic, umywalka, kibelek. Nic specjalnego. Na przeciwko kuchni drzwi do spiżarki, jak mi to przedstawili. Zaraz obok, wielkie, otwarte, drewniane schody. Na górze podobno jest kilka łóżek i jedna zamknięta sypialnia, którą zarezerwowała już sobie nasza kochana para.
- Dobra, dajcie te torby wyniosę je na górę - zaproponował Tom. Dałam mu swój plecak, wziął jeszcze tamtej dwójki i poszedł na górę jak powiedział.
- Nikk chodź do kuchni ! Pomożesz mi z przekąskami - zawołała mnie Hol. Jak prosiła, a raczej oznajmiła tak zrobiłam.
Jakoś godzinę bawiłyśmy się z kanapeczkami, szaszłykami, rozkładaniem ciastek, chipsów i różnych pierdół do jedzenia.
- Tom ! Mike ! Zeszlibyście na dół ! Trzeba iść do spiżarki - krzyknęła rudzinka wychylając się z kuchni.
- Daj im spokój, niech sobie posiedzą no ! Chodź same pójdziemy - zadeklarowałam i pociągnęłam ją w stronę wyznaczonych drzwi, jednak szybko mi się wyrwała.
- Uwierz nie chcesz tam iść - zdziwiłam się na jej wypowiedź.
- Dla czego ? Co może być strasznego w spiżarce ? - zapytać nie zaszkodzi.
- Trzydzieści lat temu zamordowano tam kobietę. Nie wiem jak ty ale ja nie mam zamiaru tam wchodzić - oznajmiła. Co !
- No nie wierze. Serio ? - przecież to bujda.
- Na prawdę. Zanim państwo Koryan kupiło ten domek mieszkał tutaj psychol z żoną, która go zdradziła. Biedak tak się wkurzył, że ją zamordował jak układała słoiki z dżemem. Ugh ! - skończyła w tym samym czasie co chłopaki zbiegli z góry.
- No co jest ? Straszysz ją tą bajeczką ? - podszedł do mnie Mike i zarzucił rękę na moje ramiona, a Tom objął Hol od tyłu.
- To to w końcu jest prawda ? Czy jak - ciągnęłam temat.
- Jasne, że prawda, ale spoko to było dawno, domek odświeżony, żadnych morderców, można spać spokojnie - zapewniał brunet.
Matko, straszne, aż mnie przetrzepało, ugh...
- Zobaczysz kochanie, wejdziesz tam kiedyś ze mną i będzie... milutko - Tom zaczął namiętnie mamrotać do ucha swojej dziewczynie i włazić jej łapami pod koszulkę.
- Blee, rzygam wami ! Jesteście tacy słodcy ! A teraz ok, idźcie już po to po co macie iść - wystawiłam im język i pchnęłam Mika w stronę drzwi do tego od tej pory strasznego miejsca.
- Zaaazdrooościiisz ! - szturchnął mnie Tom wymijając. Pf, może i zazdroszczę, ale co mi po facetach. Harry jest tylko potwierdzeniem tego, że nie potrafią być stabilni emocjonalnie i durni jak but. Dobra co ja gadam ! Pragnę mieć faceta ! Pragnę Ciebie idioto ! Harry słyszysz to ?! Kurwa odezwij się !
Czy ja właśnie pomyślałam to co pomyślałam ? Oh god !
- Będziesz tak stać ? Chodź, przeniesiemy to do ''salonu'' - zaświergotała wesoło z tacą w rękach. Pewnego dnia też będę taka szczęśliwa zobaczycie.

Była już prawie 20:30. Od godziny jest już z nami Josh, Emm i jej chłopak, którego poznałam bardziej oficjalnie. Na imię ma Matt. Mega przystojny, ale już zajęty.
Harry !!! Boże co się ze mną dzieje ? Ja go nawet nie znam ! Uspokój się Nicole, zapomnij tak jak on to zrobił !
- No dawaj ! Nicole ! Jeszcze jednego, za mnie ?! - ślinił się do mnie ten cieć z fullcapem na głowie (czyt. Mike)
- Wypiłam piwo i cztery drinki. Na razie dość Mike zrozum. Później - marudziłam, bo nie powiem, ale czuję, że po tym drinku byłabym już mocno wstawiona. Znam swoje granice i nikt nie będzie zmuszał mnie do ich przekroczenia.
- Ok Ok. No to Hol siup ! - uległ i podał szklankę rudej, która bez oporu wzięła i wypiła na raz prawie całą zawartość, siadając z powrotem na kolanach Toma. Nie ja dłużej nie wytrzymam. Dajcie mi tu zaraz kogoś. Mówią, że muszę mieć powodzenie u chłopaków. Bulshit, może i faceci oglądają się za mną, ale jakoś nie zostają ze mną na dłużej. Dobra dość tego zadręczania. Wyrwałam Mikowi kieliszek i połknęłam całą zawartość. Jak ja dawno nie piłam czystej ! Uderzyła we mnie momentalnie. Za dużo mieszam. Skończy to się mega kacem, ale chrzanić to.
- Josh polewaj - rozkazałam. Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha i wykonał moje polecenie napełniając puste kieliszki.

Godzina 23:45. Jaki świat jest piękny nie wyobrażalibyście sobie tego ! Jest cudownie. Tylko jakby trochę się kręci. Dobra kilka szotów za dużo.
- Hej mała, chcesz wyjść, blado wyglądasz - zaproponował mi miły blondyn. Ups, a to jest chyba chłopak Holly. No cóż.
- Dobry plan chodź - wstałam na równe nogi i gdyby nie on pewnie runęłabym z powrotem na ziemię. Jak się wszystko kręci ! Dobra jeden krok, drugi, ha ide ! Widzę jakiś kręcący się tunel ! A nie to chyba drzwi. Ok, już nie daleko, ale czekaj, czekaj, gdzie skręcamy ?
- Ej co jest ? - zostałam wepchana do jakiegoś pomieszczenia i przyparta do ściany. Co się dzieje ? Tom ? Co on robi ? Dla czego zamyka drzwi ? Jego chwiejąca się postać jest coraz bliżej mnie, aż w końcu jego ręce lądują na mojej talii i agresywnie przyciągają do siebie.
- Tom co ty kurwa odpierdalasz ? - szarpię się i próbuję wyrwać z silnych objęć.
- Ciiii - i dalej nie widzę, ani nie słyszę już nic...









____________________________________________________
Nie jest jakiś długi, ani moim zdaniem zapierający dech w piersiach, ale akcja się dopiero rozkręca.
Chciałam też od razu przeprosić za tak długą przerwę. Czas jakoś tak leciał po prostu. Nie miałam kiedy siąść i się za to zabrać. Nie obiecuję, że teraz rozdziały będą pojawiać się częściej, bo tego nie wiem.
Mam nadzieję, że nie zostawili mnie niektórzy i że mimo to czekali i będą czekać.
Dziękuję za nieliczne bo nieliczne komentarze, ale zawsze to coś i mam nadzieje, że będzie ich coraz więcej :)

A no i zapomniałabym, ciekawi jak wygląda Em, Josh i Matt ? no to zapraszam BOHATEROWIE !

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!



niedziela, 10 sierpnia 2014

Przepraszam !!!

Hej wam, czytającym ! Strasznie przepraszam, że nie ma kolejnego rozdziału, ale nie mam go kiedy skończyć... są wakacje i nie chcę przegapić ich przed kompem, mam sporo planów i no po prostu NIE MAM CZASU pisać. Przepraszam was strasznie :( :*

Mam tylko nadzieję, że zostaniecie jednak ze mną ;)
Pozdrawiam :*

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 5 ''Na przyszłość ?''

