poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 7 ''-Ostrzegałem-''

- Nikki, hej Nikki ! Obudź że się ! Jezu, Nicole ! - słyszę jakby z daleka jakieś głosy i cholera ktoś mnie bije po policzku !
- Dobra już ! Okey, spokój - mówię i próbuję odgonić od siebie czyjeś natrętne ręce.
- Aaaa, boże Nikki już myśleliśmy, że nam odleciałaś na amen ! - piszczy rudowłosa postać przede mną.
- Nie drzyj się tak ! - chwytam się za głowę i z powrotem zamykam oczy. Kurwa jak boli ! Zaraz chyba mi głowa eksploduje.
- Co się stało, aż tak ? - ledwo dukałam. Co ja wczoraj robiłam, nie mam pojęcia.
- Tak się rozkręciłaś, że to co było tutaj ci nie wystarczało i poszłaś do SPIŻARKI ! Wydoiłaś tam jeszcze kilka butelek i już raczej nie byłaś w stanie się stamtąd wytoczyć. Tomi szedł się przewietrzyć i cię znalazł. Boże jak ja się wystraszyłam ! - opowiedziała i rzuciła mi się na szyję. Ale co jak to ?
- Ja nic nie pamiętam, znaczy pamiętam, że nie chciałam już pić ale Josh mi cały czas lał ! Ej to przez ciebie ! - pokazałam palcem już nieco rozbawiona na mojego oprawcę.
- Sama mi kazałaś złotko ! - uniósł ręce w obronnym geście na co machnęłam ręką. Nie ma sensu rozstrzyganie przez kogo się tak opiłam, bo przecież gdybym nie chciała to bym nie piła, proste.
Po jakimś czasie siedzenia na podłodze przy kominku moja głowa przestała dziwnie pulsować. Eh ten kac, uwielbiam wręcz. Tsa jasne. Postanowiłam więc się ogarnąć i najpierw odwiedzić łazienkę. Trzeba oddać to co się wczoraj wypiło.
- Jaasna cholera ! - podniosłam się i opadłam z powrotem na ziemię łapiąc się za podbrzusze. Przecież okres miałam tydzień temu. To dla czego tak potwornie boli ?!
- Nikk co jest ? - zapytał zatroskany Mike.
- Ym, czy... wiecie ja coś wczoraj robiłam... Z którymś z was ? - zapytałam bojąc się nowych ciekawostek o moim wczorajszym zachowaniu. Towarzystwo zrobiło zdziwione miny i zaczęło się śmiać.
- Nie no co ty ! Aż tak to nie zabalowałaś, ale no kurde szkoda, trzeba było skorzystać nie Mike ? I tak byś nic nie pamiętała - zażartował Josh, na co rzuciłam w niego poduszką. Co za bezpośrednie stworzenie !
- Hahaha, Josh mogłeś wcześniej wpaść na ten pomysł, zabawilibyśmy się w czwórkę - dodał Matt, specjalnie, żeby zrobić na złość Emm.
- Tom by się nie odważył ! Ciota, całkowicie pod papuciem Hol - zaczęli się śmiać z biednego blondaska, który nawet nie próbował się wybronić.
- No dokładnie, nie tknął bym jej - rzucił dość chamsko jak na sytuację i zmierzył mnie podstępnie wzrokiem. Co za typ !
- Nie podobam ci się ? - zapytałam wypinając pierś. Jasne, że na żarty. Wszystko co mówiliśmy tutaj było na żarty, no prawie.
- Moja Hol jest najpiękniejsza - oznajmił i przyciągnął do siebie rudą całując ją w policzek. Słodcy są !
A wracając do tematu moich bolących mięśni brzucha i narządów płciowych, dalej nie mam pojęcia dla czego bolą skoro kolejna możliwa przyczyna odpadła. Może to jakieś bóle pomiesiączkowe. Nie mam pojęcia. Flaszki sobie raczej tam przecież nie wtykałam. Ugh !

