poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 4 ''Już jesteś moja''

- Ej ej, patrz ! Rób zdjęcie ! - usłyszałam czyjś rozbawiony głos, a zaraz odezwał się kolejny trochę oburzony:
- No kurwaa ! - Nie miałam siły nawet otworzyć oczów. Dawno się tak nie opiłam i kac po prostu był zakurwisty. Kiedy jednak udało mi się jakoś przejrzeć na oczy zobaczyłam tuż przed swoim nosem słodko śpiącego chłopaka. Na usta samowolnie wkradł mi się lekki uśmieszek. Wyglądał na prawdę uroczo. Zerknęłam do szyby powyżej niego, było ciemno.
- Weźże ich obudź, chce się w końcu położyć w swoim łóżku - odezwał się ten mniej zadowolony. Przekręciłam się powoli, wydostałam z uścisku jeszcze śpiącego Ed'a, czy Harrego nie wiem już w końcu które imię jest jego prawdziwym, i usiadłam prosto na siedzeniu chwytając się za pulsującą głowę.
- Co jest ? - zapytałam. Na przednich siedzeniach siedziało dwóch chłopaków, którzy momentalnie się do mnie odwrócili. Przez zmrużone oczy i ciemność panującą dookoła nie za bardzo widziała  ich twarze.
- Księżniczka się obudziła ! - zaśmiał się czarnowłosy. Zamknęłam oczy i pokiwałam zirytowana głową.
- Księżniczka na kacu, a księciu dalej śpi - burknął ten drugi. Przypuszczam, że to on jest właścicielem wcześniejszego marudzenia.
- Tak, też mi was miło poznać - odburknęłam do niego. Zaśmiał się pod nosem i odwrócił.
- Co jest ? - zapytał czyjś głos, który był jeszcze bardziej zachrypnięty niż wcześniej. Jego właścicielem jest nie kto inny jak sam loczek. Rozpoznałabym go nawet na końcu świata.
- To samo pytanie zadała przed chwilą ta skacowana piękność którą właśnie przeleciałeś w NASZYM wozie - zaśmiał się mulat i pomachał w naszą stronę paskiem. Piękność, no no miło się robi, ale chwila co ? Przeleciał ? Boże co ja zrobiłam ?
- Kto i coo ?! - przetarł swoje zaspane oczy i zawiesił wzrok na mnie zdezorientowany. Momentalnie się zarwał i wyprostował podobnie jak ja.
- No obudził się ! Możemy już kurwa jechać ? Styles dawaj kluczyki ! - znowu niemiło odezwał się pan maruda. Styles, jak mi się wydaje to jego nazwisko, patrzył się na mnie z szeroko rozdziabionymi, szklącymi się oczami.
- Ale my chyba nic ? Prawda ? - zapytał wystraszony i zaczął błądzić oczami wszędzie gdzie się tylko dało. Przełknęłam głośno ślinę i starałam się przypomnieć co działo się wcześniej. Na marne jednak.
- Harry daj mu w końcu te kluczyki, bo serio nawet ja bym już chętnie wyłożył się w wygodnym łóżku i zasnął - przerwał ciszę już poważnym głosem czarnowłosy. Lokaty zaczął grzebać po swoich kieszeniach w spodniach, aż w końcu wyciągnął kluczyki i podał chłopakom do przodu.
- Masz Lou możemy jechać, tylko nas nie zabij ! - ostrzegł przyjaciela (?) siedzącego za kierownicą. Lou ? No to już znam imię jednego, jeszcze trzeba poznać jakoś drugiego, ale nie teraz, teraz muszę przypomnieć sobie co wydarzyło się między mną Harrym, a no i mam pewność, że Harry to prawdziwe imię mojego towarzysza z tylnego siedzenia.
- Pamiętam ! - krzyknęliśmy jednocześnie po chwili ciszy. Wyprostowaliśmy się jednocześnie i patrzyliśmy na siebie z radością ?
- Przecież nie wypiłem tyle, żeby niczego nie pamiętać ! Całowaliśmy się tylko się całowaliśmy, a pasek ściągnąłem bo po prostu mnie gniótł - zadeklarował loczek. Odetchnęliśmy równocześnie się rozluźniając. Też jestem już tego pewna, że do niczego więcej nie doszło, na pewno bym to pamiętała, albo w jakiś sposób czuła. Spuściłam wzrok i zaśmiałam się pod nosem, że zupełnie się nie stoczyłam. Oparłam się wygodnie o siedzenie i w momencie gdy popatrzyłam przez szybę skapłam się, że przecież ja z nimi gdzieś jadę.
- Ej gdzie my jedziemy ?! - krzyknęłam znowu się spinając.
- Spokojnie, nic ci nie zrobimy. Jedziesz do nas. Prześpisz się, a rano cię odwieziemy - odezwał się spokojnie Harry. Z powrotem opadłam na oparcie i po jakimś czasie nieświadomie zaczęłam wpatrywać się w lusterko nad głową kierowcy widząc w nich łagodne, błękitne oczy.
- Gapisz się - oznajmił z rozbawieniem mój aktualny obiekt zainteresowania. Potrząsnęłam głową i poczułam jak na moje policzki wylewa się rumieniec. Ja ?! Nicole Stamp się rumienie ? Co się ze mną dzieje ? Nawet nie wiedziałam co powiedzieć, jak się usprawiedliwić. Zupełnie odjęło mi mowę. A gdzie jakaś cięta riposta ? W samochodzie rozległ się tylko śmiech chłopaków. Podparłam się ręką i patrzyłam przez szybę podziwiając okryte nocą ulice. Kątem oka wiedziałam jak Harry przygląda mi się tymi swoimi szklącymi, idealnie zielonymi oczyma i co jakiś czas przygryza wargę. Poczułam pożądanie, jakby wróciła do mnie prawdziwa ja. Może się trochę zabawimy ? Nie odrywając wzroku od widoku za szybą przyłożyłam do ust wskazujący palec. Powoli i zmysłowo przejechałam nim po dolnej wardze. Drugą ręką narysowałam szlaczek na siedzeniu tuż obok mojego do połowy odsłoniętego uda. Styles chyba załapał o co chodzi. Poruszył się niespokojnie i zacisnął mocniej szczękę. Popatrzyłam się na niego zalotnie, dalej trzymając palec przy lekko rozchylonych ustach. Jego wzrok był jeszcze bardziej przeszywający. Mierzył mnie z góry do dołu, ledwo oddychając. W duchu zaśmiałam się i przeniosłam wzrok razem z ręką na moje udo, przejeżdżając po nim wzdłuż i bardziej je odsłaniając. Zatrzymałam się zanim całkowicie podwinęłam sukienkę. Przeniosłam wzrok z powrotem na chłopaka. Wyglądał tak, jakby miał za chwilę wybuchnąć. Jego oczy były wbite w moją rękę czekając aż odsłoni jeszcze więcej. Wyobraźcie sobie wygłodniałego psiaka widzącego karuzelę kości, taki właśnie był w tym momencie Hazza. Hazza ? Podoba mi się to przezwisko !
Męczyłam go tak jeszcze chwilę lecz gdy zauważyłam, jak przypuszczam, zupełnie niekontrolowanie łapie się za krok wybuchłam śmiechem. Po prostu nie mogłam dłużej dusić go w sobie. Styles schował twarz w rękach i sam zaczął się śmiać. Pasażer z przodu odwrócił się w naszą stronę zdezorientowany z wielkim pytajnikiem wyrysowanym na twarzy.
- Co wam tak wesoło ? - zapytał w końcu czarnowłosy. Śmiałam się dalej nic nie mówiąc, a loczek cały czerwony ze śmiechu i pewnie zawstydzenia palnął tylko krótko w moją stronę:
- Mała, wredna jędza ! - i rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Kopałam na wszystkie strony, wiercąc się i próbując zakryć miejsca w których miałam największe łaskotki. Na marne jednak, bo gdy przyległ do mnie swoim ciałem unieruchomił mnie całkowicie. Przez nasze śmiechy usłyszałam tylko westchnięcie i cichy pomruk:
- Jak dzieci. - Należał do bezimiennego.
Łaskotał mnie tak dość długi czas, aż w końcu oboje straciliśmy siły. Do tego od śmiechu bolały nas już brzuchy, przynajmniej mnie. Kiedy zaprzestał swoich poczynań ułożył obie swoje ręce po bokach mojej głowy i nie zapowiadało się aby ze mnie zszedł. Z lekkimi uśmieszkami wpatrywaliśmy się w siebie. Zieleń jego oczu pochłaniała mnie coraz bardziej. Jego mina stawała się coraz bardziej poważna. W końcu swoimi białymi kiełkami przygryzł dolną wargę i przeniósł wzrok na moje usta. Odruchowo zrobiłam to samo co on, również przygryzłam wargę, a rękami złapałam za szlówki w jego spodniach. Jak już zauważyliście uwielbiam to robić, takie moje zboczenie. Przywarł do mnie mocniej i poczułam na swoim udzie coś coraz bardziej twardego. Nie, to nie była noga, ani telefon !
Na samą myśl o TYM w brzuchu pojawiło mi się to miłe uczucie, którego nie czułam już tak dawno. Z każdą sekundą było coraz mocniejsze. Nasze usta dzieliły minimetry i gdyby nie czyjeś znaczące chrząknięcie bezczelnie nam nie przeszkodziło znowu złączylibyśmy się w pocałunku tylko tym razem na ''trzeźwo''.
- Możecie się w końcu przestać migdalić. Zaślinicie mi auto - burknął Lou, gasząc silnik. Harry zaśmiał się pod nosem i oparł głowę na moim ramieniu. Wypuścił z siebie całe powietrze i zgramolił się ze mnie. Kiedy wysiadaliśmy pasiasty i mulat już dawno dobijali się do drzwi wejściowych ogromnej willi. Czy wszyscy ludzie tutaj sa tak bogaci i mają wielkie wille ?
Stałam i lustrowałam dokładnie cały dom, dopóki czyjeś, a raczej Harrego ręce chwyciły mnie w pasie i popchały delikatnie przed siebie. Pokonaliśmy schody i stanęliśmy koło śmiejącego się czarnulka (nie był murzynem po prostu miał ciemną karnację) i walącego po drzwiach pięściami pana burczymuchę.
- Louis proszę przestań, łeb mi pęka, nie tłucz się, po prostu zadzwoń może co ? - powiedział do niego loczek.
- W samochodzie jakoś wyglądałeś na całkiem sprawnego - odgryzł się Louis. Czyli, że Lou to zdrobnienie, a jego pełne imię to Louis.
- Stary co cię ugryzło ? - odparł czarnowłosy i położył na jego ramieniu rękę. Ten szybko ją strącił i pod nosem burkną, że nic. Nie znam go długo, ale już mnie wkurza. Jak oni z nim wytrzymują ?!
Staliśmy pod drzwiami dość sporą chwilę, czekając na... no właśnie na co czekaliśmy ?