Budzi mnie sygnał telefonu i czyjeś ręce zaplecione na mojej talii. Co jest ? O ile dobrze pamiętam po tym jak Louis przyszedł po sok Harry zaprowadził mnie do pokoju gościnnego, dał koszulkę, żebym nie musiała gnieść się w sukience, pożegnał się i wyszedł dając mi przelotnego całusa w miejsce gdzie pozostawił po sobie malinkę. Raczej nie zasypiał ze mną. Może nie mógł zasnąć i przyszedł ? Czas to sprawdzić.
Odwracam się powoli, aby go nie przebudzić i gdy zauważam kto leży obok mnie i to w dodatku zupełnie nagi, aż piszczę i zrywam się z łóżka.
- Louis ! - chyba tak miał na imię ten wiecznie niezadowolony człek. Z grymasem i dość śmiesznym mruczeniem powoli otwiera oczy.
- Co jest ? - pyta zaspany, a gdy całkowicie się rozbudza, zaczyna wrzeszczeć i zrywa się z łóżka lądując dość boleśnie na ziemi, tak mi się wydaje że to musiało boleć. Trochę rozbawiona podbiegam do niego i przytykam mu usta, żeby się zamknął. Kiedy wreszcie się uspokaja i zakrywa to co odsłonięte od pasa w dół biorę rękę z jego ust i siadam na łóżku. Wygląda prze komicznie leżąc na ziemi owinięty tylko prześcieradłem z dość wystraszoną miną. Śmiałam się chwilę, ale kiedy uświadomiłam sobie w jakiej sytuacji się znajdujemy, ja w samej koszulce od Harrego (co prawda sięga do połowy ud, czyli może być brana jako koszula nocna no ale...) a on... w NICZYM ! Zaczęłam się obawiać czy aby na pewno w nocy poszłam od razu spać.
- Louis, my chyba - zaczęłam, ale nie dał mi skończyć.
- Niee ! Absolutnie nie ! Ja mam dziewczynę ! A poza tym, że niby z tobą ?! - zaczął się bronić z kwaśną miną, ale to, że ma dziewczynę to jakoś nie specjalnie mocny argument. 'że niby ze mną ?!', że niby mnie obraził ? Frajer. Przewrócił oczami i zaciągnął się powietrzem.
- Do niczego między nami nie doszło. Po prostu - przerwał na chwilę i wypuszczając z siebie powietrze kontynuował - nieraz tak mam. Zasypiam u siebie, a budzę się w innym łóżku. - Lekko uśmiecha się w moją stronę. Uff, co za ulga.
- Czyli innymi słowy nie lubisz spać sam, albo raczej twoje ciało, bo w sumie jak ty śpisz a ono robi co chce - zaśmiałam się na co on odpowiedział tym samym. Łał, gdzie się podział ten maruda ?
- Ta, na to wygląda, ale wiesz głównie ląduję w łóżku z Harrym, albo Zaynem. Nie mam pojęcia dla czego tym razem przyprowadziło mnie tutaj ?! - rozkłada ręce i wymachuje nimi jak małe dziecko gdy chce się wybronić od czegoś złego co zrobiło.
- Może pomyliły mu się drzwi ? Albo tak bardzo mnie pragnie - żartuję z szczyptą zalotnego akcentu. Zrobił tylko skwaszoną minę i już miał się odciąć gdy ktoś zapukał do drzwi :
- Nikki wstałaś ? - odzywa się zachrypnięty głos. Harry !
- O matko ! - zrywam się z łóżka i podbiegam do drzwi modląc się o to, żeby nie wszedł.
- Tak, poczekaj nie wchodź ! Przebieram się ! - wymyślam coś na szybkiego. Macham rękami do Louisa, żeby się gdzieś schował czy coś, a ten po prostu siedzi z założonymi rękami i tym swoim uśmieszkiem. Nic nie robi. Co za kretyn ! Przecież jak Harry zobaczy go tutaj nagiego to co sobie pomyśli ! Boże !
- Ale mi to nie przeszkadza - mówi zadziornie i otwiera drzwi. Nie no ja zginę ! Impulsywnie wyskakuję przed drzwi zanim całkowicie je otworzy i rzucam mu się na szyję. Nogą zatrzaskuję drzwi za sobą i kiedy jestem pewna, że odeszliśmy już jakiś kawałek od nich odrywam się od loczka i oddycham z ulgą.
- Oo a co to za miłe powitanie - śmieje się zdziwiony i lustruje mnie z góry na dół.
- Mówiłaś, że się przebierasz - patrzy na mnie z pytającą miną. Ale gafa.
- No tak, ale stwierdziłam, że jest mi zbyt wygodnie w tym, żeby z powrotem ładować się do tej mega obcisłej sukienki - kolejny raz musiałam improwizować. Chciałam udać się na dół, ale lokaty przyciągnął mnie do siebie z tym swoim jedynym i niepowtarzalnym uwodzicielskim uśmieszkiem i wymruczał do ucha:
- W tą mega seksowną sukienkę ? - Przygryzł płatek mojego ucha na co oblał mnie dreszcz przyjemności. Rozpłynęłam się w jego ramionach. Boże, on jest idealny ! Składał pojedyncze cmoknięcia na mojej szyi, potem na szczęce i prowadził się tak coraz bliżej moich ust. Kiedy zbliżał się do celu usłyszałam, że ktoś, a raczej Louis podchodzi do drzwi, w końcu musi kiedyś stamtąd wyjść, odwróciłam nas tak, że teraz to ja miałam widok na te przeklęte drzwi. Harry chyba potraktował ten ruch jako sygnał do działania. Przywarł mnie do ściany i znowu wylądował ustami na mojej szyi delikatnie przygryzając wrażliwą skórę, skubany już wiedział gdzie mam czuły punkt. Jego ręce błądziły gdzieś po moich plecach.
- Oooo Harry ! - wypuściłam z siebie dość głośny jęk. Louis chyba domyślił się, że chodziło o zagłuszenie skrzypnięcia drzwi i wyszedł cicho je zamykając. Myślałam, że uda się do swojego pokoju i nie będzie nam przeszkadzał, a tymczasem ten kretyn ruszył w naszą stronę owinięty prześcieradłem i znowu przybrał postać wcześniejszego wrednego Louisa.
- Nie za wcześnie na czułości ? Na głodny żołądek to tak nieciekawie powiem wam, chyba, że pozjadacie się nawzajem, no to już inna sprawa - prychną i zszedł schodami na dół. Harry zaprzestał swoich poczynań, oparł się o ścianę, tak, że znajdowałam się między jego rękami i zaśmiał się w moje włosy.
- Czy on musi mieć takie cholerne wyczucie czasu ? - znowu się zaśmiał. Mimo, że każda część mojego ciała wołała o ciąg dalszy, mózg kazał mi zwolnić, przecież ja go znam parę godzin ? Właśnie, która jest w ogóle godzina ? I ...
- MAMA ! - krzyknęłam przerażona i pędem ruszyłam do ''mojego'' pokoju po telefon. Wbiegłam i zaczęłam panikować, gdzie jest. Jak na zawołanie zaczął dzwonić. Był na poduszce. Sięgnęłam po niego, rzuciłam się na łóżko i szybko wymyślając jakieś sensowne usprawiedliwienie odebrałam.
- Hej mamuś ! - niepewnie zaczęłam.
- Dziewczyno gdzie ty jesteś ?! Jest godzina 15 a ciebie jeszcze nie ma w domu ! W dodatku dla czego nie odbierałaś jak dzwoniłam wcześniej ?! Wiesz jak się o ciebie martwimy ! Gdzie jesteś ? - zaczęła lamentować. Zobaczyłam stojącego w drzwiach loczka. Opierał się o futrynę, ręce miał skrzyżowane na klatce i o matko ! Ten jego uśmieszek. Wyglądał tak seksownie ! Jak jakiś Bóg !
- Nicole ! Słysz co ja do ciebie mówię ? Gdzie jesteś ? - wyrwała mnie z podziwiania.
- Jestem uu... - starałam się przypomnieć imię tej blondynki co z nami wczoraj była, przecież nie powiem, że jestem u Holly bo łatwo mogłaby to sprawdzić.
- Emmy ! - nagle mnie oświeciło.
- Po tej wczorajszej imprezie poszłyśmy spać do niej. Nie chciałam budzić was w środku nocy więc pomyślałam, że będzie to dobre rozwiązanie. - Improwizacja wychodzi mi coraz lepiej.
- Mogłaś chociaż dać znać ! - wrzeszczała dalej.
- Przepraszam ! Telefon mi się rozładował. Dopiero teraz go włączyłam. - Za  te kłamstwa będę się smażyć w piekle.
- Poza tym nie panikuj. Nic mi nie jest, żyję ! Jestem pełnoletnia. Uważam na siebie. Mamo nie musisz traktować mnie już jak dziecko - postanowiłam poratować się swoją pełnoletnością.
- Nicole. Nie broń się tym, że skończyłaś już osiemnaście lat. Póki jesteś pod moim dachem będę się o ciebie troszczyć ! Aż nie umrę będę się o ciebie martwić. Jestem twoją matką, mam prawo... - Czy ona może skończyć ? Słyszę jak coś tam jeszcze bełkota, ale moją uwagę przykuł aktualnie Harry zbliżający się w moją stronę. O nie ja znam ten uśmieszek. Nie wróży nic dobrego. Mamo kończ ! Mocno trzymam telefon przy uchu i wymachując rękami, żeby odegnać tego napaleńca. Bezgłośnie na niego krzyczę, ale ten dalej skrada się w moją stronę. Wszedł już na łóżko i czai się na mnie jak lew na polowaniu. Odpycham go nogami na co łapie jedną z nich i po prostu gryzie ! Co za małpa ! Zaczynam się śmiać. Głośniczek zakrywam ręką, żeby mama nic nie usłyszałam. Jeszcze chwila a nie wytrzymam !
- Przestań - szeptam przez śmiech najciszej jak mogę. Nic sobie z tego nie robi. Dalej mnie łaskota.
- Mamo nie denerwuj się. Zaraz wrócę do domu. Pogadamy wtedy, ok ? Pa pa - rzucam na wdechu. Nie zdąża odpowiedzieć, najszybciej jak mogę rozłączam się i wybucham głośnym śmiechem.
- Harry idioto ! - krzyczę i próbuję go z siebie zrzucić. Jak zwykle na marne. Co za drań. Postanowiłam użyć mam nadzieję bardziej skutecznego sposobu na obronę. Przyciągam go do siebie bardziej, co przychodzi mi łatwiej bo się nie opiera, i gryzę go w ucho. Nie mocno, ale tak żeby poczuł.
- Ałaaaa ! - wrzeszczy i odskakując na bok, łapie się za nie, a ja śmieję się aż mnie brzuch boli.
- Masz nauczkę, mnie się nie kitka ! - mówię i wystawiam w jego stronę język. Dalej pociera ucho w które go ugryzłam.
- Chyba muszę cię zaszczepić, tak na przyszłość - mówi coraz bardziej się uśmiechając. Chyba nie był przygotowany na taki zwrot akcji.
Na przyszłość ? Dziwi mnie to stwierdzenie. Podnoszę się podpierając na rękach.
- Na przyszłość ? Masz jakieś większe plany co do mnie ? - tak wiem, głupie pytanie, ale zanim je dokładnie przemyślam jest już za późno. Jego mina robi się poważna i skupiona, z resztą tak jak moja. Kiedyś trzeba porozmawiać o tym co się między nami wydarzyło i czy ma się coś więcej wydarzyć. Bo albo to jakaś głupia sprawa, albo serio coś poważnego. Nie lubię traktować takich spraw jak nic.