Po tym jak jakoś doprowadziłam się do normalnego stanu, zabraliśmy się za robienie obiadu, trzeba coś w końcu zjeść. A i zapomniałam dodać, że zostaliśmy w czwórkę, ja, Hol, Mike i Josh, bo reszta się ulotniła.
- Hej patrzcie ! Mamy sąsiadów. Nikki pewnie nie wiesz ale mają tu swój ''letni'' domek chłopaki z tego zespołu One Direction - oczy wyszły mi na wiesz gdy Mike powiadomił mnie o tym.
- Ale nie liczył bym na autograf czy wspólne zdjęcie. Praktycznie w ogóle nie wychodzą na zewnątrz, czasami nad jeziorko ale w ogrodzeniu z ochroniarzy - machnął ręką i z powrotem zaczął mieszać ciasto na naleśniki. Czy oni muszą być wszędzie ?! No prawie. Kurde musieli akurat tutaj ? Jest tyle ładnych miejsc na tej ziemi, a oni akurat wybrali sobie na urlopik to zadupie ?

Kiedy skończyliśmy pochłaniać naleśniki z toną czekolady i przeróżnymi syropami zaczęła się walka w ''kamień-papier-nożyce'' o to kto zmywa. Mike wygrał z Hol, Hol z Joshem no i niestety Josh wygrał ze mną. Czyli, że pani Stamp pobawi się w zmywarkę.
Wzięłam na tackę wszystkie brudne naczynia i udałam się do kuchni. Nalałam do zlewu wody i płynu, następnie wrzucając wszystkie naczynia popatrzyłam do okna. Przed sąsiednim domkiem stały trzy, wielkie czarne SUVy. Bosh, Nikki weź, przecież oni cię nie obchodzą. Tak samo jak ty ich.
Wszystkie naczynia już błyszczały na ociekaczach. Miałam odchodzić, kiedy zupełnie niechcianie popatrzyłam do okna. Pod domek państwa 1D podjechał kolejny samochód, czerwone audi. Przykuł moją uwagę ponieważ z jego środka zaczęła wychodzić jakaś panienka z fioletowymi włosami. Czyżby chłopcy sprowadzili sobie jakąś panienkę do towarzystwa ? Pf, miałam już iść ale moja uwaga znowu została przyciągnięta tym razem przez dosłownie wylatującego z domku chłopaka z lokami. Harry. Podbiegł do tej dziewczyny i dosłownie się na nią rzucił. Fioletowowłosa od razu odwzajemniła uścisk. Co do cholery ? Temu nie dzwonił ? Znalazł już sobie kogoś ? Wkurzona rzuciłam w ich stronę pozdrawiający gest środkowym palcem i udałam się do salony gdzie reszta moich towarzyszy oglądała jakąś denną komedie, śmiejąc się przy tym wniebogłosy.
Postanowiłam olać tego palanta i się nim nie przejmować. Przecież ja mogę mieć każdego. Ts, od tak. Nawet Josha, o teraz już, choćby nawet. CHOLERA, ale ja nie chce Josha, nie chce każdego ! Chce tego dupka z wełną BARANA na głowie !

Humor poprawił mi się trochę podczas oglądania drugiego filmu, który na szczęście był horrorem, a jakimś dennym romansidłem. Tak bardzo śmieszyło mnie to jak Hol chowała się pod kocem na moich kolanach podczas gdy rodzeństwo Jenner uciekało przed straszliwym Smakoszem.
Josha tak zainteresowały dalsze przygody wygłodniałego stwora, który co ileś tam lat wyrusza na łowy zabijając niewinnych ludzi, żywiąc się ich strachem i organami. Przy najmniej się nie nudzi.