- Będziemy tu tak stać ? Jeżeli tu mieszkacie to nie macie kluczy ? - zapytałam w końcu. Louis oparty był głową o futrynę i nic się nie odezwał. Mulat też nic się nie odezwał, więc szukając odpowiedzi popatrzyłam na stojącego obok Stylesa.
- Mieszkamy tu w piątkę. Liam z Niallem stwierdzili, że nie dadzą nam kluczy bo znowu je gdzieś zgubimy jak ostatnio - wytłumaczył mi w końcu. Pokiwałam tylko głową i oparłam się o filar.
- Zayn zadzwoń, że do tych debili. Zaraz tu korzenie zapuszczę - znowu odezwał się niezadowolony Lou. Przewróciłam oczami i aż mnie sparaliżowało. Harry, Louis, Niall, Liam i jeszcze teraz Zayn ! To jakiś zbieg okoliczności czy ... ! O matko ! Pisnęłam i zakrywając usta rękami lekko się cofnęłam. Czy to mogą być ci z One Direction za którymi tak wariowała zawsze Kornelia (przyjaciółka) ? Niemożliwe !
- Coś nie tak ? - zapytał Styles. Harry Styles ! Zakręciło mi się w głowie. Spotkałam już kilka ''gwiazd'', więc nie było to raczej nowe i zawsze byłam zdania, że przecież to są normalni ludzie, a że trochę bardziej powiodło im się w życiu, bo ktoś odpowiedni dowiedział się o ich talencie i wylądowali gdzieś w mediach, to tyle.
- Ona po prostu pewnie dopiero teraz skapła się, że to MY byliśmy ONE DIRECTION ! - stwierdził zgryźliwie, udając zachowanie tych mniej inteligentnych fanek. Wszyscy popatrzyli na mnie pytająco. No co ja miałam powiedzieć ? Jakby czytał mi w myślach. Opanowałam swoje emocje.
- Ty jesteś jakąś wróżką czy coś ? Sorry, świat 'gwiazd' to jakoś nie moja bajka, nie siedzę w tym tak, żeby na zawołanie wszystkich rozpoznawać ! - odgryzłam się Louisowi na co tylko prychną wyciągając telefon. Oparłam się z powrotem o filar i czekałam, aż ktoś raczy otworzyć te drzwi !
- Kurwa otworzycie nam te zasrane drzwi w końcu ?! - krzyknął pasiasty do telefonu, po czym schował go z powrotem do kieszeni i przyjął swoją wcześniejszą pozę. Gdyby mnie tak nie wkurzał przyznałabym teraz, że jest nawet przystojny.
Po krótkiej chwili drzwi w końcu się otworzyły, a zza nich wyłonił się słodki, zaspany blondynek w samych bokserkach. Klatę miał nawet całkiem dobrze wyrzeźbioną.
- Później się nie dało ? - zapytał przecierając oczy. Czekałam tylko na jakąś uszczypliwą odpowiedź Louisa, aż w końcu się doczekałam:
- Ta, zapytaj Stylesa, jemu zachciało się bzykania - prychnął, wskazał na nas palcem i wszedł pierwszy do domu trącając blondyna ramieniem. Niall (przypuszczam, że to on nim jest) popatrzył się w naszą stronę i szeroko otworzył oczy gdy mnie zauważył, bo prawdopodobnie dopiero teraz zorientował się, że chłopaki nie przyjechali sami. Chyba się trochę speszył bo zaraz schował się za drzwiami.
- Chodź już wystarczająco długo się tu wystaliśmy - szepnął mi Hazza do ucha i znowu lekko mnie popchał chwytając za biodra. Zayn, tak już wiem jak ma na imię czarnowłosy, w końcu to jego Korek miał na tapecie we wszystkich możliwych urządzeniach, szedł przede mną. Kiedy mijaliśmy blondyna ukrytego za drzwiami kątem oka spostrzegłam, że dosłownie prowadzi mnie wzrokiem. Lubie jak faceci się za mną oglądają, ale teraz czułam się dziwnie. Tak jakbym była jakąś panienką do towarzystwa prowadzoną właśnie na jedną wielką orgię, chociaż za pewne nie mieli nic takiego w planach.
Pokonaliśmy korytarzyk i weszliśmy do dużego salonu. Myślałam, ze skoro mieszka tu piątka chłopaków to dom będzie jednym wielkim pobojowiskiem, a tym czasem jest tak czysto. Wypoczynek jest wielki, kremowobiały. Na środku stoi niska, kwadratowa, biała ława ze szklanym blatem. Po bokach są jeszcze dwa fotele z tego samego materiału co kanapa. Wszystko to stoi na kremowym dywanie. W kątach poustawiane są jakieś rośliny, na jednej ścianie, tej na przeciwko wypoczynku (bo to chyba oczywiste) wisi wielka plazma, a pod nią na półce jest PS i wszystkie urządzenia wchodzące w jego skład (movey itp). Jedyne miejsce chyba w całym salonie gdzie panuje mały nieład. Obok stoi szafka z milionem płyt (filmów, gier). Ogólnie po ścianach wyrozwieszanych jest dość sporo zdjęć. Cały salon jest bardzo stylowy, idealnie zaprojektowany, kolory, głównie biel i brąz, idealnie dopasowane do wszystkiego.
- Może usiądziesz ? - przerywa mi podziwianie zachrypnięty głos Harrego. Wzdrygam się kiedy jego ręce znowu lądują na moich biodrach i kieruje mnie na białą kanapę. Siadam na samym kraju. Matko, jaka ona jest wygodna !
- Chcesz coś do picia ? - pyta kierując się w stronę kuchni, która jest połączona z salonem i małą jadalnią (wielki stół, krzesła i ot co cała jadalnia). Kuchnia jest również idealnie zaprojektowana i wyposażona, w różnych odcieniach brązu. Jeżeli sami to wszystko planowali to na prawdę mają zajebisty gust.
- Szklanka wody wystarczy - mówię i posyłam mu szeroki uśmiech. Odprowadzam go wzrokiem, a dokładniej podziwiam jak pięknie rusza się jego tyłek w tych ekstremalnie, jak na chłopaka, obcisłych spodniach.
- Emm, ty przyszłaś z Harrym ? - wyrywa mnie z transu głos blondasa. Odwróciłam się w jego stronę i zauważyłam, że był już ubrany w zwykłą białą koszulkę i jeansy. Wyglądał na prawdę dobrze, tak na luzie. Kiedy Kornelia molestowała nas ich zdjęciami, żaden z nich mi się nie podobał, a teraz ? Na żywo są niesamowicie przystojni ! Wszyscy, ale najbardziej ciągnie mnie do loczka. Tak, to jest mój ideał.
- Sorry nie ważne, tak w ogóle to Niall jestem - zmieszał się, ponieważ mu nie odpowiedziałam, a właściwie to czemu ? A no tak pogrążyłam się w 'głębokich' przemyśleniach.
- Nicole, ale mów mi Nikki - uścisnęłam jego dłoń, którą szybko puścił, kiedy Harry wrócił z dwoma szklankami soku. Popatrzył się na niego i posyłając mi krótki uśmiech udał się po schodach na górę. Loczek usiadł zaraz obok mnie podając mi napój.
- Sok był na wierzchu więc stwierdziłem, że będzie smaczniejszy od wody - powiedział dumnie i upił łyka nie spuszczając za mnie wzroku.
- Co to było to w aucie ? Lubisz drażnić się z facetami co ? - zapytał odstawiając szklankę na stolik. Nie patrzył już na mnie. Postanowiłam, że nic się nie będę odzywać. Sączyłam powoli tylko swój sok i czekałam na dalsze rozwinięcie. Kiedy wypiłam cały sok i nie miałam już jak wykręcić się od nic nie mówienia chyba to wyczuł i popatrzył się na mnie z lekkim, zadziornym uśmieszkiem. On najwyraźniej też lubi bawić się dziewczynami więc co mi szkodzi znowu to zrobić. Przyłożyłam pustą szklankę do ust, przejechałam nią po dolnej wardze i skończyłam trzymając ją przy policzku. Używałam przy tym jak najbardziej uwodzicielskiego spojrzenia. Styles chwilę mi się przyglądał z wyraźnymi płomykami w oczach. Znowu nie mogłam wytrzymać, odłożyłam szklankę na stolik i głośno zaczęłam się śmiać wytykając jego minę. Stało się to samo co w samochodzie, zaraz również zaczął się śmiać i wskoczył na mnie tylko tym razem nie łaskotał, pewnie ułożył swoje ręce po bokach mojej głowy i bez żadnego cackania przeszedł do rzeczy. Zaczął całować moją szyję przy okazji łaskotając moje policzki swoimi uroczymi loczkami. Śmiałam się dalej i próbowałam go od siebie odepchnąć, nie używałam to tego ani połowy swojej siły, ponieważ tego nie chciałam i on to dobrze wiedział. Po moim ciele przebiegały przyjemne dreszcze z każdym dotykiem jego ust. Kiedy przestał mnie całować z niezadowolenia przestałam się śmiać. Patrzył mi w oczy tymi swoimi szmaragdowymi oczami i zabójczo zadziornie się usmiechał.
- Piepszył bym cię teraz najlepiej jak umiem, ale zaraz Louis zejdzie na dół po sok, którego i tak ma w cholerę w swoim pokoju - oznajmił i przywarł tym razem do mojego obojczyka. Na same te słowa zakręciło mi się w głowie. Pierwszy raz mam styczność z chłopakiem, który jest tak pewny siebie i nie boi zachowywać się niegrzecznie, czy przynajmniej mówić takich rzeczy. Wplotłam swoje dłonie w jego włosy i syknęłam kiedy ugryzł mnie w miejscu gdzie szyja styka się z obojczykiem. Chwilę potem zassał moją skórę i zrobił mi malinkę !
- Ej ! - krzyknęłam i szturchnęłam go w ramię. Zaśmiał się i dmuchnął zimnym powietrzem w podrażnione miejsce. Przez moje ciało znowu przeleciały dreszcze, a w brzuchu miałam jeden wielki żar. Co ten koleś ze mną robi ?!
- To tak na wszelki wypadek. Już jesteś moja - wyszeptał mi do ucha i podnosząc się ze mnie ostatni raz musnął mój policzek. Dosłownie sekundę po tym jak oboje usiedliśmy już prosto na kanapie z góry zszedł Louis, ten maruda.
- Hazza kochanie nie przeszkadzajcie sobie ja tylko po sok - prychnął ze sztucznym uśmieszkiem na ustach i pomaszerował w stronę kuchni. Skąd Harry wiedział, że zejdzie na dół ? Po sok ? Czyżby takie sytuacje tutaj były na porządku dziennym ? Czyżby Harry przyprowadzał tu tyle dziewczyn ? A może po prostu zawsze o tej samej porze Louisowi zachciewa się pić ? I co to miało znaczyć ? ''Już jesteś moja''. Oznaczył mnie ?