- Wiesz - przeczesuje swoje włosy i mówi dalej - pomyślałem, że nie jesteś jakąś dziwką, która pakuje się do łóżka z kim popadnie a potem odchodzi i może fajnie by było się poznać bliżej ? - otwieram usta na te słowa. Może trochę zachowałam się jak dziwka, ale jak mógł w ogóle sobie pomyśleć, że nią mogę być ?!
- Nie zrozum mnie źle, uwierz, jak patrzę na ciebie to tak bardzo chciałbym cię przelecieć, ale tego nie zrobiłem i nie zrobię. Coś w środku mnie powstrzymuje od tego. Może to zabrzmi dziwnie, ale chcę cię poznać, chcę spędzić z tobą każdą wolną chwilę... Kiedyś... - spuszcza wzrok i bawi się swoimi palcami, po czym jego oczy znowu lądują na mnie - chcę się z tobą kochać... z miłości, a nie tylko dla przyjemności... wtedy gdy ty będziesz pewna, że też tego chcesz - mówił z takim wielkim uczuciem, tak poważnie, szczerze. Iskierki w jego oczach tak pięknie błyszczały. Mógłby sobie darować tego pierwszego wyznania, ale cóż i tak zabójczo mu wyszło. Nie słyszałam jeszcze od nikogo takich słów. Większość chłopaków z którymi się umawiałam, jak później się okazywało, lecieli tylko na mój wygląd i liczyło się dla nich, żeby zaliczyć i do widzenia, a nie przepraszam, niektóry byli dłużej, żeby więcej pokorzystać jeżeli na tyle im już zaufałam. Nie wiem dla czego ale wzruszyłam się na to co powiedział Harry. Oczy mi się zaszkliły. No nie, rozklejam się ? Prze niego ?! Co jest ze mną nie tak ! To nie ja !
- Co ty na to, żeby zacząć jakoś normalniej ? - mówi niepewnie i uśmiecha się.
- Nicole - wyciągam do niego rękę i staram się nie rozbeczeć.
- Harry - pokazuje rząd bielutkich zębów i te urocze dołeczki w policzkach. Łapie za moją rękę i gwałtownie przyciąga mnie ku sobie.
- Miało być normalnie, a normalnie ludzie jak się poznają to nie całują się od razu - mówię w żartach, ale wprowadzam nutkę powagi.
- Nic nie gadaj po prostu się przytul - śmieję się i tuli mnie do siebie. Miło znowu czuć go przy sobie. Nie zastanawiam się dłużej i wtulam w jego klatę, zaciągając się przy okazji zapachem od tej pory moich ulubionych męskich perfum.
- Chodź odwiozę cię do domu - poklepuje mnie po udzie i podnosi się wyciągając rękę w moją stronę.
- Jeżeli to nie problem - uśmiecham się i przyjmuję jego gest. Podnosi mnie i jeszcze chwilę przytrzymuje przed sobą.
- To jest wielki problem - mówi ze spuszczoną głową. Jeżeli to jest problem to czemu mi wcześniej proponował ?
- Ok, to złapie jakiegoś busa, czy coś... - mówię ale mi przerywa:
- Bo muszę się z tobą pożegnać i zobaczymy się dopiero za tydzień - kończy.
- Harry ! Streszczaj się za dwie godziny mamy samolot, czyli najpóźniej za jakąś godzinę musimy być na lotnisku ! - drze się ktoś z dołu.
- Jak to za tydzień ? Lecicie gdzieś ? - pytam mocno zdziwiona.
- Skarbie, bycie w One Direction do czegoś zobowiązuje. Co prawda jesteśmy już po rozwiązaniu umowy z modestem, ale za bardzo to kochamy, żeby całkowicie z tym skończyć - tłumaczy, a ja biję się otwartą dłonią w czoło. Zapomniałam, przecież to są światowej sławy gwiazdy.
- Oł, wybacz ale jakoś nie czuję tego - mówię szczerze.
- Może to i dobrze. Dobra chodź, a i nie żebym coś mówił, ale chyba powinnaś ubrać tą IDEALNĄ, mega seksowną, ale dla ciebie niewygodną sukienkę - śmieje się.
- Jeszcze jedno muszę wiedzieć - krzyżuję ręce na piersiach i patrzę na niego unosząc jedną brew.
- To ty w tedy wszedłeś do przymierzalni i pomogłeś mi się zapiąć, w tym sklepie, pamiętasz ? - znowu zaczyna się śmiać i nic nie mówi. Dla mnie to jednak jest oczywiste.
Podaje mi sukienkę, zamyka drzwi i nie wychodzi. Chyba śni że przebiorę się przy nim.
- Wypad, albo się odwracaj - mówię stanowczo. Prycha i odwraca się. Szybko ściągam jego koszulkę i wciskam się w ciasny materiał.
- Daj teraz moja kwestia - odwraca mnie delikatnie i jeszcze delikatniej zapina zamek na moich plecach, gdy kończy nachyla się do mojego ucha i szepcze:
- JESTEŚ idealna - na sam jego głos ugięły mi się nogi i przez ciało przeszły ciarki. Ile on będzie podniecał się jeszcze tą sukiee. n. k. Ą ?! Czy on powiedział 'JESTEŚ' a nie 'jest' ? Jestem idealna ?
Odwracam się do niego. Jesteśmy bardzo blisko siebie. Pierwszy raz czuję się niepewnie. Nie chcę, ale zarazem pragnę, żeby go pocałować.
- To może lepiej mnie poznaj zanim cokolwiek stwierdzisz - mówię, żeby nie doszło to tego co zawsze w takich sytuacjach.
- Nie muszę cię poznawać, żeby to wiedzieć. Wystarczy, że popatrzę w twoje oczy. Wcale nie jesteś niegrzeczną dziewczynką. Nie udawaj nikogo, po prostu w końcu bądź sobą - mówi bardzo powoli, pewnie i najpierw się lekko uśmiecha, a potem przyjmuje surowy wyraz twarzy. Stoję przed nim z wręcz otwartą buzią. Co powiedział ? Że mam nikogo nie udawać ? Ale ja przecież taka jestem do cholery ! Jestem Nicole Stamp ! Nie muszę udawać nikogo, to inni starają się udawać mnie !
Nie udaje mi się nic powiedzieć, ponieważ kiedy zbieram się na odpyskowanie, że w cale mnie nie zna, jakby wyczuł, że chcę go zjechać (nie mam pojęcia dla czego naszła mnie taka ochota) chwyta mnie za rękę i wyprowadza z pokoju. Idziemy po schodach, potem wchodzimy do salonu gdzie siedzą już pozostali.
- Liam zadzwoń po Toma i powiedz mu, żeby zawiózł Nikk pod ten adres, Ja idę się pakować - puszcza moją dłoń i mówi dość ostrym tonem podając Liamowi (jego jeszcze nie miałam okazji poznać osobiście) karteczkę z moim adresem. Zaraz, zaraz ja mu go nie podawałam, skąd go ma ?!
- Kto to ? Kolej... - nie jest mu dane skończyć tego zdania (Liamowi). Zostaje spiorunowany groźnym wzrokiem Harrego. Co w niego wstąpiło ? Teraz to on chyba kogoś udaje, a może udawał i teraz jest sobą ? Skąd ta zmiana, przecież to on miał mnie odwieść. Jeszcze chwilę temu był załamany faktem, że nie będziemy się widzieć przez tydzień, a teraz co ?
Chłopak posłusznie wykonuje polecenie, a blondyn o niebieskich oczach siedzący najbliżej mnie posyła mi uśmiech pełen współczucia. Oni tu są jak baba w ciąży. Najpierw Louis, teraz Harry, kto następny ? Wpatruję się w spiętą sylwetkę Stylsa i coraz bardziej zaczynam się denerwować. Kiedy znowu usiłuję coś powiedzieć odwraca się do mnie jak na zawołanie:
- Tom odwiezie cię do domu. Przepraszam, ale ja muszę się jeszcze spakować - rzuca obojętnie, wymija mnie i udaję się na górę. Co to było ? Nawet się nie pożegna ? Rozpuszczony bachor ! Dupek ! Co on sobie myślał mówiąc mi tyle miłych rzeczy wcześniej ?!
Podążam za nim wzrokiem mając nadzieję, że zaraz się odwróci i krzyknie 'ŻARTOWAŁEM' podbiegając do mnie i mocno tuląc. Nadzieja poszła się jebać gdy usłyszałam trzask prawdopodobnie drzwi do jego pokoju. Co za kretyn !
- Chodź, Tom już czeka - łapie mnie ktoś za ramiona i popycha w stronę drzwi. Nic nie mówię po prostu idę. Gdy wychodzimy przed dom widzę, czarnego Lange Rovera. Nie lubię takich aut. Są hm... duże. Zanim do niego wchodzę postanawiam podziękować temu komuś, bo pewnie gdyby nie on stałabym tam jak słup soli i czekała na zbawienie.
- Dzięki - rzucam ostatecznie, chciałam powiedzieć jeszcze imię, ale nie miałam pojęcia który to, i odwracam się, żeby to sprawdzić. Blondynek stoi lekko uśmiechając się, dalej z tym piepszonym współczuciem na twarzy.
- Niall, a Hazzą się nie przejmuj, często miewa takie humorki, odkąd... No nie ważne. Na pewno się do ciebie jeszcze odezwie. Trzymaj się - mówi prawie skacząc w miejscu. Jest strasznie uroczy, jak na jego wiek i płeć dziwnie określać go słodkim ale inaczej się nie da. Mimowolnie się uśmiecham i otwieram drzwi do pojazdu.
- Dziękuję jeszcze raz. Udanych występów ! - mówię zanim wchodzę.
- Nie dzięki... Zawsze są udane ! - śmieję się już donośniej, a ja razem z nim. Zamykam drzwi i macham mu jeszcze na pożegnanie, ale szybko orientuję się, że szyby są przyciemniane i prawdopodobnie mnie nie widzi. Witam się z kierowcą i pytam czy wie gdzie jechać.
- Spokojnie panienko, znam Londyn jak własną kieszeń, a nawet nie wiem czy nie lepiej - mówi uśmiechając się do mnie. Zasiadam wygodniej na siedzeniu i ruszamy. Odwracam się jeszcze by sprawdzić, czy może Stylesowi coś się znowu nie zmieniło i nie biegnie za samochodem, żeby się pożegnać. Nie ma go. Jedyną postać jaką widzę to dalej stojący blondas. Trzyma ręce w kieszeni i bacznie nam się przygląda jak odjeżdżamy. Kiedy tracę go z widoku z powrotem odwracam się w stronę kierowcy, który cały czas usiłował nawiązać ze mną jakiś kontakt.
- A tak słucham ? Przepraszam, zamyśliłam się - próbuję jakoś się wytłumaczyć.
- Gdybym nie znał ich tak długo też bym chodził zamyślany i cały w skowronkach. I oczywiście jakbym był dziewczyną ! - śmieje się. Wydaje się być miłym kolesiem.
- Często odwozi pan dziewczyny z tego domu ? - pytam zupełnie nieświadomie. Gryzę się w język, zaraz po tym jak kierowca spogląda na mnie z poważną miną.
- Chłopcy lubią się bawić, dużo ludzi nieraz odwożę - odpowiada, a ja szybko potakuję znacząco głową.
- A no tak, przepraszam, nie wiem skąd to pytanie. Przecież niech robią co chcą - wymuszam uśmiech.
- Nic nie szkodzi - mówi. Resztę drogi spędzamy w ciszy.
- Miło było poznać panienkę Nicole. Do widzenia - mówi kiedy zatrzymujemy się idealnie pod moim domem. Skąd zna moje imię ? Czy oni tutaj wiedzą wszystko o każdym ?
- Dziękuję bardzo. Do widzenia - odpowiadam i wychodzę z samochodu. Odwracam się w stronę budynku, biorę głęboki wdech i idę powoli do drzwi przygotowując się na kazanie ze strony mamy...