Scott wychyla się by zobaczyć czy udało im się zabić stwora (od autorki: nie pamiętam już kto dokładnie to był ale wydaję mi się, że Scott). Chwila grozy. Odwraca głowę i ...
- Przepraszam - odzywa się za nami zupełnie obcy głos. Piszczymy z Hol jak głupie ! Chłopaki nawet się wystraszyli, ale szybko udało im się to zamaskować i zaczęli się z nas śmiać.
- Em, sory, że tak po prostu wchodzę, ale pukałem kilka razy i nikt nie otwierał, drzwi były otwarte - czy ja tego głosu już gdzieś nie słyszałam ? Odwracam się, żeby się przekonać. Zamarłam... - i pomyślałem, że ... Nicole ?! - się zdziwił. Przepraszam, ale ja też.
- Najwyraźniej - burknęłam pod nosem i z powrotem odwróciłam się w stronę telewizora.
- Wy? W-w-wy się znacie ? - zapytał zdziwiony Mike.
- To była prawda ! Serio się z nim przespałaś ! - krzyknęła Hol wstając na równe nogi.
- Co ?! Nie ! Ja z nim nie spałam ! - obroniłam się od razu, a ten palant tam stał i nic się nie odzywał.
- Co ?! Czemu ja o niczym nie wiem ? - zapytał oburzony Josh.
- Harry złotko po co przyszedłeś ? - odwróciłam się do niego z słodkim uśmieszkiem. Oczywiście wszystko to było udawane. Miałam ochotę powyrywać mu te śliczne loczki za to, że tak mnie potraktował.
- Em - chwycił się za kark speszony, wow ! - ja chciałem tylko zapytać czy też nie macie wody jak my. To znaczy czy też... No nie ważne. Może wpadniecie do nas ? - odpalił z zaproszeniem ! Pf. Chciałby. Prychnęłam i z powrotem się odwróciłam.
- Jasne ! Nie można odrzucić takiego zaproszenia ! - uradowany Josh skoczył na równe nogi i podbiegł do Stylesa. W ślad za nim zaraz rzuciła się Hol i Mike.
- Co ?! Nie, ja nigdzie nie idę - splotłam ręce na piersiach i wgniotłam się głębiej w miękki wypoczynek.
- Nikki no chodź, fajnie będzie ! - no to się zaczyna. Holly i jej miłość do ''imprez''.
- Może ja z nią pogadam. Idźcie już tam, my zaraz przyjdziemy - zainterweniował intruz. Grubo się myli, jeżeli myśli, że gdzieś z nim pójdę i że w ogóle z nim będę rozmawiać.
Usłyszałam jak ci zdrajcy potakują i wychodzą. Dzięki, że mnie zostawiliście. Z NIM ! Nie nie nie nie ! Nie podchodź ! Podłoga zaskrzypiała i ktoś sprawnie wskoczył na miejsce obok mnie. Ta, ktoś. Harry, nie kto inny.
- Hej, Nikki jesteś zła ? Szczerze też bym był - cóż za pytanie ! Spostrzegawczy !
- Nie, no gdzie ! Pf, widać, żebym była zła ?! A tak przepraszam, widać ups ! - nie mam ochoty na rozmowę z nim.
- Przepraszam ! Wkurzyłem się w tedy. Na siebie. Kretyn ze mnie. Nie chciałem, żeby tak wyszło okej ?! - nie tym tonem chłoptasiu !
- Tak, nie chciałeś ? To brawo, ale ci wyszło ! - jak on mnie wkurza !
- Co chciałeś udowodnić, co ? Że możesz mieć każdą ? Że wystarczy jak powiesz kilka miłych słów ?! - zaczęłam wrzeszczeć.
- Nie ! Uspokój się proszę. Wytłumaczę Ci, ale proszę porozmawiajmy normalnie, spokojnie - przybliżył się do mnie i złapał moje 'latające' ręce. O nie tak szybko. Wyrwałam się zaraz i przesiadłam na fotel.
- Po prostu, nie chciałem się angażować. Nie mogę ! Rozumiesz ? Nie chce, żeby moja dziewczyna była skazana na oglądanie mnie wyłącznie w TV. Nie mogę być w normalnym związku. Moja praca polega na ciągłych trasach, wyjazdach. W tedy jak byłaś przy mnie, było tak pięknie, a kiedy chłopaki powiedzieli mi, że musimy się zbierać bo wylatujemy... - tłumaczył z bólem w oczach, głosie. Był przejęty. To o to chodziło ? Boże, a ja go tak potraktowałam. Ale przecież skąd mogłam wiedzieć, mógł wcześniej wytłumaczyć, albo w ogóle dać mi spokój ! I w ogóle czemu cała złość na niego w tym momencie ze mnie wylatuje ?!
- Uwierz nie chciałem się z tobą żegnać w tedy, a co dopiero jak bylibyśmy... - urwał, jakby nie mogąc się wysłowić - w jakimś innym stosunku do siebie. Nie potrafiłbym się z tobą żegnać na tak długi czas - skończył i popatrzył mi się głęboko w oczy tymi swoimi szklącymi szmaragdami.
- Harry - nie mogłam nic więcej powiedzieć. Mówił prawdę. To jaką miał teraz minę, jak wyglądał. Taka mała, słodka, bezbronna kruszyna.