______________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale po prostu nie mogłam napisać tego rozdziału ! Pisałam go codziennie praktycznie po kilka zdań i tak się ciągnęło, aż w końcu pomogła mi Agu i voila ! Jest !
Podoba się w ogóle ?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!
Komentarze = szybciej rozdział :)

czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 3 ''Impreza''

- Hej - rzuciłam krótko do blondyna. Zmierzył mnie od góry do dołu i z zadziornym uśmieszkiem wyciągnął do mnie rękę.
- Tom - przyjęłam jego gest i widząc zazdrosną minę Molly wyznałam swoje imię jak najbardziej obojętnym tonem. Zaprosił nas grzecznie do auta i chwile potem jechaliśmy już na moją pierwszą imprezę tutaj ! Siedziałam z tyłu razem z Mikiem. Szturchaliśmy się, przegadywaliśmy i śmialiśmy się. Nie było też mało naszego wycia, dosłownie. Śpiewaliśmy wszyscy jakieś głupie piosenki.
Chyba znalazłam towarzystwo idealne dla mnie. Jeszcze tylko kwestia tego całego Josha i reszty.

Po półgodzinnej jeździe stanęliśmy przed jakimś klubem. U nas urodziny zwykle odbywały się w naszych domach, o ile nie było opiekunów, czyli innymi słowy domówki. Wysiedliśmy z samochodu i stanęliśmy przed dwoma ochroniarzami. Stali bez ruchu patrząc się gdzieś w przestrzeń, chociaż w sumie to nie umiem określić dokładniej bo mieli ciemne okulary.
- Halo ! Przepraszam, my zaproszeni - zagadał do nich blondyn, jak mu tam było, Tom ? Chyba tak.
- Zaproszenia ! - zażądał jeden z nich. Holly szybko wyciągnęła je z torebki i prychając podała ochroniarzowi. Ten kiwnął głową i wpuścił nas. Dziwne bo nie zorientował się, że zaproszenia były trzy, a nas czwórka. No ale to dobrze. Przeszliśmy przez mały korytarzyk, gdzie było już słychać głośną muzykę. Kolejny ochroniarz otworzył nam drzwi i wpuścił na salę pełną szalejących dzieciaków. Na samym środku stał dość spory podest, a na nim stolik z wielkim tortem. Dobra, wygląda na to, że tutaj bardziej zwraca się uwagę na takie tradycje urodzinowe. My nie mieliśmy aż tak pokaźnych tortów. Weszliśmy głębiej, chwyciliśmy się za ręce i razem przedzieraliśmy się przez tłum.
- Holly ! - usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka, który wyskoczył przed nas. Wysoki, szczupły, trochę lalusiowaty brunet. Rozłożył szeroko ręce i przytulał się z każdym po kolei.
- Josh ! Wszystkiego najlepszego ! Prezent jutro, wiesz o czym mówię - mocno przytuliła go Holl i szepnęła tajemniczo do ucha. Prezent, przecież nikt z nas nie miał dla niego prezentu, chyba, że ja o tym nie wiedziałam. Może oni tutaj nie dają sobie prezentów oficjalnie. Chłopak z rozpędu objął też i mnie, ale szybko odskoczył ze zdziwioną miną.
- A my się znamy ? - zmierzył mnie wzrokiem. Ba dum tss, kolejny koleś któremu pociekła ślinka na mój widok. Czy oni serio tutaj nie umieją panować nad sobą ?
- Stawiam milion procent, że zaraz się poznamy. Nikki - wyciągnęłam teatralnie rękę ku niemu. Automatycznie ją chwycił i również zgrywając się ucałował ją jak na prawdziwego dżentelmena przystało.
- Madame, miło mi poznać. Josh - puścił mi oczko i zwrócił się do Mike'a biorąc go na bok:
- Nie kojarzę jej. Gdzie ją dorwaliście ? - chyba chciał to zrobić dyskretniej, ale jakoś wszyscy to usłyszeliśmy.
- To twój prezent ! - krzyknęła nasza różowiutka śmiejąc się i rzuciła mu się na plecy. Tom pokręcił głową z dezaprobatą i ruszył za nimi. Stałam chwilę rozglądając się po ludziach i nagle ktoś, nie ktoś, Tom pociągnął mnie za rękę. Po krótkiej walce z pijanymi już nastolatkami dotarliśmy do pustej loży.
- Siadać ! Rozgościć się, zaraz przyniosą drinki. Zamawiać jak będzie mało. Ja się ulatniam witać resztę. Zobaczymy się potem - postawił naszą barbi na nogi i puszczając mi oczko ulotnił się.
- No to jak ! Pijemy ! - Tom rozłożył się na sofie biorąc pod swoje skrzydła rozradowaną Holly. Razem z Mikiem usiedliśmy na przeciwko nich. Po jakichś 10 minutach przyszła do nas skąpo ubrana kelnerka i rozłożyła przed nami spore szklanki z drinkami. Jak na zawołanie rzuciliśmy się na nie. Wznosząc toast za mnie, że jestem nowa i za Josha, bo to w końcu jego impreza, zaczęliśmy smakować, każdy napił się każdego. Mi najbardziej zasmakował niebieski z lodem, nie piłam jeszcze takiego i nie miałam pojęcia co to za mieszanka. Zamówiłam sobie kolejnego. Towarzystwo nie pozostawało w tyle. Jakoś w pół godziny wypiliśmy po trzy kolejki. Cóż tu dużo mówić. Mocny alkohol w naszych organizmach dawał już się we znaki. Śmialiśmy się z byle czego. Gadaliśmy jakieś głupoty. Przyłączyła się do nas jeszcze jakaś para. Nie pamiętam imion. Byli najwyraźniej jednymi z tej naszej, mogę już tak powiedzieć ponieważ oficjalnie należałam już do nich, ekipy. Nie przejmowałam się tym, że widzę ich pierwszy raz. Po kolejnym drinku siedziałam blondynce (tej nowej) na kolanach. Oczywiście nie znaczyło to nic wiele. Po prostu normalne wygłupy. Chłopaki ulotnili się gdzieś na następną godzinę, męskie popijawy na zapleczu, zostawiając nas przy drinkach. Straciłam już rachubę, nie wiedziałam którego piję, ale nieźle mieszało mi się w głowie. Holly opowiadała jakieś śmieszne sytuacje z Tomem, a my śmiałyśmy się z tego jak głupie.
- Hej patrzcie jakieś nowe ciacha przyszły ! - krzyknęła Emma, tak, w końcu poznałam imię mojego aktualnego fotela. Podniosłyśmy z Holly wzrok i dostrzegłyśmy trójkę chłopaków wchodzących do środka. Wszyscy trzej na nosach mieli ciemne okulary. Pierwszy szedł chłopak z kolorową bandamką podtrzymującą bujne loki. Miał na sobie zwykły sweter od Calvina Kleina. Musze przyznać wyglądał mega seksownie. Za nim toczyli się dwaj zakapturzeni nieco niżsi kolesie. Też niczego sobie. Odprowadziłyśmy ich wzrokowo ku samemu barkowi. Poczułam coś dziwnego. Jakby potrzeba poznania tych tajemniczych gości ?
- Hej Nikki, słyszysz ?! - machały mi rękoma przed oczami śmiejąc się w najlepsze.
- Co ? - zaśmiałam się. Popatrzyły po sobie i dziwnie poruszały brwiami.
- Nikki idzie wyrywać ! - Emm zepchnęła mnie ze swoich kolan. Skrzywiłam się i szybko usiadłam obok niej.
- Nie no co wy, to chłopak ma startować do dziewczyny, a nie na odwrót ! - burknęłam dumnie wypinając pierś do przodu.
- Jesteś pewna ? - Holl kiwnęła głową w stronę baru. Chcąc nie chcąc popatrzyła się tam. Jakieś plastikowe lalusie przyklejały się do nowych gości, nie wiem dlaczego ale coś się we mnie zagotowało. Uniosłam jedną braw i wstałam z miejsca teatralnie poprawiając sukienkę.
- Moje drogie, ta działka należy do mnie - syknęłam pewnie w stronę tlenionych blondynek.
- Wybaczcie, zaraz wracam - przecisnęłam się obok moich towarzyszek, które już głośno zanosiły się śmiechem i udałam się w stronę barku. Kiedy byłam już prawie u celu zorientowała się, że chłopaki nie są już oblegani przez natrętne lalunie. Czyli, że spławili je. Czyżby nie byli zainteresowani prostymi laskami, a może w ogóle nie są zainteresowani dziewczynami ? No cóż, czas kolejny raz wypróbować moją niezawodną taktykę. Jak gdyby nigdy nic usiadłam obok loczka. Nie zwracając na niego uwagi. Kątem oka zobaczyłam jak mi się przygląda. Dalej miał okulary, ale ja po prostu czułam jego gorące spojrzenie na sobie. Odrzuciłam kosmyk włosów za ucho i z pełną gracją popatrzyłam się na niego. Nie speszył się, dalej pewnie mi się przyglądał. Barmanka podała mi drinka i już miałam odchodzić kiedy poczułam na swojej tali stanowczą rękę. Zanim się odwróciłam, uśmiechnęłam się triumfalnie pod nosem. Zawsze to działało. Przejdź obok niezainteresowana, pokaż klasę, zabierz to po co przyszłaś i odchodź. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby to nie podziałało.
- Wybierasz się gdzieś ? - zapytał zachrypniętym głosem. Przeszły mnie ciarki. Chwila, gdzieś już słyszałam ten głos. Odwróciłam się w jego stronę udając niezadowoloną.
- Owszem, chyba, że zatrzymałby mnie jakiś konkretny powód - uniosłam brew i wzruszyłam ramionami, kolejny raz próbując odejść.
- Konkretny mówisz. To może - szarpnął mnie pewnie za rękę, sprawiając, że prawie na niego wpadłam. Chwycił mnie za ramiona i powoli zmniejszał odległość między nami. Czułam jakby ktoś wypuścił w moim brzuchu stado dzikich motyli.
- teraz przestań grać - kontynuował. Już tak mało, jeszcze chwila, kilka centymetrów, minimetrów, już praaawie i STOP ! Co ja dziwka jestem ? Wylałam na niego mojego drinka. Odskoczył lekko zirytowany, ale raczej nie zły. Odsunęłam się trochę i zakryłam dłonią usta śmiejąc się.
- Ups, przepraszam ! - wydukałam i machając mu ruszyłam w stronę naszego stolika. Rozłożył ręce i słyszałam tylko głośne śmiechy jego towarzyszy i krótki komentarz jednego z nich:
- Zlała cię i to dosłownie ! - Nie wiem co robili dalej. Usiadłam obok Holly, która śmiejąc się wisiała na również rozbawionej Emmie. Nie śledziły chyba moich poczynań więc trudno, nie chce mi się opowiadać, nie mam siły. Dopiłam czyjegoś drinka i pociągnęłam dziewczyny za sobą na parkiet. Procenty w żyłach sprawiły, że nasze ciała wyginały się w rytmie muzyki zupełnie bez kontroli. Najpierw tańczyłyśmy w małym trójkącie, potem zaczęli między nami plątać się jacyś chłopacy. Nie zwracając uwagi na nic dałyśmy się im porwać. Szybko jednak dziewczyny trafiły na odpowiednich partnerów i już obydwie tańczyły ze swoimi chłopakami. Nie dostrzegłam nigdzie Mike'a więc musiałam znosić zupełnie nieznajomych. Zamknęłam oczy i po prostu poddałam się muzyce. Co jakiś czas czułam na sobie czyjeś ręce. Trudno niech robią co chcą byle nie przesadzili. Dj po kilku szybkich utworach puścił jakiś spokojniejszy kawałek by można było ochłonąć. Chciałam iść na sofy, ale czyjeś ręce mi na to nie pozwoliły. Objął mnie ktoś od tylu i szepnął do ucha przejeżdżając zalotnie dłońmi wzdłuż mojej tali :
- Jest idealna. - Znowu ten zachrypnięty głos. To on ! To on pomógł mi zapiąć sukienkę. Odwróciłam się z prędkością światła i utonęłam. Te cudne zielone oczy. Szeroki, zadziorny uśmiech. Dołeczki w policzkach.
- Dasz się skusić na drinka ? - zapytał. Jego głos sprawił, że aż nogi uginały się pode mną. Kiwnęłam obojętnie głową, ale chyba załapał, że po prostu udawałam. W końcu kilka sekund wcześniej wpatrywałam się w jego oczy jak w ocean zapewne z cieknącą ślinką. Jeszcze w życiu żaden chłopak nie działał tak na mnie. Straciłam pewność siebie. To była moja działka, to ja doprowadzałam innych do oniemienia, ale nie tym razem. Teraz on sprawił, że się speszyłam ?