____________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie było. Ale znowu nie mogłam się zebrać :( Są wakacje i w sumie powinnam mieć więcej czasu, ale no jak widać nie mam :p Będę się starać dodawać częściej.
Mam nadzieję, że się podoba. Wszelakie uwagi pisać w komentarzach.
Za dotychczasowe bardzo dziękuję :* dużo znaczy dla mnie zdanie innych :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!
Im więcej komentarzy = tym szybciej rozdział :)

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 4 ''Już jesteś moja''

- Ej ej, patrz ! Rób zdjęcie ! - usłyszałam czyjś rozbawiony głos, a zaraz odezwał się kolejny trochę oburzony:
- No kurwaa ! - Nie miałam siły nawet otworzyć oczów. Dawno się tak nie opiłam i kac po prostu był zakurwisty. Kiedy jednak udało mi się jakoś przejrzeć na oczy zobaczyłam tuż przed swoim nosem słodko śpiącego chłopaka. Na usta samowolnie wkradł mi się lekki uśmieszek. Wyglądał na prawdę uroczo. Zerknęłam do szyby powyżej niego, było ciemno.
- Weźże ich obudź, chce się w końcu położyć w swoim łóżku - odezwał się ten mniej zadowolony. Przekręciłam się powoli, wydostałam z uścisku jeszcze śpiącego Ed'a, czy Harrego nie wiem już w końcu które imię jest jego prawdziwym, i usiadłam prosto na siedzeniu chwytając się za pulsującą głowę.
- Co jest ? - zapytałam. Na przednich siedzeniach siedziało dwóch chłopaków, którzy momentalnie się do mnie odwrócili. Przez zmrużone oczy i ciemność panującą dookoła nie za bardzo widziała  ich twarze.
- Księżniczka się obudziła ! - zaśmiał się czarnowłosy. Zamknęłam oczy i pokiwałam zirytowana głową.
- Księżniczka na kacu, a księciu dalej śpi - burknął ten drugi. Przypuszczam, że to on jest właścicielem wcześniejszego marudzenia.
- Tak, też mi was miło poznać - odburknęłam do niego. Zaśmiał się pod nosem i odwrócił.
- Co jest ? - zapytał czyjś głos, który był jeszcze bardziej zachrypnięty niż wcześniej. Jego właścicielem jest nie kto inny jak sam loczek. Rozpoznałabym go nawet na końcu świata.
- To samo pytanie zadała przed chwilą ta skacowana piękność którą właśnie przeleciałeś w NASZYM wozie - zaśmiał się mulat i pomachał w naszą stronę paskiem. Piękność, no no miło się robi, ale chwila co ? Przeleciał ? Boże co ja zrobiłam ?
- Kto i coo ?! - przetarł swoje zaspane oczy i zawiesił wzrok na mnie zdezorientowany. Momentalnie się zarwał i wyprostował podobnie jak ja.
- No obudził się ! Możemy już kurwa jechać ? Styles dawaj kluczyki ! - znowu niemiło odezwał się pan maruda. Styles, jak mi się wydaje to jego nazwisko, patrzył się na mnie z szeroko rozdziabionymi, szklącymi się oczami.
- Ale my chyba nic ? Prawda ? - zapytał wystraszony i zaczął błądzić oczami wszędzie gdzie się tylko dało. Przełknęłam głośno ślinę i starałam się przypomnieć co działo się wcześniej. Na marne jednak.
- Harry daj mu w końcu te kluczyki, bo serio nawet ja bym już chętnie wyłożył się w wygodnym łóżku i zasnął - przerwał ciszę już poważnym głosem czarnowłosy. Lokaty zaczął grzebać po swoich kieszeniach w spodniach, aż w końcu wyciągnął kluczyki i podał chłopakom do przodu.
- Masz Lou możemy jechać, tylko nas nie zabij ! - ostrzegł przyjaciela (?) siedzącego za kierownicą. Lou ? No to już znam imię jednego, jeszcze trzeba poznać jakoś drugiego, ale nie teraz, teraz muszę przypomnieć sobie co wydarzyło się między mną Harrym, a no i mam pewność, że Harry to prawdziwe imię mojego towarzysza z tylnego siedzenia.
- Pamiętam ! - krzyknęliśmy jednocześnie po chwili ciszy. Wyprostowaliśmy się jednocześnie i patrzyliśmy na siebie z radością ?
- Przecież nie wypiłem tyle, żeby niczego nie pamiętać ! Całowaliśmy się tylko się całowaliśmy, a pasek ściągnąłem bo po prostu mnie gniótł - zadeklarował loczek. Odetchnęliśmy równocześnie się rozluźniając. Też jestem już tego pewna, że do niczego więcej nie doszło, na pewno bym to pamiętała, albo w jakiś sposób czuła. Spuściłam wzrok i zaśmiałam się pod nosem, że zupełnie się nie stoczyłam. Oparłam się wygodnie o siedzenie i w momencie gdy popatrzyłam przez szybę skapłam się, że przecież ja z nimi gdzieś jadę.
- Ej gdzie my jedziemy ?! - krzyknęłam znowu się spinając.
- Spokojnie, nic ci nie zrobimy. Jedziesz do nas. Prześpisz się, a rano cię odwieziemy - odezwał się spokojnie Harry. Z powrotem opadłam na oparcie i po jakimś czasie nieświadomie zaczęłam wpatrywać się w lusterko nad głową kierowcy widząc w nich łagodne, błękitne oczy.
- Gapisz się - oznajmił z rozbawieniem mój aktualny obiekt zainteresowania. Potrząsnęłam głową i poczułam jak na moje policzki wylewa się rumieniec. Ja ?! Nicole Stamp się rumienie ? Co się ze mną dzieje ? Nawet nie wiedziałam co powiedzieć, jak się usprawiedliwić. Zupełnie odjęło mi mowę. A gdzie jakaś cięta riposta ? W samochodzie rozległ się tylko śmiech chłopaków. Podparłam się ręką i patrzyłam przez szybę podziwiając okryte nocą ulice. Kątem oka wiedziałam jak Harry przygląda mi się tymi swoimi szklącymi, idealnie zielonymi oczyma i co jakiś czas przygryza wargę. Poczułam pożądanie, jakby wróciła do mnie prawdziwa ja. Może się trochę zabawimy ? Nie odrywając wzroku od widoku za szybą przyłożyłam do ust wskazujący palec. Powoli i zmysłowo przejechałam nim po dolnej wardze. Drugą ręką narysowałam szlaczek na siedzeniu tuż obok mojego do połowy odsłoniętego uda. Styles chyba załapał o co chodzi. Poruszył się niespokojnie i zacisnął mocniej szczękę. Popatrzyłam się na niego zalotnie, dalej trzymając palec przy lekko rozchylonych ustach. Jego wzrok był jeszcze bardziej przeszywający. Mierzył mnie z góry do dołu, ledwo oddychając. W duchu zaśmiałam się i przeniosłam wzrok razem z ręką na moje udo, przejeżdżając po nim wzdłuż i bardziej je odsłaniając. Zatrzymałam się zanim całkowicie podwinęłam sukienkę. Przeniosłam wzrok z powrotem na chłopaka. Wyglądał tak, jakby miał za chwilę wybuchnąć. Jego oczy były wbite w moją rękę czekając aż odsłoni jeszcze więcej. Wyobraźcie sobie wygłodniałego psiaka widzącego karuzelę kości, taki właśnie był w tym momencie Hazza. Hazza ? Podoba mi się to przezwisko !
Męczyłam go tak jeszcze chwilę lecz gdy zauważyłam, jak przypuszczam, zupełnie niekontrolowanie łapie się za krok wybuchłam śmiechem. Po prostu nie mogłam dłużej dusić go w sobie. Styles schował twarz w rękach i sam zaczął się śmiać. Pasażer z przodu odwrócił się w naszą stronę zdezorientowany z wielkim pytajnikiem wyrysowanym na twarzy.
- Co wam tak wesoło ? - zapytał w końcu czarnowłosy. Śmiałam się dalej nic nie mówiąc, a loczek cały czerwony ze śmiechu i pewnie zawstydzenia palnął tylko krótko w moją stronę:
- Mała, wredna jędza ! - i rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Kopałam na wszystkie strony, wiercąc się i próbując zakryć miejsca w których miałam największe łaskotki. Na marne jednak, bo gdy przyległ do mnie swoim ciałem unieruchomił mnie całkowicie. Przez nasze śmiechy usłyszałam tylko westchnięcie i cichy pomruk:
- Jak dzieci. - Należał do bezimiennego.
Łaskotał mnie tak dość długi czas, aż w końcu oboje straciliśmy siły. Do tego od śmiechu bolały nas już brzuchy, przynajmniej mnie. Kiedy zaprzestał swoich poczynań ułożył obie swoje ręce po bokach mojej głowy i nie zapowiadało się aby ze mnie zszedł. Z lekkimi uśmieszkami wpatrywaliśmy się w siebie. Zieleń jego oczu pochłaniała mnie coraz bardziej. Jego mina stawała się coraz bardziej poważna. W końcu swoimi białymi kiełkami przygryzł dolną wargę i przeniósł wzrok na moje usta. Odruchowo zrobiłam to samo co on, również przygryzłam wargę, a rękami złapałam za szlówki w jego spodniach. Jak już zauważyliście uwielbiam to robić, takie moje zboczenie. Przywarł do mnie mocniej i poczułam na swoim udzie coś coraz bardziej twardego. Nie, to nie była noga, ani telefon !
Na samą myśl o TYM w brzuchu pojawiło mi się to miłe uczucie, którego nie czułam już tak dawno. Z każdą sekundą było coraz mocniejsze. Nasze usta dzieliły minimetry i gdyby nie czyjeś znaczące chrząknięcie bezczelnie nam nie przeszkodziło znowu złączylibyśmy się w pocałunku tylko tym razem na ''trzeźwo''.
- Możecie się w końcu przestać migdalić. Zaślinicie mi auto - burknął Lou, gasząc silnik. Harry zaśmiał się pod nosem i oparł głowę na moim ramieniu. Wypuścił z siebie całe powietrze i zgramolił się ze mnie. Kiedy wysiadaliśmy pasiasty i mulat już dawno dobijali się do drzwi wejściowych ogromnej willi. Czy wszyscy ludzie tutaj sa tak bogaci i mają wielkie wille ?
Stałam i lustrowałam dokładnie cały dom, dopóki czyjeś, a raczej Harrego ręce chwyciły mnie w pasie i popchały delikatnie przed siebie. Pokonaliśmy schody i stanęliśmy koło śmiejącego się czarnulka (nie był murzynem po prostu miał ciemną karnację) i walącego po drzwiach pięściami pana burczymuchę.
- Louis proszę przestań, łeb mi pęka, nie tłucz się, po prostu zadzwoń może co ? - powiedział do niego loczek.
- W samochodzie jakoś wyglądałeś na całkiem sprawnego - odgryzł się Louis. Czyli, że Lou to zdrobnienie, a jego pełne imię to Louis.