- Na prawdę, chciałem zadzwonić, ale nie mogłem... -
- Szzz, już okey. Nie rozumiem tylko dla czego brałeś mnie z tego klubu jak wiedziałeś, że to nie ma sensu ? - przerwałam mu. Spuścił wzrok na podłogę i potrwała chwila zanim się odezwał.
- Nie wiem. Po prostu pierwszy raz jak zobaczyłem cię w tym sklepie... - przerwał, żeby nabrać powietrza - nie mogłem przestać o tobie myśleć. Nawet na koncercie pomyliłem słowa ! Nie chcesz wiedzieć jak głupio to wyszło - zaśmiał się pod nosem i potrząsnął głową na wspomnienie. Nic nie mówiłam, nie miałam nawet co.
- Potem w tym barze jak do mnie podeszłaś. Właśnie ! To ty pierwsza zaczęłaś ! - zorientował się i z uśmiechem znowu popatrzył na mnie. To fakt, zaczęłam, ale nie miałam pojęcia kim jest ! Moje policzki zaczęły lekko palić. No co jest ? Czy ja się rumienię ?
- Właściwie... - i tym razem to ja patrzyłam w ziemię - wydawałeś się być spoko, a ja lubię zawierać nowe znajomości - odparłam bardziej pewna siebie i odważyłam się podnieść wzrok.
- Wydawałem ? A nie jestem ? - zapytał urażony, ale widać było, że jest bardziej rozbawiony. Poprawił się i wypiął pierś do przodu nadymając jak paw. Nie mogłam wytrzymać, po prostu zaczęłam się śmiać i wzdrygnęłam ramionami.
- Fajnie, że już nie krzyczysz. I brakowało mi tego dźwięku - wypuścił powietrze i zrobił tą swoją sławną flirciarską minę.
- Jakiego dźwięku młody człowieku ? - starałam się udawać dorosłą i tym razem to ja wypięłam pierś.
- Twojego śmiechu - odparł. Zaraz mu te ząbki wylecą, albo przesuszą się i w sumie tak czy tak wylecą. Poczułam, chęć przytulenia się do niego, ale przecież po co ? Żeby znowu poszedł, pojechał gdzieś i mnie zostawił. Nie, wolę się nie przywiązywać, jak On to sam grzecznie oznajmił.
- Chodź tutaj, ten fotel nie wygląda na wygodny - poklepał miejsce obok siebie na kanapie.
- Ależ przeciwnie, jest bardzo wygodny - skłamałam, był cholernie wysiedziany i czułam każdą sprężynę pod swoim tyłkiem, ale rozłożyłam się bardziej i udałam, że jest mi wygodnie.
- Po prostu chodź tutaj i się przytul - rozłożył ręce i oparł się o oparcie, które lekko zaskrzypiało. Może jeden uścisk jakoś nie sprawi, że nie będę mogła bez niego żyć. Cóż... Wstałam i jak najpowolniej się dało kroczyłam w jego stronę udając zupełnie obojętną. Widząc jego skwaszoną minę, postanowiłam się z nim jeszcze bardziej podroczyć. Niech potrzyma jeszcze chwilę te ręce w górze. Odwróciłam się
- Chwilka zapomniałam zabrać z ... - nie zdążyłam postawić nawet kroku. Silne ręce chwyciły mnie w talii i pociągnęły do tyłu gilgocząc. Harry, uwielbia to robić. Zaśmiałam się i w sekundzie posadził mnie sobie na kolach, kończąc tortury. Podniosłam głowę, zupełnie niezamierzanie i stało się ! Jego usta wylądowały na moich. Znowu te miękkie, idealnie dopasowujące się do mich usta. Mój mózg wrzeszczał, żebym nie poddawała się tej pieszczocie, ale ciało zupełnie to ignorowało. Oddałam pocałunek. Było tak pięknie. Nie przerywając usiadłam na nim okrakiem i ułożyłam ręce na jego barkach. Jego ręce natomiast automatycznie powędrowały na moje pośladki, co nakręciło mnie jeszcze bardziej.
- Em, ekhem - odezwał się jakiś głos - nie, żebym chciał przeszkadzać, ale pomyślałem, że lepiej będzie sprawdzić czy się tu nie wyzabijaliście bo chłopaki zdążyli nam już wyjaśnić... - jąkając tłumaczył, jak się okazało Mike. Momentalnie zeskoczyłam z Harrego siadając obok i poprawiając koszulkę, która zdążyła już podwinąć się do góry.
- Ale widzę, że doszliście do porozumienia... Em, to może już pójdę, jak skończycie to przyjdźcie do nas, gramy w butelkę i może... no nie ważne, przyjdźcie - speszony miał się już odwracać i iść, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby poszedł i wygadał wszystkim co tu się działo.
- Hej Mike ! Poczekaj, już idziemy tylko się przebiorę - wstałam i szybko jeszcze rzuciłam okiem na rozbawionego loczka, który raczej nic sobie nie zrobił z tego, że nas przyłapano. Pobiegłam na górę by zmienić wygodne rozciągnięte dresy na coś bardziej przyzwoitego.