Usiedliśmy przy jakimś wolnym stoliku uśmiechając się do siebie. Próbowaliśmy nawiązać jakikolwiek dialog, ale muzyka była wyjątkowo głośna i kompletnie siebie nie słyszeliśmy. Lokaty machnął ręką z rezygnacją i przywołał podobnym gestem kelnerkę. Przybiegła z dwoma kolejnymi drinkami. Postawiła przede mną niebieski napój, a przed nim coś jakby pomarańczowego. Skąd wiedział, że piję taki a nie inny ?
Siedzieliśmy tak kilka minut. Może kilkanaście. Wyśmiewaliśmy bezgłośnie totalnie zapitych ludzi. Niektórzy już po prostu leżeli gdzieś w kątach. Nawet Holly i Em smacznie spały w ramionach swoich chłopaków. Josh dyskutował o czymś z Mikem i Tomem, a chłopak Em spał razem z nią.
Wypiliśmy jeszcze po jednym drinku i zaczęło nam się trochę nudzić. Lokaty wstał z miejsca i podszedł do mnie chwiejnym krokiem. Przypuszczam, że zanim po mnie przyszedł wypił coś bo po tych trzech małych drinkach nie mogło go tak chwycić.
- Idziemy pobujać się jak te bachory ? - szepnął mi do ucha. Kolejny raz przeszły mnie dreszcze. Ten głos, jest po prostu... idealny i taki... Nie mam słów, żeby go opisać.
Pokiwałam głową i zeskoczyłam z wysokiego siedzenia. Kolejne promile spowodowały, że zachwiałam się na nogach lądując prosto w Jego silnych ramionach. Zaśmialiśmy się głośno i zorientowałam się, że przecież nawet nie wiem jak ma na imię :
- Hej, może wyjawisz mi w końcu swoje imię ?! - wywrzeszczałam mu do ucha. Uśmiechnął się szeroko pokazując dołeczki w policzkach. Są idealne ! On jest idealny ! Te zielone błyszczące oczy i nabrzmiałe usta.
- Ed - wyrwało mnie burknięcie z ślinienia się na samą myśl co mógłby zrobić tymi malinowymi ustami. Pokiwałam głową z uznaniem i próbując jak najbardziej ukryć swoje pijaństwo i fakt, że ledwo trzymałam się na nogach odwróciłam się do niego tyłem. Nie wiem czy kręcenie tyłkiem i ocieranie się o niego dosłownie każdą częścią ciała można było nazwać tańcem, ale Edowi, raczej podobało się to co robiliśmy. A tak na marginesie w ogóle nie pasowało do niego to imię. No ale cóż i tak było piękne. Nasze niewinne dotąd ruchy zaczęły przeradzać się w coraz bardziej zachłanne i odważne. Alkohol całkowicie wziął nad nami władzę. Ręce loczka błądziły po moim ciele, począwszy od  pośladków. Na co ja mu pozwalam ?
Jego dłonie zaczęły wyjeżdżać coraz wyżej i kiedy miały już spocząć na moim biuście zatrzymał je.
- Chodźmy się przewietrzyć - szepnął mi flirtownym głosem do ucha. Kiwnęłam głową na co złapał mnie za rękę i chwiejnym krokiem ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Ale zaraz, nie były to drzwi, którymi tu wchodziliśmy, to było wyjście na tyły ?
- Gdzie mnie prowadzisz ? - zaśmiałam się wieszając mu na ramieniu. Ten uśmiechną się tylko łobuzersko i prowadził dalej. Nie protestowałam, można powiedzieć, że mu zaufałam. Pokonaliśmy korytarz i dotarliśmy do sporych, metalowych drzwi, które zaraz zręcznie otworzył. Puścił mnie pierwszą. Wyminęłam go śmiejąc się i specjalnie kręcąc tyłkiem. Klepnął mnie w niego na co podskoczyłam, dalej się śmiejąc. Wyszedł za mną, zamkną drzwi i jednym gwałtownym ruchem przyparł mnie do ściany. Przestałam się śmiać, nie powiem, trochę się wystraszyłam. Nasze twarze dzieliły minimetry, a oczy lustrowały siebie nawzajem. Nagle przypłynęła mi odwaga i chwyciłam go za szlówki w spodniach lekko przyciągając go do siebie. Chyba na to czekał, przywarł do mnie mocniej i wpił się w moje usta. Nie czekając na nic oddałam pocałunek, sprawiając, że stał się jeszcze bardziej namiętny. Poczułam nagle jak łapie mnie za tyłek i unosi do góry. Sprawiło to, że intuicyjnie objęłam go nogami w pasie. Odsunął się od ściany i nie odrywając ust od moich zaczął gdzieś pewnie iść. Po kilku chwilach znowu poczułam, że jestem o coś oparta, o coś zimnego. Na moment rozłączył nasze usta i przeniósł je na moją szyję. Wygięłam się do tyłu z krótkim jęknięciem. Zorientowałam się, że opierał mnie o samochód. Pochylił się i otworzył do niego drzwi. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko i jak najdelikatniej położył na tylnym siedzeniu. Zdezorientowałam się trochę kiedy nie czułam jego ciała przy swoim, jednak nie na długo pozostawił mnie w takim stanie. W ułamku sekundy wskoczył na mnie zatrzaskując drzwi. Nasze usta kolejny raz pochłonięte były w namiętnym pocałunku. Lecz teraz był on jeszcze bardziej gorący i nieopanowany. Przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze prosząc o pozwolenie na wejście. Nie zawahałam się, od razu dostał zgodę. Jego ciepły język zaczął zwiedzać moje podniebienie, aż w końcu zaatakował mój. Trwaliśmy tak dość spory czas. Leżał na mnie i powili odczuwałam coraz większą wagę na sobie, ale nie przeszkadzało mi to, mogłabym tak spędzić wieczność. Wplotłam ręce w jego loki ściągając chustkę i rzucając ją gdzieś na bok. Teraz mogłam lepiej zbadać tą bujną czuprynę. Tak, teraz słowo 'idealne' będzie moim ulubionym słowem. Ułożył jedną rękę przy mojej głowie, a drugą gładził mnie po brzuchu. Nasze ruchy zaczęły być coraz to wolniejsze i zmysłowe. Czas dłużył się i dłużył. Naszym pocałunkom nie było końca, aż w końcu Ed przeniósł się na moją szyję składając pojedyncze cmoknięcia i zaczął się wiercić. Otworzyłam oczy, aby zbadać co kombinuje i dostrzegłam jak zaczyna rozpinać pasek w swoich spodniach. Serce skoczyło mi do gardła. Tylko nie to ! Pozwalam sobie na takie sytuacje, ale co do przypadkowego seksu to nawet nie ma o czym mówić. Nawet pod wpływem. Odciągnęłam go od siebie i przytrzymałam za ramiona.
- Ed, nie ma mowy. Nawet nie próbuj ! - zagroziłam pewnie. Ten nie przerywając, uśmiechnął się do mnie zadziornie.
- Harry, jestem Harry. I spokojnie kochanie, po prostu mnie gniecie i ciebie zapewne też - powiedział i rzucając go na bok z powrotem przywarł do mnie ustami. Harry ? Czyli, że Ed to nie jest jego imię ?! Po co mnie okłamał ? No nie ważne, później się dowiem.
Harry, (tak to imię zdecydowanie idealnie do niego pasuje) złożył jeszcze kilka gorących pocałunków na mojej szyi i wepchał się obok mnie (między oparcie siedzenia a mnie) objął ramieniem i mocno do siebie przytulił.
- Chce mi się spać. Dobranoc - pocałował mnie w policzek i zamruczał wprost do mojego ucha układając się wygodnie. Przyjemne ciarki znowu przeszyły mnie na wylot. Wygląda na to, że dzisiejszą noc spędzę w samochodzie. Tyle dobrze, że jest na tyle duży i siedzenia są wygodne. Oparłam swoją głowę na jego, wdychając miły zapach jego włosów. Wtuliłam się jeszcze bardziej i zasnęłam...