- Stary co cię ugryzło ? - odparł czarnowłosy i położył na jego ramieniu rękę. Ten szybko ją strącił i pod nosem burkną, że nic. Nie znam go długo, ale już mnie wkurza. Jak oni z nim wytrzymują ?!
Staliśmy pod drzwiami dość sporą chwilę, czekając na... no właśnie na co czekaliśmy ?
- Będziemy tu tak stać ? Jeżeli tu mieszkacie to nie macie kluczy ? - zapytałam w końcu. Louis oparty był głową o futrynę i nic się nie odezwał. Mulat też nic się nie odezwał, więc szukając odpowiedzi popatrzyłam na stojącego obok Stylesa.
- Mieszkamy tu w piątkę. Liam z Niallem stwierdzili, że nie dadzą nam kluczy bo znowu je gdzieś zgubimy jak ostatnio - wytłumaczył mi w końcu. Pokiwałam tylko głową i oparłam się o filar.
- Zayn zadzwoń, że do tych debili. Zaraz tu korzenie zapuszczę - znowu odezwał się niezadowolony Lou. Przewróciłam oczami i aż mnie sparaliżowało. Harry, Louis, Niall, Liam i jeszcze teraz Zayn ! To jakiś zbieg okoliczności czy ... ! O matko ! Pisnęłam i zakrywając usta rękami lekko się cofnęłam. Czy to mogą być ci z One Direction za którymi tak wariowała zawsze Kornelia (przyjaciółka) ? Niemożliwe !
- Coś nie tak ? - zapytał Styles. Harry Styles ! Zakręciło mi się w głowie. Spotkałam już kilka ''gwiazd'', więc nie było to raczej nowe i zawsze byłam zdania, że przecież to są normalni ludzie, a że trochę bardziej powiodło im się w życiu, bo ktoś odpowiedni dowiedział się o ich talencie i wylądowali gdzieś w mediach, to tyle.
- Ona po prostu pewnie dopiero teraz skapła się, że to MY byliśmy ONE DIRECTION ! - stwierdził zgryźliwie, udając zachowanie tych mniej inteligentnych fanek. Wszyscy popatrzyli na mnie pytająco. No co ja miałam powiedzieć ? Jakby czytał mi w myślach. Opanowałam swoje emocje.
- Ty jesteś jakąś wróżką czy coś ? Sorry, świat 'gwiazd' to jakoś nie moja bajka, nie siedzę w tym tak, żeby na zawołanie wszystkich rozpoznawać ! - odgryzłam się Louisowi na co tylko prychną wyciągając telefon. Oparłam się z powrotem o filar i czekałam, aż ktoś raczy otworzyć te drzwi !
- Kurwa otworzycie nam te zasrane drzwi w końcu ?! - krzyknął pasiasty do telefonu, po czym schował go z powrotem do kieszeni i przyjął swoją wcześniejszą pozę. Gdyby mnie tak nie wkurzał przyznałabym teraz, że jest nawet przystojny.
Po krótkiej chwili drzwi w końcu się otworzyły, a zza nich wyłonił się słodki, zaspany blondynek w samych bokserkach. Klatę miał nawet całkiem dobrze wyrzeźbioną.
- Później się nie dało ? - zapytał przecierając oczy. Czekałam tylko na jakąś uszczypliwą odpowiedź Louisa, aż w końcu się doczekałam:
- Ta, zapytaj Stylesa, jemu zachciało się bzykania - prychnął, wskazał na nas palcem i wszedł pierwszy do domu trącając blondyna ramieniem. Niall (przypuszczam, że to on nim jest) popatrzył się w naszą stronę i szeroko otworzył oczy gdy mnie zauważył, bo prawdopodobnie dopiero teraz zorientował się, że chłopaki nie przyjechali sami. Chyba się trochę speszył bo zaraz schował się za drzwiami.
- Chodź już wystarczająco długo się tu wystaliśmy - szepnął mi Hazza do ucha i znowu lekko mnie popchał chwytając za biodra. Zayn, tak już wiem jak ma na imię czarnowłosy, w końcu to jego Korek miał na tapecie we wszystkich możliwych urządzeniach, szedł przede mną. Kiedy mijaliśmy blondyna ukrytego za drzwiami kątem oka spostrzegłam, że dosłownie prowadzi mnie wzrokiem. Lubie jak faceci się za mną oglądają, ale teraz czułam się dziwnie. Tak jakbym była jakąś panienką do towarzystwa prowadzoną właśnie na jedną wielką orgię, chociaż za pewne nie mieli nic takiego w planach.
Pokonaliśmy korytarzyk i weszliśmy do dużego salonu. Myślałam, ze skoro mieszka tu piątka chłopaków to dom będzie jednym wielkim pobojowiskiem, a tym czasem jest tak czysto. Wypoczynek jest wielki, kremowobiały. Na środku stoi niska, kwadratowa, biała ława ze szklanym blatem. Po bokach są jeszcze dwa fotele z tego samego materiału co kanapa. Wszystko to stoi na kremowym dywanie. W kątach poustawiane są jakieś rośliny, na jednej ścianie, tej na przeciwko wypoczynku (bo to chyba oczywiste) wisi wielka plazma, a pod nią na półce jest PS i wszystkie urządzenia wchodzące w jego skład (movey itp). Jedyne miejsce chyba w całym salonie gdzie panuje mały nieład. Obok stoi szafka z milionem płyt (filmów, gier). Ogólnie po ścianach wyrozwieszanych jest dość sporo zdjęć. Cały salon jest bardzo stylowy, idealnie zaprojektowany, kolory, głównie biel i brąz, idealnie dopasowane do wszystkiego.
- Może usiądziesz ? - przerywa mi podziwianie zachrypnięty głos Harrego. Wzdrygam się kiedy jego ręce znowu lądują na moich biodrach i kieruje mnie na białą kanapę. Siadam na samym kraju. Matko, jaka ona jest wygodna !
- Chcesz coś do picia ? - pyta kierując się w stronę kuchni, która jest połączona z salonem i małą jadalnią (wielki stół, krzesła i ot co cała jadalnia). Kuchnia jest również idealnie zaprojektowana i wyposażona, w różnych odcieniach brązu. Jeżeli sami to wszystko planowali to na prawdę mają zajebisty gust.
- Szklanka wody wystarczy - mówię i posyłam mu szeroki uśmiech. Odprowadzam go wzrokiem, a dokładniej podziwiam jak pięknie rusza się jego tyłek w tych ekstremalnie, jak na chłopaka, obcisłych spodniach.
- Emm, ty przyszłaś z Harrym ? - wyrywa mnie z transu głos blondasa. Odwróciłam się w jego stronę i zauważyłam, że był już ubrany w zwykłą białą koszulkę i jeansy. Wyglądał na prawdę dobrze, tak na luzie. Kiedy Kornelia molestowała nas ich zdjęciami, żaden z nich mi się nie podobał, a teraz ? Na żywo są niesamowicie przystojni ! Wszyscy, ale najbardziej ciągnie mnie do loczka. Tak, to jest mój ideał.
- Sorry nie ważne, tak w ogóle to Niall jestem - zmieszał się, ponieważ mu nie odpowiedziałam, a właściwie to czemu ? A no tak pogrążyłam się w 'głębokich' przemyśleniach.
- Nicole, ale mów mi Nikki - uścisnęłam jego dłoń, którą szybko puścił, kiedy Harry wrócił z dwoma szklankami soku. Popatrzył się na niego i posyłając mi krótki uśmiech udał się po schodach na górę. Loczek usiadł zaraz obok mnie podając mi napój.
- Sok był na wierzchu więc stwierdziłem, że będzie smaczniejszy od wody - powiedział dumnie i upił łyka nie spuszczając za mnie wzroku.
- Co to było to w aucie ? Lubisz drażnić się z facetami co ? - zapytał odstawiając szklankę na stolik. Nie patrzył już na mnie. Postanowiłam, że nic się nie będę odzywać. Sączyłam powoli tylko swój sok i czekałam na dalsze rozwinięcie. Kiedy wypiłam cały sok i nie miałam już jak wykręcić się od nic nie mówienia chyba to wyczuł i popatrzył się na mnie z lekkim, zadziornym uśmieszkiem. On najwyraźniej też lubi bawić się dziewczynami więc co mi szkodzi znowu to zrobić. Przyłożyłam pustą szklankę do ust, przejechałam nią po dolnej wardze i skończyłam trzymając ją przy policzku. Używałam przy tym jak najbardziej uwodzicielskiego spojrzenia. Styles chwilę mi się przyglądał z wyraźnymi płomykami w oczach. Znowu nie mogłam wytrzymać, odłożyłam szklankę na stolik i głośno zaczęłam się śmiać wytykając jego minę. Stało się to samo co w samochodzie, zaraz również zaczął się śmiać i wskoczył na mnie tylko tym razem nie łaskotał, pewnie ułożył swoje ręce po bokach mojej głowy i bez żadnego cackania przeszedł do rzeczy. Zaczął całować moją szyję przy okazji łaskotając moje policzki swoimi uroczymi loczkami. Śmiałam się dalej i próbowałam go od siebie odepchnąć, nie używałam to tego ani połowy swojej siły, ponieważ tego nie chciałam i on to dobrze wiedział. Po moim ciele przebiegały przyjemne dreszcze z każdym dotykiem jego ust. Kiedy przestał mnie całować z niezadowolenia przestałam się śmiać. Patrzył mi w oczy tymi swoimi szmaragdowymi oczami i zabójczo zadziornie się usmiechał.
- Piepszył bym cię teraz najlepiej jak umiem, ale zaraz Louis zejdzie na dół po sok, którego i tak ma w cholerę w swoim pokoju - oznajmił i przywarł tym razem do mojego obojczyka. Na same te słowa zakręciło mi się w głowie. Pierwszy raz mam styczność z chłopakiem, który jest tak pewny siebie i nie boi zachowywać się niegrzecznie, czy przynajmniej mówić takich rzeczy. Wplotłam swoje dłonie w jego włosy i syknęłam kiedy ugryzł mnie w miejscu gdzie szyja styka się z obojczykiem. Chwilę potem zassał moją skórę i zrobił mi malinkę !
- Ej ! - krzyknęłam i szturchnęłam go w ramię. Zaśmiał się i dmuchnął zimnym powietrzem w podrażnione miejsce. Przez moje ciało znowu przeleciały dreszcze, a w brzuchu miałam jeden wielki żar. Co ten koleś ze mną robi ?!
- To tak na wszelki wypadek. Już jesteś moja - wyszeptał mi do ucha i podnosząc się ze mnie ostatni raz musnął mój policzek. Dosłownie sekundę po tym jak oboje usiedliśmy już prosto na kanapie z góry zszedł Louis, ten maruda.
- Hazza kochanie nie przeszkadzajcie sobie ja tylko po sok - prychnął ze sztucznym uśmieszkiem na ustach i pomaszerował w stronę kuchni. Skąd Harry wiedział, że zejdzie na dół ? Po sok ? Czyżby takie sytuacje tutaj były na porządku dziennym ? Czyżby Harry przyprowadzał tu tyle dziewczyn ? A może po prostu zawsze o tej samej porze Louisowi zachciewa się pić ? I co to miało znaczyć ? ''Już jesteś moja''. Oznaczył mnie ?