~ w tym samym czasie w salonie ~

- Słuchaj koleś, spróbuj ją jeszcze raz tknąć, skrzywdzić ! To pożegnasz się z tymi pięknymi, sztucznymi ząbkami - Mike przycisną do ściany nieco postawniejszego Harrego grożąc mu przy tym.
- Po pierwsze, wyluzuj, po drugie, ona wie czego chce i sama lgnie do tego bym ją dotykał, a po trzecie te zęby są bardziej prawdziwe niż twój piepszony wizerunek dobrego chłopczyka i udawanie, że nic do niej nie czujesz... a no i zapomniałbym. Po czwarte tym paluszkiem możesz posmyrać się jedynie po jajach - wygłosił i bez żadnego wysiłku odepchnął od siebie czerwonego już ze złości bruneta. Z satysfakcją wymalowaną na twarzy wyminął go, jednak nie było mu dane ujść daleko. Słaba ręka szarpnęła jego ramię. Odwrócił się i łapiąc zaczepnika za łachy dosłownie rzucił mim na fotel.
- Nie próbuj tego więcej ! - ostrzegł i znów odwrócił się by odejść. Mike nie dał za wygraną, szybko pobierał się z fotela i podbiegł do Harrego, mając nadzieje, że zaskoczy go od tyłu. Jednak zanim zdążył wymierzyć cios, poczuł twardą pięść na swoim policzku i upadł na ziemię.
- Ostrzegałem - wydusił Styles przez zęby niskim tonem, tak by przypadkiem dziewczyna na górze nic nie usłyszała i odszedł zostawiając oszołomionego chłopaka na podłodze.

* Nicole *

- Idziemy ? - zbiegłam po schodach i zobaczyłam czekającego już Harrego przy drzwiach.
- Jasne - odparł radośnie, ale trochę jakby sztucznie.
- A gdzie Mike ? - zapytałam, ponieważ miał czekać, a nigdzie go nie było. 
- Poszedł się przewietrzyć, powiedział, że dołączy do nas... za jakiś czas. Chodź piękna - wytłumaczył i otworzył drzwi puszczając mnie pierwszą. 










_____________________________________________________________________
Przepraszam Przepraszam Przepraszam Przepraszam Przepraszam !! Ci, którzy czekają musieli się długo naczekać, za co jeszcze raz przepraszam, ale szkoła to totalny zjadacz czasu... Jest dopiero wrzesień a nauki jest już w cholerę. 2 kl liceum to wcale nie przelewki, chociaż mogłoby być gorzej. Ale nie o tym tutaj. Więc jest rozdział 7 ! Zadowolił mnie w nim tylko kawałek o tym co dzieje się między Harrym a Mikem, tak szczerze, ale nie mi to oceniać :) Sooo, co myślicie ?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!
Komentarze = więcej motywacji, szybciej rozdział :)