________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ( o ile ktoś w ogóle czekał :p ) Po prostu nie było mnie 3 dni w domu, wczoraj późno wróciłam i nie miałam jak go dokończyć. Dość długi nawet wyszedł więc myślę, że jest zadowalający :) A czy się podoba czy nie to pisać w komentarzach proszę :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!

środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 2 ''Jest idealna''

- Hej, gdzie ty tyle byłaś ? - wyskoczyła z kuchni zdenerwowana mama.
- Na twoim miejscu cieszyłabym się, że w końcu postanowiłam dać szansę nowemu życiu - oburknęłam, ale zaraz się poprawiłam. Dawno nie pyskowałam, nie chce znowu zacząć być taka jak 2 lata temu.
- Przepraszam. Poznałam Holly, córkę kolegi taty. Midow bodajże i Mike'a - już spokojniej się odezwałam i grzecznie ją wymijając weszłam do kuchni. Podążyła zaraz za mną.
- Jest 21 (godz.). Martwiłam się, że się zgubiłaś. Następnym razem daj jakoś znać - zwróciła się do mnie z lekkimi wyrzutami. Pokiwałam głową i usiadłam przy blacie przyglądając się jej jak miesza gotujące się jabłka do makaronu.
- Mówisz, że poznałaś Holly. I co polubiłyście się ? - odezwała się już łagodnym tonem. Kusiło mnie, żeby rzucić jakąś ciętą ripostę, bo przecież oczywiste, że tak, przecież gdybyśmy nie przypadły sobie do gustu to nie spędziłabym z nimi tyle czasu. Ostatecznie ugryzłam się w język i postanowiłam nie wywoływać wojny:
- No tak. Nie za fajnie się poznałyśmy, ale potem jakoś doszłyśmy do porozumienia. - Pokiwała głową i tak zaczęłam opowiadać jej cały dzisiejszy dzień. Może nie tak szczegółowo. Jakoś po 20 minutach pomogłam jej zrobić kolację i poszłam się umyć. Po szybkim prysznicu i najważniejszych czynnościach zeszłam na dół, żeby przywitać się z ojcem i zjeść kolację. Nie obyło się bez pochwalenia się mamy, że ''córcia poznała Holly''. Jakoś po 23 byłam w łóżku. Zorientowałam się, że nie rozmawiałam dzisiaj z paczką z Warszawy. Teraz nie ma mowy, żeby do nich dzwonić. Na telefon drogo, a i tak po ostatniej rozmowie zostało mi niewiele na koncie, a na skypie nie ma nikogo. Trudno jeden dzień może nie umrą, co ja gadam, na pewno nie umrą bez rozmowy ze mną.
Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Cały dzień na nogach, bieganie po Londynie nie było dobrym pomysłem, chociaż w sumie nie żałuję. Pierwszy dzień od 3 tygodni kiedy się nie nudziłam.

- Nikki !! Wstawaj - wybudził mnie czyjś głos i mocne wstrząsy. Co się dzieje. Niechętnie otwarłam oczy i przetarłam je, żeby poznać moich katów. Gdy już całkowicie przejrzałam na rozespane oczy zobaczyłam czarnowłosego chłopaka siedzącego na kraju łóżka i dziewczynę z długimi brązowymi włosami sterczącą nade mną. Ze zdziwienia, aż usiadłam.
- Skąd wy się tu wzięliście ? - zapytałam przeczesując włosy ręką.
- Też nam miło cię widzieć - zaśmiał się Mike.
- A no tak hej wam, ale dalej nie wiem skąd się tu wzięliście ? - zaśmiałam się dalej nie wierząc w to co widzę. Kto ich tu wpuścił ?
- Twoja mama nas przywiozła. Lubię siedzieć w biurze w taty, a Mike dotrzymuje mi towarzystwa. Więęc, jak twoja mama nas zobaczyła stwierdziła, że nie będziemy się tam nudzić i przywiezie nas do ciebie - wypeplała w końcu usprawiedliwienia.
- Oł - rzuciłam krótko.
- Idź się ogarnąć zaraz idziemy na miasto, a potem IMPREZA ! - wykrzyknęła i zeskoczyła z łóżka. Zaśmiałam się i um, ale ja jestem w samych majtkach i krótkiej koszulce. Jak mam wstać ? Na ogól nie krępowała mnie obecność chłopaka, ale tym razem jakoś było mi głupio.
- Ej, nie ociągaj się ! Wstawaj ! - krzyknęła Holly i zdarła ze mnie kołdrę. Momentalnie zalałam się rumieńcami kiedy dostrzegłam jak Mike lustruje mnie z góry do dołu. Nie pokazałam jednak po sobie, że mnie to ruszyło. Wstałam i jak gdyby nigdy nic udałam się do łazienki wcześniej jeszcze biorąc kupkę przygotowanych wczoraj ciuchów.
- Uu, Holly mogłabyś też czasami pokazać trochę ciałka ? - usłyszałam za sobą komentarz Mika. Zaśmiałam się pod nosem i zamknęłam za sobą drzwi do łazienki. Lubię wywoływać takie reakcje u chłopaków. Takie sytuacje tylko upewniają mnie w tym, że moje ciało jest dość pociągające. W końcu od 3 lat systematycznie ćwiczę na siłowni. Nie takiej profesjonalnej. Domowej, atlas, ławeczka i te sprawy. Nie chcę wyglądać jak kulturysta, a tym bardziej jak flak. Krótki prysznic i reszta porannych czynności załatwiona. Jeszcze tylko związać włosy w koka i gotowa !
- Gotowa. Chodźcie na dół zrobię tosty - kuknęłam do pokoju i machnęłam ręką żeby za mną szli. Wstali z łóżka i dogonili mnie na schodach.
- Wiesz, że jest już grupo po południu, a dokładniej 13:45 ? - zapytała Holly trącając mnie łokciem.
- Na prawdę ? Jak dotąd wstawałam o 11:49. Się mi przysnęło ! - zaśmiałam się zdziwiona godziną.
- 11:49 ? Serio ? - zadrwił ze mnie czarnowłosy.
- Serio, nie jesteś zdolny wyobrazić sobie co jest w stanie robić osoba siedząca w czterech ścianach i tak cholernie się nudząca - odgryzłam się na co tylko zachichotał.