______________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale po prostu nie mogłam napisać tego rozdziału ! Pisałam go codziennie praktycznie po kilka zdań i tak się ciągnęło, aż w końcu pomogła mi Agu i voila ! Jest !
Podoba się w ogóle ?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!
Komentarze = szybciej rozdział :)

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 3 ''Impreza''

- Hej - rzuciłam krótko do blondyna. Zmierzył mnie od góry do dołu i z zadziornym uśmieszkiem wyciągnął do mnie rękę.
- Tom - przyjęłam jego gest i widząc zazdrosną minę Molly wyznałam swoje imię jak najbardziej obojętnym tonem. Zaprosił nas grzecznie do auta i chwile potem jechaliśmy już na moją pierwszą imprezę tutaj ! Siedziałam z tyłu razem z Mikiem. Szturchaliśmy się, przegadywaliśmy i śmialiśmy się. Nie było też mało naszego wycia, dosłownie. Śpiewaliśmy wszyscy jakieś głupie piosenki.
Chyba znalazłam towarzystwo idealne dla mnie. Jeszcze tylko kwestia tego całego Josha i reszty.

Po półgodzinnej jeździe stanęliśmy przed jakimś klubem. U nas urodziny zwykle odbywały się w naszych domach, o ile nie było opiekunów, czyli innymi słowy domówki. Wysiedliśmy z samochodu i stanęliśmy przed dwoma ochroniarzami. Stali bez ruchu patrząc się gdzieś w przestrzeń, chociaż w sumie to nie umiem określić dokładniej bo mieli ciemne okulary.
- Halo ! Przepraszam, my zaproszeni - zagadał do nich blondyn, jak mu tam było, Tom ? Chyba tak.
- Zaproszenia ! - zażądał jeden z nich. Holly szybko wyciągnęła je z torebki i prychając podała ochroniarzowi. Ten kiwnął głową i wpuścił nas. Dziwne bo nie zorientował się, że zaproszenia były trzy, a nas czwórka. No ale to dobrze. Przeszliśmy przez mały korytarzyk, gdzie było już słychać głośną muzykę. Kolejny ochroniarz otworzył nam drzwi i wpuścił na salę pełną szalejących dzieciaków. Na samym środku stał dość spory podest, a na nim stolik z wielkim tortem. Dobra, wygląda na to, że tutaj bardziej zwraca się uwagę na takie tradycje urodzinowe. My nie mieliśmy aż tak pokaźnych tortów. Weszliśmy głębiej, chwyciliśmy się za ręce i razem przedzieraliśmy się przez tłum.
- Holly ! - usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka, który wyskoczył przed nas. Wysoki, szczupły, trochę lalusiowaty brunet. Rozłożył szeroko ręce i przytulał się z każdym po kolei.
- Josh ! Wszystkiego najlepszego ! Prezent jutro, wiesz o czym mówię - mocno przytuliła go Holl i szepnęła tajemniczo do ucha. Prezent, przecież nikt z nas nie miał dla niego prezentu, chyba, że ja o tym nie wiedziałam. Może oni tutaj nie dają sobie prezentów oficjalnie. Chłopak z rozpędu objął też i mnie, ale szybko odskoczył ze zdziwioną miną.
- A my się znamy ? - zmierzył mnie wzrokiem. Ba dum tss, kolejny koleś któremu pociekła ślinka na mój widok. Czy oni serio tutaj nie umieją panować nad sobą ?
- Stawiam milion procent, że zaraz się poznamy. Nikki - wyciągnęłam teatralnie rękę ku niemu. Automatycznie ją chwycił i również zgrywając się ucałował ją jak na prawdziwego dżentelmena przystało.
- Madame, miło mi poznać. Josh - puścił mi oczko i zwrócił się do Mike'a biorąc go na bok:
- Nie kojarzę jej. Gdzie ją dorwaliście ? - chyba chciał to zrobić dyskretniej, ale jakoś wszyscy to usłyszeliśmy.
- To twój prezent ! - krzyknęła nasza różowiutka śmiejąc się i rzuciła mu się na plecy. Tom pokręcił głową z dezaprobatą i ruszył za nimi. Stałam chwilę rozglądając się po ludziach i nagle ktoś, nie ktoś, Tom pociągnął mnie za rękę. Po krótkiej walce z pijanymi już nastolatkami dotarliśmy do pustej loży.
- Siadać ! Rozgościć się, zaraz przyniosą drinki. Zamawiać jak będzie mało. Ja się ulatniam witać resztę. Zobaczymy się potem - postawił naszą barbi na nogi i puszczając mi oczko ulotnił się.
- No to jak ! Pijemy ! - Tom rozłożył się na sofie biorąc pod swoje skrzydła rozradowaną Holly. Razem z Mikiem usiedliśmy na przeciwko nich. Po jakichś 10 minutach przyszła do nas skąpo ubrana kelnerka i rozłożyła przed nami spore szklanki z drinkami. Jak na zawołanie rzuciliśmy się na nie. Wznosząc toast za mnie, że jestem nowa i za Josha, bo to w końcu jego impreza, zaczęliśmy smakować, każdy napił się każdego. Mi najbardziej zasmakował niebieski z lodem, nie piłam jeszcze takiego i nie miałam pojęcia co to za mieszanka. Zamówiłam sobie kolejnego. Towarzystwo nie pozostawało w tyle. Jakoś w pół godziny wypiliśmy po trzy kolejki. Cóż tu dużo mówić. Mocny alkohol w naszych organizmach dawał już się we znaki. Śmialiśmy się z byle czego. Gadaliśmy jakieś głupoty. Przyłączyła się do nas jeszcze jakaś para. Nie pamiętam imion. Byli najwyraźniej jednymi z tej naszej, mogę już tak powiedzieć ponieważ oficjalnie należałam już do nich, ekipy. Nie przejmowałam się tym, że widzę ich pierwszy raz. Po kolejnym drinku siedziałam blondynce (tej nowej) na kolanach. Oczywiście nie znaczyło to nic wiele. Po prostu normalne wygłupy. Chłopaki ulotnili się gdzieś na następną godzinę, męskie popijawy na zapleczu, zostawiając nas przy drinkach. Straciłam już rachubę, nie wiedziałam którego piję, ale nieźle mieszało mi się w głowie. Holly opowiadała jakieś śmieszne sytuacje z Tomem, a my śmiałyśmy się z tego jak głupie.
- Hej patrzcie jakieś nowe ciacha przyszły ! - krzyknęła Emma, tak, w końcu poznałam imię mojego aktualnego fotela. Podniosłyśmy z Holly wzrok i dostrzegłyśmy trójkę chłopaków wchodzących do środka. Wszyscy trzej na nosach mieli ciemne okulary. Pierwszy szedł chłopak z kolorową bandamką podtrzymującą bujne loki. Miał na sobie zwykły sweter od Calvina Kleina. Musze przyznać wyglądał mega seksownie. Za nim toczyli się dwaj zakapturzeni nieco niżsi kolesie. Też niczego sobie. Odprowadziłyśmy ich wzrokowo ku samemu barkowi. Poczułam coś dziwnego. Jakby potrzeba poznania tych tajemniczych gości ?
- Hej Nikki, słyszysz ?! - machały mi rękoma przed oczami śmiejąc się w najlepsze.
- Co ? - zaśmiałam się. Popatrzyły po sobie i dziwnie poruszały brwiami.
- Nikki idzie wyrywać ! - Emm zepchnęła mnie ze swoich kolan. Skrzywiłam się i szybko usiadłam obok niej.
- Nie no co wy, to chłopak ma startować do dziewczyny, a nie na odwrót ! - burknęłam dumnie wypinając pierś do przodu.
- Jesteś pewna ? - Holl kiwnęła głową w stronę baru. Chcąc nie chcąc popatrzyła się tam. Jakieś plastikowe lalusie przyklejały się do nowych gości, nie wiem dlaczego ale coś się we mnie zagotowało. Uniosłam jedną braw i wstałam z miejsca teatralnie poprawiając sukienkę.
- Moje drogie, ta działka należy do mnie - syknęłam pewnie w stronę tlenionych blondynek.
- Wybaczcie, zaraz wracam - przecisnęłam się obok moich towarzyszek, które już głośno zanosiły się śmiechem i udałam się w stronę barku. Kiedy byłam już prawie u celu zorientowała się, że chłopaki nie są już oblegani przez natrętne lalunie. Czyli, że spławili je. Czyżby nie byli zainteresowani prostymi laskami, a może w ogóle nie są zainteresowani dziewczynami ? No cóż, czas kolejny raz wypróbować moją niezawodną taktykę. Jak gdyby nigdy nic usiadłam obok loczka. Nie zwracając na niego uwagi. Kątem oka zobaczyłam jak mi się przygląda. Dalej miał okulary, ale ja po prostu czułam jego gorące spojrzenie na sobie. Odrzuciłam kosmyk włosów za ucho i z pełną gracją popatrzyłam się na niego. Nie speszył się, dalej pewnie mi się przyglądał. Barmanka podała mi drinka i już miałam odchodzić kiedy poczułam na swojej tali stanowczą rękę. Zanim się odwróciłam, uśmiechnęłam się triumfalnie pod nosem. Zawsze to działało. Przejdź obok niezainteresowana, pokaż klasę, zabierz to po co przyszłaś i odchodź. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby to nie podziałało.
- Wybierasz się gdzieś ? - zapytał zachrypniętym głosem. Przeszły mnie ciarki. Chwila, gdzieś już słyszałam ten głos. Odwróciłam się w jego stronę udając niezadowoloną.
- Owszem, chyba, że zatrzymałby mnie jakiś konkretny powód - uniosłam brew i wzruszyłam ramionami, kolejny raz próbując odejść.
- Konkretny mówisz. To może - szarpnął mnie pewnie za rękę, sprawiając, że prawie na niego wpadłam. Chwycił mnie za ramiona i powoli zmniejszał odległość między nami. Czułam jakby ktoś wypuścił w moim brzuchu stado dzikich motyli.
- teraz przestań grać - kontynuował. Już tak mało, jeszcze chwila, kilka centymetrów, minimetrów, już praaawie i STOP ! Co ja dziwka jestem ? Wylałam na niego mojego drinka. Odskoczył lekko zirytowany, ale raczej nie zły. Odsunęłam się trochę i zakryłam dłonią usta śmiejąc się.
- Ups, przepraszam ! - wydukałam i machając mu ruszyłam w stronę naszego stolika. Rozłożył ręce i słyszałam tylko głośne śmiechy jego towarzyszy i krótki komentarz jednego z nich:
- Zlała cię i to dosłownie ! - Nie wiem co robili dalej. Usiadłam obok Holly, która śmiejąc się wisiała na również rozbawionej Emmie. Nie śledziły chyba moich poczynań więc trudno, nie chce mi się opowiadać, nie mam siły. Dopiłam czyjegoś drinka i pociągnęłam dziewczyny za sobą na parkiet. Procenty w żyłach sprawiły, że nasze ciała wyginały się w rytmie muzyki zupełnie bez kontroli. Najpierw tańczyłyśmy w małym trójkącie, potem zaczęli między nami plątać się jacyś chłopacy. Nie zwracając uwagi na nic dałyśmy się im porwać. Szybko jednak dziewczyny trafiły na odpowiednich partnerów i już obydwie tańczyły ze swoimi chłopakami. Nie dostrzegłam nigdzie Mike'a więc musiałam znosić zupełnie nieznajomych. Zamknęłam oczy i po prostu poddałam się muzyce. Co jakiś czas czułam na sobie czyjeś ręce. Trudno niech robią co chcą byle nie przesadzili. Dj po kilku szybkich utworach puścił jakiś spokojniejszy kawałek by można było ochłonąć. Chciałam iść na sofy, ale czyjeś ręce mi na to nie pozwoliły. Objął mnie ktoś od tylu i szepnął do ucha przejeżdżając zalotnie dłońmi wzdłuż mojej tali :
- Jest idealna. - Znowu ten zachrypnięty głos. To on ! To on pomógł mi zapiąć sukienkę. Odwróciłam się z prędkością światła i utonęłam. Te cudne zielone oczy. Szeroki, zadziorny uśmiech. Dołeczki w policzkach.
- Dasz się skusić na drinka ? - zapytał. Jego głos sprawił, że aż nogi uginały się pode mną. Kiwnęłam obojętnie głową, ale chyba załapał, że po prostu udawałam. W końcu kilka sekund wcześniej wpatrywałam się w jego oczy jak w ocean zapewne z cieknącą ślinką. Jeszcze w życiu żaden chłopak nie działał tak na mnie. Straciłam pewność siebie. To była moja działka, to ja doprowadzałam innych do oniemienia, ale nie tym razem. Teraz on sprawił, że się speszyłam ?