Jak wcześniej obiecałam zrobiłam nam tosty. Po godzinie byliśmy gotowi do wyjścia.
- No to kompania w drogę ! - pierwsza wybiegła z domu brązowooka. Od razu złapaliśmy busa i udaliśmy się do jakiegoś centrum handlowego, podobno najciekawszego w Londynie. Nazwy wszystkich uliczek, sklepów jakoś nie mogły siedzieć mi w głowie zaraz gdzieś tam uciekały i kompletnie nie wiedziałam gdzie jesteśmy.
- Hej, Nikki masz coś na wieczór ? W czym idziesz ? - zaczęła Holly stojąc przed wystawą jakiegoś sklepu. Przystanęliśmy obok niej nie do końca zwracając uwagę czemu się przygląda.
- W zasadzie mam całą garderobę rzeczy, ale znając mnie i tak pewnie nic nie będzie mi pasowało, a co jest ? - stwierdziłam.
- Bo chyba znalazłam idealną sukienkę dla ciebie ! Choć przymierzysz ! - wykrzyczała podekscytowana i wciągnęła mnie za rękę do sklepu. Szybko porwała z wieszaka odpowiedni rozmiar i wepchnęła mnie do przymierzalni. Nie była taka zła w sumie.
- Em, zapnie mi ktoś zamek z tyłu - zawołałam nie oglądając się gdy ktoś odsłonił zasłonkę i wszedł ku mnie. Poczułam nagle czyjeś ciepłe ręce chwytające zamek u dołu moich pleców.
- Jest idealna - wyszeptał ktoś wprost do mojego ucha ochrypłym głosem. Po mojej szyi przeleciał gorący oddech. Na samo to uczucie przeszyły mnie przyjemne dreszcze. Podziękowałam krótko oszołomiona sytuacją. Zanim popatrzyłam się do lustra by dowiedzieć się komu tak na prawdę dziękuję, dostrzegłam tylko jak zasłonka się zasuwa. Kto to był ? Mike na pewno nie, to nie jego głos poza tym w ułamku sekundy wpadli do mojej kabiny jak gdyby nigdy nic.
- O poradziłaś sobie ! Aaa o matko ! Jest genialna ! Nikki kupujemy ! Masz przymierz jeszcze te buty - rzuciła we mnie parą butów i odskoczyła czekając na to aż je założę. ''Jest idealna'', ciągle szumiało mi w głowie. Kto to był ?! Ten głos, był taki, czarujący, piękny. Zignorowałam towarzyszów i wybiegłam z kabiny rozglądając się po sklepie, jednak nie dostrzegłam nikogo prócz kasjerki i kilku dziewczyn przeglądających rzeczy na wieszakach.
- E, Nikki wszystko w porządku ? - podszedł do mnie zdziwiony moim zachowaniem czarnowłosy i chwycił za ramię.
- Tak jasne tylko po prostu wydawało mi się, że kogoś zauważyłam. Nie ważne - zaśmiałam się i wróciłam do przymierzania butów. Nie wiem jakim sposobem ale one też były dobre. Rozmiarowo, wyglądem i idealnie współgrały z czarną sukienką wcześniej wybraną również przez Holly. Ma gust nie ma co.
Przeglądnęłam się jeszcze w lustrze i we trójkę stwierdziliśmy, że jest przyzwoicie. Przebrałam się w swoje ciuchy i udałam się do kasy. Czyli ostatecznie dzisiaj wieczorem miałam być przyodziana w zestaw wybrany przez Holly, czarna sukienka z szerokimi ramiączkami, dość wyciętym dekoltem z przodu, a na plecach, dość sporo odsłaniające, dwa skrzyżowane pasy, przylegająca, ale nie bardzo obcisła, jakoś do połowy uda, czarne szpilki, niebieska torebeczka i dla urozmaicenia niebieskie kolczyki.

Zapłaciłam za zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Mike zaproponował, że stawia lody więc udaliśmy się do ich ulubionej kafejki czyli Starbucksa. Byłam tam jak dotąd tylko raz, ale coś czuję, że również będzie moją ulubioną. Po godzinnej posiadówce tam, stwierdziłam, że możemy przygotować się na imprezę u mnie. Ustaliliśmy się, że Mike pójdzie do siebie po swoje rzeczy a ja z Holly po jej i spotkamy się za pół godziny na tym samym przystanku co wczoraj na mnie wpadli.

Jakoś po piętnastu minutach marszu, przepychania się z jednej strony chodnika na drugą, śmianiu się i wprowadzania mnie w szczegóły ich imprez stanęłyśmy przed ładnym i dość sporym domkiem z wielkim garażem obok. Nie zaskoczył mnie fakt luksusów panujących w jej domu. Wiem, że w tej firnie nie zarabia się kilku groszy. Sama z resztą przecież nie mieszkałam zbyt skromnie. Holly szybko wpakowała potrzebne rzeczy do małej walizki i już szłyśmy z powrotem na przystanek gdzie czekał zniecierpliwiony Mike. Miał tylko mała torbę. Zdziwiłabym się gdyby jednak miał większy pakunek. W końcu to chłopak. Wskoczy w byle jakie spodnie, koszulkę, poczochra włosy i jest gotowy.
- No nareszcie ! Eh te dziewczyny - wzdychnął zabawnie i złapaliśmy busa do mnie. 20 minut i staliśmy przed moim domem. Otwarłam drzwi i wpuściłam ich do środka pokazując gdzie jest druga łazienka. Holly zajęła tą na dole, a ja z czarnowłosym udaliśmy się na górę. Miał się przebrać u mnie, a ja poszłam do swojej łazienki. Prysznic, umyłam dokładnie włosy, owinęłam ręcznikiem, wysuszyłam włosy, nasmarowałam się balsamem, założyłam bieliznę i ... KURDE ! Przecież zostawiłam rzeczy w pokoju ! Wyszłam z łazienki i zapominając o wszystkim weszłam do swojego pokoju. Zastałam tam tylko chłopaka siedzącego na fotelu przy biurku w dżinsach i białej koszulce z rozdziabionymi ustami. Trzasnęłam się w czoło i już było za późno na odwrót. Trudno, weszłam głębiej do pokoju i udałam się w stronę wiszącej sukienki na klamce od drzwi garderoby. Gdy nachyliłam się po buty usłyszałam tylko lekkie skrzypnięcie fotela i ciężki oddech. Czyżbym wywarła na kimś jakieś mocniejsze wrażenie ?
- Kurwa, Nikki, musisz mieć tak zajebiste ciało ! - ciężki głos chłopaka wywołam mały uśmieszek na mojej twarzy. Czyli tutejsi chłopacy też nie mogą mi się oprzeć. Eh, ta pewność siebie.
- A czy ty musisz patrzeć ? - zaśmiałam się i stwierdziłam, że trochę się z nim pobawię. Rozpięłam zamek sukienki i najseksowniej jak mogłam ubrałam się w nią. Nie mogłam już wytrzymać, Mike starał mi się nie przyglądać, ale jego oczy chyba nie chciały z nim współpracować. Wiercił się poco chwilę na fotelu i przygryzał wargę. No koniec nie dam rady. Wybuchłam głośnym śmiechem.
- Żebyś widział swoją minę. Ogarnij żołnierza i choć pomóż mi się zapiąć - odezwałam się już na luzie odwracając się do niego tyłem. Usłyszałam jak śmieje się cicho i zbliża ku mnie.
- Osz ty, tak pogrywasz ! Zobaczysz odpłacę ci się ! - udawał urażonego, ale zaraz razem śmialiśmy się jak idioci. Zapiął mi sukienkę i do pokoju weszła Holly w słodkiej różowej sukience, lekko pofalowanej nad kolano. Buty miała czarne na dość wysokim obcasie, nadawało to jej wyglądowi takiego pazurka. Do tego mocno podkreślone oczy czarną kredką. Już nie wyglądała całkiem niewinnie.
- Co wam tak wesoło ? - zapytała radośnie pokazując mi kciuki do góry.
- Cieszymy się imprezą ! - rzuciłam uśmiechając się.
- Testowała mnie jędza ! - powiedział do Holly i udał się do mojej łazienki. Nie tylko proszę nie po to o czym myślę.
- Co ? - zdziwiła się różowiutka nie bardzo ogarniając o co chodzi. Zaśmiałam się głośno i szturchnęłam ją w boki.
- Umalujesz mnie i zrobisz coś z włosami ? - zapytałam siadając przy toaletce szeroko się szczerząc. W Warszawie robiłyśmy sobie nawzajem makijaże i te różne pierdoły, zostało mi to. Nie da się tak po prostu rzucić wcześniej przyjętych zwyczaji. Podeszła do mnie chętnie i zabrała się za mój makijaż. Trochę pudru, tusz na rzęsy, kredka i koniec. Nic specjalnego. Zwykły, prosty makijaż. Nie lubiłam jakiegoś mocnego, nawydziwianego. Przeczesała włosy, psiknęła lakierem, żeby w miarę trzymały się na boku i koniec. Kiedy zakładałam buty z łazienki wyszedł Mike. Zaśmiałam się na co Molly przeszyła mnie pytającym spojrzeniem. Biedna dalej nie wie o co chodzi.
- Już ogarnąłeś się ogierze ? - rzuciłam głupawym tekstem Kuby (przyjaciela Warszawskiego). Zaczerwienił się i zaśmiał razem ze mną.
- Nieee ! Musiałem poprawić włosy ! - próbował się wykręcić, ale miałam sposób, żeby go do końca zgasić:
- Skąd wiesz o co mi chodziło ? - strzelił czerwienią na policzkach i głośno zachichotał.
- Ej czy wy mi możecie powiedzieć o co chodzi ? - zapytała zdezorientowana Holly. Nie mogliśmy się przestać śmiać więc nie dostała odpowiedzi.
- Nie to nie ! Nie obchodzi mnie to ! A teraz goo ! Bo się spóźnimy ! A no i nie gadam z wami - udała obrażoną i ruszyła w stronę wyjścia. Za nią poszedł Mike, a ja jeszcze psiknęłam się ulubionymi perfumami i wzięłam małą torebkę z pieniędzmi, telefonem i kluczami. Dogoniłam ich, zamknęłam dom i mieliśmy iść na przystanek, przynajmniej tak mi się wydawało, no bo jak inaczej mieliśmy się tam dostać, ale podjechało ku nam czarne BMW.
- Zapomniałam powiedzieć, że mamy podwózkę - zaklaskała i ruszyła w stronę samochodu. Drzwi się otworzyły i wyszedł chłopak, średniego wzrostu blondyn, dość przystojny. Holly podbiegła do niego rzucając mu się na szyję i złożyła na jego ustach soczystego buziaka. Całuje się z innymi przy swoim chłopaku ? Chyba, że z Koryanem (nazwisko Mike'a) łączą ją zupełnie inne relacje ?
- Eh ta miłość. Uważaj jest chorobliwie o niego zazdrosna - szturchnął mnie i ruszyliśmy w stronę jak widać zakochanych...