Usiedliśmy przy jakimś wolnym stoliku uśmiechając się do siebie. Próbowaliśmy nawiązać jakikolwiek dialog, ale muzyka była wyjątkowo głośna i kompletnie siebie nie słyszeliśmy. Lokaty machnął ręką z rezygnacją i przywołał podobnym gestem kelnerkę. Przybiegła z dwoma kolejnymi drinkami. Postawiła przede mną niebieski napój, a przed nim coś jakby pomarańczowego. Skąd wiedział, że piję taki a nie inny ?
Siedzieliśmy tak kilka minut. Może kilkanaście. Wyśmiewaliśmy bezgłośnie totalnie zapitych ludzi. Niektórzy już po prostu leżeli gdzieś w kątach. Nawet Holly i Em smacznie spały w ramionach swoich chłopaków. Josh dyskutował o czymś z Mikem i Tomem, a chłopak Em spał razem z nią.
Wypiliśmy jeszcze po jednym drinku i zaczęło nam się trochę nudzić. Lokaty wstał z miejsca i podszedł do mnie chwiejnym krokiem. Przypuszczam, że zanim po mnie przyszedł wypił coś bo po tych trzech małych drinkach nie mogło go tak chwycić.
- Idziemy pobujać się jak te bachory ? - szepnął mi do ucha. Kolejny raz przeszły mnie dreszcze. Ten głos, jest po prostu... idealny i taki... Nie mam słów, żeby go opisać.
Pokiwałam głową i zeskoczyłam z wysokiego siedzenia. Kolejne promile spowodowały, że zachwiałam się na nogach lądując prosto w Jego silnych ramionach. Zaśmialiśmy się głośno i zorientowałam się, że przecież nawet nie wiem jak ma na imię :
- Hej, może wyjawisz mi w końcu swoje imię ?! - wywrzeszczałam mu do ucha. Uśmiechnął się szeroko pokazując dołeczki w policzkach. Są idealne ! On jest idealny ! Te zielone błyszczące oczy i nabrzmiałe usta.
- Ed - wyrwało mnie burknięcie z ślinienia się na samą myśl co mógłby zrobić tymi malinowymi ustami. Pokiwałam głową z uznaniem i próbując jak najbardziej ukryć swoje pijaństwo i fakt, że ledwo trzymałam się na nogach odwróciłam się do niego tyłem. Nie wiem czy kręcenie tyłkiem i ocieranie się o niego dosłownie każdą częścią ciała można było nazwać tańcem, ale Edowi, raczej podobało się to co robiliśmy. A tak na marginesie w ogóle nie pasowało do niego to imię. No ale cóż i tak było piękne. Nasze niewinne dotąd ruchy zaczęły przeradzać się w coraz bardziej zachłanne i odważne. Alkohol całkowicie wziął nad nami władzę. Ręce loczka błądziły po moim ciele, począwszy od  pośladków. Na co ja mu pozwalam ?
Jego dłonie zaczęły wyjeżdżać coraz wyżej i kiedy miały już spocząć na moim biuście zatrzymał je.
- Chodźmy się przewietrzyć - szepnął mi flirtownym głosem do ucha. Kiwnęłam głową na co złapał mnie za rękę i chwiejnym krokiem ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Ale zaraz, nie były to drzwi, którymi tu wchodziliśmy, to było wyjście na tyły ?
- Gdzie mnie prowadzisz ? - zaśmiałam się wieszając mu na ramieniu. Ten uśmiechną się tylko łobuzersko i prowadził dalej. Nie protestowałam, można powiedzieć, że mu zaufałam. Pokonaliśmy korytarz i dotarliśmy do sporych, metalowych drzwi, które zaraz zręcznie otworzył. Puścił mnie pierwszą. Wyminęłam go śmiejąc się i specjalnie kręcąc tyłkiem. Klepnął mnie w niego na co podskoczyłam, dalej się śmiejąc. Wyszedł za mną, zamkną drzwi i jednym gwałtownym ruchem przyparł mnie do ściany. Przestałam się śmiać, nie powiem, trochę się wystraszyłam. Nasze twarze dzieliły minimetry, a oczy lustrowały siebie nawzajem. Nagle przypłynęła mi odwaga i chwyciłam go za szlówki w spodniach lekko przyciągając go do siebie. Chyba na to czekał, przywarł do mnie mocniej i wpił się w moje usta. Nie czekając na nic oddałam pocałunek, sprawiając, że stał się jeszcze bardziej namiętny. Poczułam nagle jak łapie mnie za tyłek i unosi do góry. Sprawiło to, że intuicyjnie objęłam go nogami w pasie. Odsunął się od ściany i nie odrywając ust od moich zaczął gdzieś pewnie iść. Po kilku chwilach znowu poczułam, że jestem o coś oparta, o coś zimnego. Na moment rozłączył nasze usta i przeniósł je na moją szyję. Wygięłam się do tyłu z krótkim jęknięciem. Zorientowałam się, że opierał mnie o samochód. Pochylił się i otworzył do niego drzwi. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko i jak najdelikatniej położył na tylnym siedzeniu. Zdezorientowałam się trochę kiedy nie czułam jego ciała przy swoim, jednak nie na długo pozostawił mnie w takim stanie. W ułamku sekundy wskoczył na mnie zatrzaskując drzwi. Nasze usta kolejny raz pochłonięte były w namiętnym pocałunku. Lecz teraz był on jeszcze bardziej gorący i nieopanowany. Przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze prosząc o pozwolenie na wejście. Nie zawahałam się, od razu dostał zgodę. Jego ciepły język zaczął zwiedzać moje podniebienie, aż w końcu zaatakował mój. Trwaliśmy tak dość spory czas. Leżał na mnie i powili odczuwałam coraz większą wagę na sobie, ale nie przeszkadzało mi to, mogłabym tak spędzić wieczność. Wplotłam ręce w jego loki ściągając chustkę i rzucając ją gdzieś na bok. Teraz mogłam lepiej zbadać tą bujną czuprynę. Tak, teraz słowo 'idealne' będzie moim ulubionym słowem. Ułożył jedną rękę przy mojej głowie, a drugą gładził mnie po brzuchu. Nasze ruchy zaczęły być coraz to wolniejsze i zmysłowe. Czas dłużył się i dłużył. Naszym pocałunkom nie było końca, aż w końcu Ed przeniósł się na moją szyję składając pojedyncze cmoknięcia i zaczął się wiercić. Otworzyłam oczy, aby zbadać co kombinuje i dostrzegłam jak zaczyna rozpinać pasek w swoich spodniach. Serce skoczyło mi do gardła. Tylko nie to ! Pozwalam sobie na takie sytuacje, ale co do przypadkowego seksu to nawet nie ma o czym mówić. Nawet pod wpływem. Odciągnęłam go od siebie i przytrzymałam za ramiona.
- Ed, nie ma mowy. Nawet nie próbuj ! - zagroziłam pewnie. Ten nie przerywając, uśmiechnął się do mnie zadziornie.
- Harry, jestem Harry. I spokojnie kochanie, po prostu mnie gniecie i ciebie zapewne też - powiedział i rzucając go na bok z powrotem przywarł do mnie ustami. Harry ? Czyli, że Ed to nie jest jego imię ?! Po co mnie okłamał ? No nie ważne, później się dowiem.
Harry, (tak to imię zdecydowanie idealnie do niego pasuje) złożył jeszcze kilka gorących pocałunków na mojej szyi i wepchał się obok mnie (między oparcie siedzenia a mnie) objął ramieniem i mocno do siebie przytulił.
- Chce mi się spać. Dobranoc - pocałował mnie w policzek i zamruczał wprost do mojego ucha układając się wygodnie. Przyjemne ciarki znowu przeszyły mnie na wylot. Wygląda na to, że dzisiejszą noc spędzę w samochodzie. Tyle dobrze, że jest na tyle duży i siedzenia są wygodne. Oparłam swoją głowę na jego, wdychając miły zapach jego włosów. Wtuliłam się jeszcze bardziej i zasnęłam...




________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ( o ile ktoś w ogóle czekał :p ) Po prostu nie było mnie 3 dni w domu, wczoraj późno wróciłam i nie miałam jak go dokończyć. Dość długi nawet wyszedł więc myślę, że jest zadowalający :) A czy się podoba czy nie to pisać w komentarzach proszę :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!

środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 2 ''Jest idealna''

- Hej, gdzie ty tyle byłaś ? - wyskoczyła z kuchni zdenerwowana mama.
- Na twoim miejscu cieszyłabym się, że w końcu postanowiłam dać szansę nowemu życiu - oburknęłam, ale zaraz się poprawiłam. Dawno nie pyskowałam, nie chce znowu zacząć być taka jak 2 lata temu.
- Przepraszam. Poznałam Holly, córkę kolegi taty. Midow bodajże i Mike'a - już spokojniej się odezwałam i grzecznie ją wymijając weszłam do kuchni. Podążyła zaraz za mną.
- Jest 21 (godz.). Martwiłam się, że się zgubiłaś. Następnym razem daj jakoś znać - zwróciła się do mnie z lekkimi wyrzutami. Pokiwałam głową i usiadłam przy blacie przyglądając się jej jak miesza gotujące się jabłka do makaronu.
- Mówisz, że poznałaś Holly. I co polubiłyście się ? - odezwała się już łagodnym tonem. Kusiło mnie, żeby rzucić jakąś ciętą ripostę, bo przecież oczywiste, że tak, przecież gdybyśmy nie przypadły sobie do gustu to nie spędziłabym z nimi tyle czasu. Ostatecznie ugryzłam się w język i postanowiłam nie wywoływać wojny:
- No tak. Nie za fajnie się poznałyśmy, ale potem jakoś doszłyśmy do porozumienia. - Pokiwała głową i tak zaczęłam opowiadać jej cały dzisiejszy dzień. Może nie tak szczegółowo. Jakoś po 20 minutach pomogłam jej zrobić kolację i poszłam się umyć. Po szybkim prysznicu i najważniejszych czynnościach zeszłam na dół, żeby przywitać się z ojcem i zjeść kolację. Nie obyło się bez pochwalenia się mamy, że ''córcia poznała Holly''. Jakoś po 23 byłam w łóżku. Zorientowałam się, że nie rozmawiałam dzisiaj z paczką z Warszawy. Teraz nie ma mowy, żeby do nich dzwonić. Na telefon drogo, a i tak po ostatniej rozmowie zostało mi niewiele na koncie, a na skypie nie ma nikogo. Trudno jeden dzień może nie umrą, co ja gadam, na pewno nie umrą bez rozmowy ze mną.
Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Cały dzień na nogach, bieganie po Londynie nie było dobrym pomysłem, chociaż w sumie nie żałuję. Pierwszy dzień od 3 tygodni kiedy się nie nudziłam.

- Nikki !! Wstawaj - wybudził mnie czyjś głos i mocne wstrząsy. Co się dzieje. Niechętnie otwarłam oczy i przetarłam je, żeby poznać moich katów. Gdy już całkowicie przejrzałam na rozespane oczy zobaczyłam czarnowłosego chłopaka siedzącego na kraju łóżka i dziewczynę z długimi brązowymi włosami sterczącą nade mną. Ze zdziwienia, aż usiadłam.
- Skąd wy się tu wzięliście ? - zapytałam przeczesując włosy ręką.
- Też nam miło cię widzieć - zaśmiał się Mike.
- A no tak hej wam, ale dalej nie wiem skąd się tu wzięliście ? - zaśmiałam się dalej nie wierząc w to co widzę. Kto ich tu wpuścił ?
- Twoja mama nas przywiozła. Lubię siedzieć w biurze w taty, a Mike dotrzymuje mi towarzystwa. Więęc, jak twoja mama nas zobaczyła stwierdziła, że nie będziemy się tam nudzić i przywiezie nas do ciebie - wypeplała w końcu usprawiedliwienia.
- Oł - rzuciłam krótko.
- Idź się ogarnąć zaraz idziemy na miasto, a potem IMPREZA ! - wykrzyknęła i zeskoczyła z łóżka. Zaśmiałam się i um, ale ja jestem w samych majtkach i krótkiej koszulce. Jak mam wstać ? Na ogól nie krępowała mnie obecność chłopaka, ale tym razem jakoś było mi głupio.
- Ej, nie ociągaj się ! Wstawaj ! - krzyknęła Holly i zdarła ze mnie kołdrę. Momentalnie zalałam się rumieńcami kiedy dostrzegłam jak Mike lustruje mnie z góry do dołu. Nie pokazałam jednak po sobie, że mnie to ruszyło. Wstałam i jak gdyby nigdy nic udałam się do łazienki wcześniej jeszcze biorąc kupkę przygotowanych wczoraj ciuchów.
- Uu, Holly mogłabyś też czasami pokazać trochę ciałka ? - usłyszałam za sobą komentarz Mika. Zaśmiałam się pod nosem i zamknęłam za sobą drzwi do łazienki. Lubię wywoływać takie reakcje u chłopaków. Takie sytuacje tylko upewniają mnie w tym, że moje ciało jest dość pociągające. W końcu od 3 lat systematycznie ćwiczę na siłowni. Nie takiej profesjonalnej. Domowej, atlas, ławeczka i te sprawy. Nie chcę wyglądać jak kulturysta, a tym bardziej jak flak. Krótki prysznic i reszta porannych czynności załatwiona. Jeszcze tylko związać włosy w koka i gotowa !
- Gotowa. Chodźcie na dół zrobię tosty - kuknęłam do pokoju i machnęłam ręką żeby za mną szli. Wstali z łóżka i dogonili mnie na schodach.
- Wiesz, że jest już grupo po południu, a dokładniej 13:45 ? - zapytała Holly trącając mnie łokciem.
- Na prawdę ? Jak dotąd wstawałam o 11:49. Się mi przysnęło ! - zaśmiałam się zdziwiona godziną.
- 11:49 ? Serio ? - zadrwił ze mnie czarnowłosy.
- Serio, nie jesteś zdolny wyobrazić sobie co jest w stanie robić osoba siedząca w czterech ścianach i tak cholernie się nudząca - odgryzłam się na co tylko zachichotał.