_______________________________________________________________________
I jest rozdział 2 ! podoba się ?
Jak dotąd wiem, że mam jedną czytelniczkę Natalię Z. :) dziękuję za komentarze, nie dużo, bo przecież dopiero zaczynam, ale jednak to coś ! pozdrawiam :*
w najbliższym czasie spodziewajcie się rozdziału z IMPREZĄ ! jeej :D mam go już w głowie *.* zajmie mi trochę czasu napisanie go. Przypuszczam, że wyjdzie mega długi, chyba, że mi się coś uwidzi i podzielę go na dwie części :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 1 '' Witaj w rodzinie Nikki ! ''

Tak, dzisiaj jest ten dzień, który mam nadzieję urozmaici moje życie tutaj w bardziej towarzyskie. Ubrałam się ciepło, ponieważ jak na Londyn przystało nie jest zbyt słonecznie. Jeszcze raz dokładnie sprawdziłam czy wszystko wyzamykałam i wyszłam na chodnik przed naszym wjazdem. Po raz ostatni rzuciłam okiem na moją dotychczasową klatkę, spisałam adres, żeby w razie czego jakoś się potem odnaleźć. Głęboki oddech i ruszamy w drogę ! Ale chwila, tak właściwie to gdzie ? Przecież ja totalnie nie wiem gdzie iść. Nie znam okolic. Trudno, dam radę.
Po może dziesięciominutowym marszu zauważyłam wyłaniający się zza drzew wielki Tower Bridge. Muszę przyznać, że nie jest tak idealny jak na zdjęciach, ale jak na most jest dość ciekawy. A no i od razu mówię, nie jestem z tych, którym robi się mokro na widok na przykład tego mostu albo London Eye czy czego tam jeszcze nie nawyszukiwały w internecie. Miejsce, budynek jak każdy inny. Wracając do mojej podróży krajoznawczej. Most jest dobrym znakiem dla mnie. Świadczy o tym, że mieszkamy w centrum, prawie. Po pół godzinach zaczęły mnie trochę boleć nogi. Ubranie nowych butów nie było dobrym pomysłem. Mimo, że to trampki i to jeszcze, jak by to powiedzieć, z wyższej półki i tak mnie odgniotły. Może czas na wypróbowanie tego sławnego '' dużego, czerwonego autobusu '' ? Przystanęłam na pierwszym lepszym przystanku i nawet nie musiałam dużo czekać, zaraz jakiś przyjechał. Sporo ich tu, nie to co u nas. Wsiadłam, podałam kierowcy 2.30 funta (nie wiem jak się to odmienia) ponieważ tyle pisało na tabliczce przy jego kabinie. Odebrał ode mnie pieniądze i zapytał się gdzie jadę. Nie miałam pojęcia, przeczytałam pierwszą lepszą nazwę z tej samej tabliczki i poprosiłam jeszcze o to, aby powiadomił mnie gdy będziemy na miejscu. Miło się uśmiechnął i wręczył mi bilecik. Zajęłam miejsce zaraz za kierowcą, nie chciałam, żeby się później bardzo fatygował. Założyłam słuchawki i wpatrywałam się w migający świat za szybą. Wszyscy ludzie byli tacy, inni niż w Warszawie. Bardziej spokojniejsi, wyluzowani. Jakby nie przejmowali się czasem.
- Panienka, Westminster ? - przerwał moje jakże głębokie przemyślenia, uśmiechnięty pan z wąsem. Zerwałam się na równe nogi i rzucając najmilej jak potrafiłam krótkie ''dziękuję'' wysiadłam i nagle otaczało mnie tylu nieznajomych ludzi. Nie powiem trochę się zawahałam nad dalszymi poczynaniami w szukaniu znajomych. Nie będzie to łatwe zadanie. Pomyślałam, że najlepszym miejscem na spotkanie ludzi w moim wieku będzie jakieś centrum handlowe. Tylko jak się do niego dostać ? Zrobiłam kilka kroków i już miałam oglądać się za kimś, kto mógłby mnie mniej więcej nakierować, kiedy ktoś na mnie wpadł.
- Ej, uważaj jak chodzisz ! - burknęłam niemiło. No cóż tak reagowałam na coś co mnie denerwowało.
- Przepraszamy ! - zauważyłam śmiejącego się wniebogłosy chłopaka i obok niego lekko wystraszoną ale też śmiejącą się dziewczynę z kokiem na czubku głowy. Odwróciłam się i chciałam odejść, ale dziewczyna, która obstawiam na mnie wpadła chwyciła mnie za rękę:
- Hej, ty jesteś może córką pana Stampa ? Tego z 'White-Blue Ticket' ? - zagadała odważnie. A tak, chyba właśnie przypomniałam sobie jak nazywała się firma mojego taty.
- No tak. Znacie go ? - zmarszczyłam na nich czoło. Nie byłam już zła, ale zaskoczona 'sławą' mojego ojca.
- Tak, pracuje z moim tatą. Z tym, że mój jest jakby stanowisko niżej. Z tego co wiem są dobrymi kumplami. Skojarzyłam Cię ze zdjęcia, które widziałam na biurku pana Jamesa. Opowiadał dużo o tobie. - gęba jej się nie zamykała. W połowie jakoś przestałam jej słuchać. Wymieniałam tylko porozumiewawcze spojrzenie z jej towarzyszem, widocznie był świadomy tego jak bardzo potrafi być wygadana jego koleżanka ? Dziewczyna ? Nie mam pojęcia kim dla niego była. Pomyślałam, że może warto się z nimi zakumplować. Taka okazja może się już nie powtórzyć. Odważyłam się na przerwanie jej monologu:
- Nicole ! - szeroko się uśmiechnęłam i wyciągnęłam ku niej dłoń.
- A no tak, przecież się nie przedstawiliśmy. Ja jestem Holly a to Mike - chwyciła moją dłoń i kilka razy potrząsnęła. Gdy w końcu mnie puściła mogłam przywitać się też z chłopakiem. Cóż, nie było dobrego początku, ale czuję, że się dogadamy.
- Więc co ty tu robisz sama ? Z tego co mi się obiło o uszy nie chciałaś wychodzić z domu ? - zagadała i ruszyliśmy w nieznaną mi stronę.
- O widzę, że tatulek mimo wszystko chwali się swoją niedobrą córcią - zaśmiałam się ironicznie. Tak, tata miał mi za złe moje końcowe wyniki w szkole i to jak spaściłam maturę. Trudno musi się pogodzić z tym, ze nie będę geniuszem.
- Nie jest źle, dobrze o tobie mówił nie Mike - zwróciła się do chłopaka.
- Ta, same dobre rzeczy ! - w końcu poza uśmiechem zrobił coś innego i się odezwał ! Wow !
- Wątpię, ale nie ważne. Co na ogół tu robicie ? Są jakieś ciekawe kluby, miejsca ? - zeszłam z tematu mojego ojca. Niech mu ta lampka na biurku spokojnie świeci.
- Kobieto Londyn roi się od zajebistych miejsc - poprawił mnie czarnowłosy.
- Wszystko po kolei. Najpierw idziemy na sklepy. Przypominam ci, że naszym zamiarem było kupienie mi czegoś na jutrzejsze urodziny Josha - przestrzeliła go wzrokiem.
- Nie chcę być natrętna czy coś i po prostu wolę wiedzieć na czym stoję, bo jeżeli mam komuś przeszkadzać to po prostu się ulotnię - wolałam się upewnić czy nie mają nic przeciwko.
- Coś ty. Przecież już oficjalnie, chociaż w sumie to nie oficjalnie, ale jesteś w naszej paczce. Nie zostawilibyśmy Cię na pastwę wielkiego miasta - szturchnęła mnie w ramię.
- Może w końcu znajdą się jakieś plusy bycia tutaj - zaśmiałam się.
- No raczej. Z nami zawsze ! Witaj w rodzinie Nikki ! - wykrzyknął Mike i zabawnie skoczył przed nami rozkładając ręce.
- Nawet trafiłeś z moim przezwiskiem ! - pochwaliłam go. Skoczył obok mnie i obje jak na znak chwycili mnie pod ręce. Szliśmy śmiejąc się ze wszystkiego i rozmawiając o różnych rzeczach dość sporą chwilę.
- Oo, chodźmy tam ! - krzyknęła Holly na widok jakiegoś sklepu. Weszliśmy do środka i od razu rzuciła się na wieszaki. Rozglądnęłam się po sklepie ale nic nie przykuło mojej uwagi więc stałam z założonymi rękami przed wejściem i wpatrywałam się w ludzi siedzących w małej kawiarence obok. Nie wiem co mnie w nich tak ciekawiło.
- Na co patrzysz ? - oderwał mnie głos Mike'a.
- Hm ? A tak się rozglądam, dalej nie mogę się przyzwyczaić do tego miejsca. Tęsknię za moją Warszawą - odpowiedziałam markotnie.
- Też tęsknię za Berlinem, ale byłem tam już tak dawno, że po prostu powili zaczynam zapominać jak tam było. W dodatku kumple skutecznie zakleili pustkę po stracie poprzednich. Bo tak to pewnie siedziałbym cały czas w domu jak ty - zaśmiał się trącając mnie łokciem.
- No mam wszystko ! - krzyknęła do nas radośnie brązowooka. W rękach miała 3 torby ciuchów.
- Nie możliwe ! Ubrałaś się w jednym sklepie ?! - zdziwił się Mike. Wybuchliśmy śmiechem. Kolejna rzecz, Holly ma problemy ze znalezieniem odpowiednich ubrań, skąd wzięła się reakcja chłopaka na wieść, że już wszystko załatwiła.
- Chodźmy może do Starbucksa na szejki ? - zaproponowała zadowolona z zakupów. Zgodziliśmy się z czarnowłosym i udaliśmy się do tak zwanej 'szejkerni'. Starbucks, gdzieś już słyszałam tą nazwę, tylko... Aa no tak dziewczyny w mojej szkole jarały się tą kafejką. Kolejna rzecz, która mnie od nich różniła. Dotarliśmy dość szybko na miejsce. Mike poszedł zamówić napoje, a ja z Holly zajęłyśmy stolik na zewnątrz. Jakimś sposobem nagle się rozpogodziło.
- I jak wrażenia. Nie jest tu tak źle co ? - zagadała. Z reszta dziwne by było jakby siedziała cicho.
- Nie umiem jeszcze powiedzieć, ale gdyby nie wy to chyba na prawdę w akcie desperacji ruszyłabym pieszo z powrotem do Polski - zaśmiałyśmy się.
- Masz jakieś plany na jutro ? - Miałam ją właśnie o to samo pytać, ale zorientowałam się, że przecież kupowała rzeczy na ''jutrzejsze urodziny''.
- No coś ty, kompletnie nic ! - zaśmiałam się.
- To może pójdziesz z nami na imprezę urodzinową do Josha ? Będzie i tak sporo osób, których pewnie na oczy nie widział nigdy, także spokojnie. Z resztą jestem pewna, że cię polubi. O i poznałabyś Kelly ! - i znowu słowotok. Matko, co za laska, tyle gadać ? Chociaż w sumie ja nieraz też miałam takie napady, zwłaszcza jak już mój organizm zaczynał przetwarzać procenty.
- Wiesz normalnie bym się zgodziła, ale serio ? Mogłabym z wami iść ? - Nie byłam pewna co do imprezowania z nieznajomymi. Jestem otwarta na ludzi ale imprezy traktuje poważnie i jeżeli dobrze się bawić to z tymi najlepszymi, których przy mnie nie ma. No ale cóż może warto dać szanse nowym znajomym ?
- Z nami gdzie iść ? - przerwał Mike i rozdał nam po kubku.
- Nikki idzie z nami jutro na imprezę ! - krzyknęła uradowana popijając łyka.
- Heej, ja się jeszcze nie zgodziłam ! - oburzyłam się na żarty.
- Wiesz, nie chciałem się pytać bo myślałem, że to oczywiste, że idziesz - zaczęliśmy się śmiać. Nie są tacy źli, chyba już ich lubię. Siedzieliśmy tak z dobrą godzinę. Gadaliśmy, śmialiśmy się jak starzy znajomi. Warto było wyjść z tego domu w końcu. Czyli mamy wstęp, ciekawe jakie będzie rozwinięcie...





__________________________________________________________
no i jest 1 rozdział :) Mam nadzieję, że nie jest taki zły. Staram się jak mogę, żeby nie spaścić tego opowiadania. cóż więcej będę pisać. Pozdrawiam :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
(bardzo ważne, motywujące są dla mnie komentarze. Jeżeli przeczytałeś/łaś i ci sie nie spodobał napisz, jeżeli spodobał to również napisz :D będę wdzięczna za jakąkolwiek oznakę tego, że ktoś tu jest)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Prolog

Może zacznę od przedstawienia się. Jestem zwykłą nastolatką. Lubię wyskoczyć gdzieś ze znajomymi, zabawić się, nie przesadnie oczywiście. Uwielbiam nosić ze sobą mój mały aparacik i pstrykać wszystkiemu dookoła zdjęcia. Uwielbiam jeść, tak kocham jeść. Znajomi zazdroszczą mi, że tyle jem, a cóż wyglądam jak wyglądam. Wzrost 175 i waga 52 kg. Nie jedna o takich proporcjach marzy. Tak, nie jestem dziewczyną, która godzinami użala się nad tym jak to nie wygląda. Lubię siebie taką jaka jestem, czasami tylko zastanawiam się czy nie jestem jakąś anorektyczką, ale czuję się wyśmienicie więc w czym problem ? Właśnie skończyłam liceum. Są dwa tygodnie po maturach. Przyznam się od razu, totalnie poległam. Nie przyłożyłam się. Straciłam wszelkie ambicje po tym jak miesiąc przed testami dowiedziałam się, że wyjeżdżamy do Londyny. Do tej pory Warszawa była moim ulubionym miejscem. Kochałam i kocham je. Czuję się strasznie, że musiałam je opuścić zostawiając wszystko co do tej pory osiągnęłam, przyjaciół, opinie, miejsca w których spędzałam kiepskie dni, wszystko co do tej pory trzymało mnie przy życiu. Wszystko to odebrał mi awans taty. Został dyrektorem tej jego ukochanej firmy, która nawet nie wiem jak się nazywa, a żeby dobrze to wszystko wyglądało i funkcjonowało musiał udać się właśnie do głównej siedziby, czyli Londynu...
Jestem już tutaj (w Londynie) tydzień. Kompletnie nie mogę się odnaleźć. Nic mi nie pasuje. Pustka. Tata od razu się tu odnalazł, w końcu pochodzi z Anglii, stąd też moje nazwisko, Stamp i jak już na pół angielkę przystało imię też musi być takie więc zamiast normalnego Nikola mam Nicole, dla przyjaciół i rodziny Nikki. Przedtem gdy mama nie pracowała, owszem posada dla niej też się znalazła, mogłam z nią pogadać, powygłupiać się w kuchni, miałam też przyjaciół blisko siebie, jeden telefon i już nuda odlatywała w dal z wielkim kopniakiem. Tęsknię za nimi tęsknię. Pożegnali mnie wielką imprezą. Strasznie miło z ich strony, nie miły był tylko kac na następny dzień. W samolocie dosłownie rozsadzało mi głowę. Oh, nie, koniec takich pożegnań. Dobra żartowałam, nie ważne. Do tej pory codziennie gadaliśmy chwile na skype. Nie było czasu dłużej, ponieważ my nigdy nie siedzieliśmy bezczynnie w domu zamulając przed komputerami i wątpię żeby po moim wyjeździe się coś zmieniło. Ganiają teraz pewnie po ukochanym mieście i nie nudzą się jak ja. Ile bym dała, żeby być z powrotem z nimi.

Jest godzina 13 po południu. Jak od tygodnia, tradycyjnie siedzę w pidżamie, przed telewizorem z puszką coli w ręce i popcornem w misce. Telewizja tutaj jest ma się rozumieć w języku angielskim, jakże by inaczej. Dziękuję teraz mojej nauczycielce, że była taka wymagająca. Nie mam problemu z posługiwaniem się tym językiem ale jest mi trochę niewygodnie. Cóż będę musiała się przyzwyczaić. Ta, o ile będę miała z kim rozmawiać...

Kolejny tydzień minął beznadziejnie. Wstać o 11:49, tak z nudów postanowiłam wstawać 49 min po. Zjeść śniadanie. Zasiąść wygodnie na kanapie. Szukać w telewizji i internecie ratunku przed nudą. Zjeść skąpy obiad. Poćwiczyć, jeej mamy małą siłownię ! Znowu TV. Kolacja. Wziąć prysznic. Chwilę porozmawiać ze zmęczoną mamą. Przywitać się z tatą. Pogadać z moją warszawską ekipą i iść spać. Ot co, cały dzień.

Trzeci poniedziałek tutaj, koniec tego. Muszę znaleźć sobie jakieś towarzystwo bo zwariuję ! Centrum Londynu ? Przybywam !




______________________________________________________________
na początek, krótki prolog. Jak się zapowiada ?
Proszę komentować :) im więcej komentarzy tym więcej motywacji i szybciej rozdział :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Hej wam / Bohaterowie

Jest to mój drugi blog z opowiadaniem. Jak sam tytuł wskazuje jest to opowiadanie z One Direction. Mam nadzieję, że ten osiągnie jakiś większy sukces. Hm, nie wiem co więcej pisać. Rozdziały będą pojawiały się w miarę moich możliwości czasowych i 'wenowych'. Dużo też będzie zależało od waszego komentowania ( pod czym rozumiem ocenianie, krytyka również mile widziana ). Cóż więcej ? ZAPRASZAM do czytania ! Mam nadzieję, że się spodoba :)


GŁÓWNI BOHATEROWIE :


Barbara Palvin jako Nicole Stamp.


Holly Midow.


Harry Styles.


Louis Tomlinson.


Liam Payne.


Niall Horan.


Zayn Malik & Perrie Edwards.


Mike Koryan.



Gemma Styles.



Josh, Emma & Matt.