Jak wcześniej obiecałam zrobiłam nam tosty. Po godzinie byliśmy gotowi do wyjścia.
- No to kompania w drogę ! - pierwsza wybiegła z domu brązowooka. Od razu złapaliśmy busa i udaliśmy się do jakiegoś centrum handlowego, podobno najciekawszego w Londynie. Nazwy wszystkich uliczek, sklepów jakoś nie mogły siedzieć mi w głowie zaraz gdzieś tam uciekały i kompletnie nie wiedziałam gdzie jesteśmy.
- Hej, Nikki masz coś na wieczór ? W czym idziesz ? - zaczęła Holly stojąc przed wystawą jakiegoś sklepu. Przystanęliśmy obok niej nie do końca zwracając uwagę czemu się przygląda.
- W zasadzie mam całą garderobę rzeczy, ale znając mnie i tak pewnie nic nie będzie mi pasowało, a co jest ? - stwierdziłam.
- Bo chyba znalazłam idealną sukienkę dla ciebie ! Choć przymierzysz ! - wykrzyczała podekscytowana i wciągnęła mnie za rękę do sklepu. Szybko porwała z wieszaka odpowiedni rozmiar i wepchnęła mnie do przymierzalni. Nie była taka zła w sumie.
- Em, zapnie mi ktoś zamek z tyłu - zawołałam nie oglądając się gdy ktoś odsłonił zasłonkę i wszedł ku mnie. Poczułam nagle czyjeś ciepłe ręce chwytające zamek u dołu moich pleców.
- Jest idealna - wyszeptał ktoś wprost do mojego ucha ochrypłym głosem. Po mojej szyi przeleciał gorący oddech. Na samo to uczucie przeszyły mnie przyjemne dreszcze. Podziękowałam krótko oszołomiona sytuacją. Zanim popatrzyłam się do lustra by dowiedzieć się komu tak na prawdę dziękuję, dostrzegłam tylko jak zasłonka się zasuwa. Kto to był ? Mike na pewno nie, to nie jego głos poza tym w ułamku sekundy wpadli do mojej kabiny jak gdyby nigdy nic.
- O poradziłaś sobie ! Aaa o matko ! Jest genialna ! Nikki kupujemy ! Masz przymierz jeszcze te buty - rzuciła we mnie parą butów i odskoczyła czekając na to aż je założę. ''Jest idealna'', ciągle szumiało mi w głowie. Kto to był ?! Ten głos, był taki, czarujący, piękny. Zignorowałam towarzyszów i wybiegłam z kabiny rozglądając się po sklepie, jednak nie dostrzegłam nikogo prócz kasjerki i kilku dziewczyn przeglądających rzeczy na wieszakach.
- E, Nikki wszystko w porządku ? - podszedł do mnie zdziwiony moim zachowaniem czarnowłosy i chwycił za ramię.
- Tak jasne tylko po prostu wydawało mi się, że kogoś zauważyłam. Nie ważne - zaśmiałam się i wróciłam do przymierzania butów. Nie wiem jakim sposobem ale one też były dobre. Rozmiarowo, wyglądem i idealnie współgrały z czarną sukienką wcześniej wybraną również przez Holly. Ma gust nie ma co.
Przeglądnęłam się jeszcze w lustrze i we trójkę stwierdziliśmy, że jest przyzwoicie. Przebrałam się w swoje ciuchy i udałam się do kasy. Czyli ostatecznie dzisiaj wieczorem miałam być przyodziana w zestaw wybrany przez Holly, czarna sukienka z szerokimi ramiączkami, dość wyciętym dekoltem z przodu, a na plecach, dość sporo odsłaniające, dwa skrzyżowane pasy, przylegająca, ale nie bardzo obcisła, jakoś do połowy uda, czarne szpilki, niebieska torebeczka i dla urozmaicenia niebieskie kolczyki.

Zapłaciłam za zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Mike zaproponował, że stawia lody więc udaliśmy się do ich ulubionej kafejki czyli Starbucksa. Byłam tam jak dotąd tylko raz, ale coś czuję, że również będzie moją ulubioną. Po godzinnej posiadówce tam, stwierdziłam, że możemy przygotować się na imprezę u mnie. Ustaliliśmy się, że Mike pójdzie do siebie po swoje rzeczy a ja z Holly po jej i spotkamy się za pół godziny na tym samym przystanku co wczoraj na mnie wpadli.

Jakoś po piętnastu minutach marszu, przepychania się z jednej strony chodnika na drugą, śmianiu się i wprowadzania mnie w szczegóły ich imprez stanęłyśmy przed ładnym i dość sporym domkiem z wielkim garażem obok. Nie zaskoczył mnie fakt luksusów panujących w jej domu. Wiem, że w tej firnie nie zarabia się kilku groszy. Sama z resztą przecież nie mieszkałam zbyt skromnie. Holly szybko wpakowała potrzebne rzeczy do małej walizki i już szłyśmy z powrotem na przystanek gdzie czekał zniecierpliwiony Mike. Miał tylko mała torbę. Zdziwiłabym się gdyby jednak miał większy pakunek. W końcu to chłopak. Wskoczy w byle jakie spodnie, koszulkę, poczochra włosy i jest gotowy.
- No nareszcie ! Eh te dziewczyny - wzdychnął zabawnie i złapaliśmy busa do mnie. 20 minut i staliśmy przed moim domem. Otwarłam drzwi i wpuściłam ich do środka pokazując gdzie jest druga łazienka. Holly zajęła tą na dole, a ja z czarnowłosym udaliśmy się na górę. Miał się przebrać u mnie, a ja poszłam do swojej łazienki. Prysznic, umyłam dokładnie włosy, owinęłam ręcznikiem, wysuszyłam włosy, nasmarowałam się balsamem, założyłam bieliznę i ... KURDE ! Przecież zostawiłam rzeczy w pokoju ! Wyszłam z łazienki i zapominając o wszystkim weszłam do swojego pokoju. Zastałam tam tylko chłopaka siedzącego na fotelu przy biurku w dżinsach i białej koszulce z rozdziabionymi ustami. Trzasnęłam się w czoło i już było za późno na odwrót. Trudno, weszłam głębiej do pokoju i udałam się w stronę wiszącej sukienki na klamce od drzwi garderoby. Gdy nachyliłam się po buty usłyszałam tylko lekkie skrzypnięcie fotela i ciężki oddech. Czyżbym wywarła na kimś jakieś mocniejsze wrażenie ?
- Kurwa, Nikki, musisz mieć tak zajebiste ciało ! - ciężki głos chłopaka wywołam mały uśmieszek na mojej twarzy. Czyli tutejsi chłopacy też nie mogą mi się oprzeć. Eh, ta pewność siebie.
- A czy ty musisz patrzeć ? - zaśmiałam się i stwierdziłam, że trochę się z nim pobawię. Rozpięłam zamek sukienki i najseksowniej jak mogłam ubrałam się w nią. Nie mogłam już wytrzymać, Mike starał mi się nie przyglądać, ale jego oczy chyba nie chciały z nim współpracować. Wiercił się poco chwilę na fotelu i przygryzał wargę. No koniec nie dam rady. Wybuchłam głośnym śmiechem.
- Żebyś widział swoją minę. Ogarnij żołnierza i choć pomóż mi się zapiąć - odezwałam się już na luzie odwracając się do niego tyłem. Usłyszałam jak śmieje się cicho i zbliża ku mnie.
- Osz ty, tak pogrywasz ! Zobaczysz odpłacę ci się ! - udawał urażonego, ale zaraz razem śmialiśmy się jak idioci. Zapiął mi sukienkę i do pokoju weszła Holly w słodkiej różowej sukience, lekko pofalowanej nad kolano. Buty miała czarne na dość wysokim obcasie, nadawało to jej wyglądowi takiego pazurka. Do tego mocno podkreślone oczy czarną kredką. Już nie wyglądała całkiem niewinnie.
- Co wam tak wesoło ? - zapytała radośnie pokazując mi kciuki do góry.
- Cieszymy się imprezą ! - rzuciłam uśmiechając się.
- Testowała mnie jędza ! - powiedział do Holly i udał się do mojej łazienki. Nie tylko proszę nie po to o czym myślę.
- Co ? - zdziwiła się różowiutka nie bardzo ogarniając o co chodzi. Zaśmiałam się głośno i szturchnęłam ją w boki.
- Umalujesz mnie i zrobisz coś z włosami ? - zapytałam siadając przy toaletce szeroko się szczerząc. W Warszawie robiłyśmy sobie nawzajem makijaże i te różne pierdoły, zostało mi to. Nie da się tak po prostu rzucić wcześniej przyjętych zwyczaji. Podeszła do mnie chętnie i zabrała się za mój makijaż. Trochę pudru, tusz na rzęsy, kredka i koniec. Nic specjalnego. Zwykły, prosty makijaż. Nie lubiłam jakiegoś mocnego, nawydziwianego. Przeczesała włosy, psiknęła lakierem, żeby w miarę trzymały się na boku i koniec. Kiedy zakładałam buty z łazienki wyszedł Mike. Zaśmiałam się na co Molly przeszyła mnie pytającym spojrzeniem. Biedna dalej nie wie o co chodzi.
- Już ogarnąłeś się ogierze ? - rzuciłam głupawym tekstem Kuby (przyjaciela Warszawskiego). Zaczerwienił się i zaśmiał razem ze mną.
- Nieee ! Musiałem poprawić włosy ! - próbował się wykręcić, ale miałam sposób, żeby go do końca zgasić:
- Skąd wiesz o co mi chodziło ? - strzelił czerwienią na policzkach i głośno zachichotał.
- Ej czy wy mi możecie powiedzieć o co chodzi ? - zapytała zdezorientowana Holly. Nie mogliśmy się przestać śmiać więc nie dostała odpowiedzi.
- Nie to nie ! Nie obchodzi mnie to ! A teraz goo ! Bo się spóźnimy ! A no i nie gadam z wami - udała obrażoną i ruszyła w stronę wyjścia. Za nią poszedł Mike, a ja jeszcze psiknęłam się ulubionymi perfumami i wzięłam małą torebkę z pieniędzmi, telefonem i kluczami. Dogoniłam ich, zamknęłam dom i mieliśmy iść na przystanek, przynajmniej tak mi się wydawało, no bo jak inaczej mieliśmy się tam dostać, ale podjechało ku nam czarne BMW.
- Zapomniałam powiedzieć, że mamy podwózkę - zaklaskała i ruszyła w stronę samochodu. Drzwi się otworzyły i wyszedł chłopak, średniego wzrostu blondyn, dość przystojny. Holly podbiegła do niego rzucając mu się na szyję i złożyła na jego ustach soczystego buziaka. Całuje się z innymi przy swoim chłopaku ? Chyba, że z Koryanem (nazwisko Mike'a) łączą ją zupełnie inne relacje ?
- Eh ta miłość. Uważaj jest chorobliwie o niego zazdrosna - szturchnął mnie i ruszyliśmy w stronę jak widać zakochanych...





_______________________________________________________________________
I jest rozdział 2 ! podoba się ?
Jak dotąd wiem, że mam jedną czytelniczkę Natalię Z. :) dziękuję za komentarze, nie dużo, bo przecież dopiero zaczynam, ale jednak to coś ! pozdrawiam :*
w najbliższym czasie spodziewajcie się rozdziału z IMPREZĄ ! jeej :D mam go już w głowie *.* zajmie mi trochę czasu napisanie go. Przypuszczam, że wyjdzie mega długi, chyba, że mi się coś uwidzi i podzielę go na dwie części :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!